"Lis" #1: "Powrót do domu" - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 18-11-2014 12:18 ()


Bler, Polski Duch, Biały Orzeł, Incognito, Jan Hardy... lista polskich superbohaterów, którzy zaliczyli debiut w ostatnim czasie z każdym dniem rośnie. Teraz, do tego szacownego grona dołączył kolejny z nich - tajemniczy Lis.

Właśnie taki tytuł nosi komiks, za który odpowiada dwójka debiutantów: Dariusz Stańczyk (scenariusz) oraz Jakub Oleksów. Przygotowana przez nich – i zaplanowana obecnie na pięć zeszytów – historia zapewne nie uniknie, wśród czytelników komiksów w Polsce, porównań nie tylko do opowieści znanych z uniwersum Marvela czy DC, ale do przygód tworzonych przez braci Kmiołków. Czy jednak słusznie?

Pierwsza odsłona serii standardowo zdradza nam kilka podstawowych faktów. Dowiadujemy się skąd wziął się tytułowy bohater, poznajemy też jego pierwszego antagonistę. Twórcy komiksu zdradzają nam też garść szczegółów z jego życia prywatnego, dzięki czemu nieśmiało, ale jednak zarysowuje się rys psychologiczny postaci. Porównując ten komiks do „Białego Orła”, autorzy Lisa zaznaczają, że w ich dziele nie będzie ogromnego natłoku nowych postaci. Chcą się raczej skupić na rozbudowywaniu i pogłębianiu wiedzy o tych, którzy zadebiutowali w pierwszej odsłonie. Co z tego wyjdzie, przekonamy się oczywiście później.

Co prawda, nie podejmę się po przeczytaniu tego krótkiego, bo raptem trzydziestostronicowego epizodu, jednoznacznej opinii (choć skłaniam się ku tej pozytywnej) na jego temat, ale bez wahania mogę wskazać co jest jego największą zaletą. Moim zdaniem zdecydowanie są to postaci wymyślone przez Stańczyka. Ogromnej oryginalności im oddać raczej nie można, natomiast, co warte podkreślenia, nie są to bohaterowie jednowymiarowi, tzn. po pierwszym zeszycie nie do końca można stwierdzić, kto jest bohaterem, a kto łotrem. Rozwiązanie doprawdy intrygujące, które sprawia, że przynajmniej ja czekam na dalszy rozwój wypadków. Jak jest więc z tymi postaciami?

Lis to młody Polak – Gabriel Majewski, który wszedł w posiadanie super mocy w sposób nie tyle przypadkowy, co dość znacząco naciągany. Nie chcę rzucać spoilerami, dlatego nie zdradzę jak to się stało, ale faktem jest, że w tym konkretnym wypadku scenarzysta nie do końca przemyślał sprawę. Gabriel po ich uzyskaniu – tak naprawdę nie wiemy też jakie to konkretnie umiejętności – postanawia zostać... złodziejem. I kończąc na tym, nie powinniśmy mieć problemu ze stwierdzeniem, że jest to ta negatywna postać. Inaczej jednak spojrzy się na nią, wiedząc o jego niepowodzeniach w życiu prywatnym, których się wstydzi i, które skrzętnie ukrywa przed paczką znajomych. Porównując go z tym teoretycznie dobrym (?) bohaterem, zwanym Strażnikiem, również jego „czerń” staje się raczej „szara”, tak oto, bowiem nieco zgorzkniały i rozczarowany realiami Strażnik, stoi co prawda po stronie słabszych, chroniąc ich, ale robi to w sposób co najmniej kontrowersyjny. Krótko mówiąc, nie ma on skrupułów, aby brutalnie likwidować nie tylko drobnych rzezimieszków, ale i policjantów, którzy odwrócili wzrok wtedy, gdy byli najbardziej potrzebni. Taka postać nie może więc uchodzić za krystalicznie czystą, co tylko nadaje kolorytu tej historii. Smaczku dodaje również fakt, że Strażnik jest człowiekiem ulicy. Zamaskowany, ale zwyczajny człowiek, których mijamy codziennie setki na osiedlach, a przed którymi wielu z nas schodzi z drogi, gdy napotyka wieczorową porą na ciemnej ulicy. Jak sam o sobie mówi, jest „odpowiedzią na wezwanie ulicy”, co sprawia, że we mnie ma swojego fana.

Bohaterowie są mocnym punktem tej opowieści. Nie jest to zresztą jedyna zaleta tego komiksu. Mnie osobiście spodobało się oddanie klimatu stolicy, jak również realiów kraju nad Wisłą. O wyglądzie Strażnika już pisałem, dodam tylko o takich drobnych smaczkach jak fakt, że Gabriel wrócił właśnie z emigracji w Londynie, czy odniesienia do zgnilizny panującej w Warszawie. Pół żartem napiszę, że Dariusz Stańczyk nieco naciągnął z kolei fakty, przedstawiając scenę, w której z wiadomości TV dowiadujemy się, że negocjacje prowadzone przez premiera przyniosły Polsce miliony Euro z kasy Unii Europejskiej. Ta scena przypomniała mi, że to tylko komiks.

Scenarzysta wykonał kawał dobrej roboty, a jak jest w wypadku rysownika? Praca Jakuba Oleksowa w mojej opinii może być oceniania dwojako. Postaci wyglądają efektownie i widać udany kontrast między bohaterami w „cywilu”, jak grupa przyjaciół Gabriela, a osobnikami odgrywającymi rolę superbohaterów, czy wszelkiego rodzaju łotrów. Ci pierwsi, przedstawieni są w sposób luźny, bez zbędnego nadęcia i jak najsłuszniej sprawiają wrażenie zwykłych obywateli, podczas gdy reszta jest już bardziej mroczna, z zupełnie innym charakterem. Całkiem dobrze udaje się też autorowi oddać dynamikę pojedynków, a i sposób kadrowania należy raczej do tych, na które patrzy się przyjemnie. Dużo się na poszczególnych stronach dzieje (o to przecież chodzi w tego typu historiach), ale nie ma przy tym chaosu i zbędnego bałaganu. Tym, co mi nie do końca odpowiada w dzisiejszym komiksie superbohaterskim (i dotyczy to również wydań ze Stanów) to trochę za „komputerowy” styl rysunku, szczególnie odnosząc go do drugiego planu i kolorystyki. Nie do końca trafia do mnie taki sposób nakładania barw i wykonane tła.

Jakie więc są minusy tego komiksu? Dla wielu z pewnością będzie to wtórność, gdyż można rzec, że jest to kolejna historia o superbohaterach. Inna sprawa, to jego długość (mam oczywiście świadomość, że to zeszyt) i fakt, że na kolejną odsłonę przyjdzie nam czekać co najmniej trzy miesiące. Szkoda, bo chciałoby się mieć to na już. Cóż, taka specyfika zeszytówek.

Podsumowując – „Lis” pewnie nie zbawi rodzimego, komiksowego światka, ale nie jest to też jego rolą. Ma to być udana rozrywka i w tej materii sprawdza się dobrze. Choć lektura nie zajmuje nam dużo czasu, to jednak sposób ukazania postaci sprawia, że są to chwile bardzo przyjemne, gdyż w wykreowany świat niejako wsiąkamy. Myślę, że warto dać temu komiksowi szansę. Pozostaje jedynie żałować, że nie trafił on – tak jak choćby „Biały Orzeł”– do szerszej sprzedaży, gdzie miałby szanse zostać zauważonym przez większą grupę odbiorców.

 

Tytuł: "Lis" #1: "Powrót do domu"

  • Scenariusz: Dariusz Stańczyk
  • Rysunki: Jakub Oleksów
  • Wydawca: Sol Invictus
  • Data wydania: 25.10.2014
  • Liczba stron: 32
  • Format: 170 x 260mm
  • Okładka: miękka
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 10 zł (15 zł edycja limitowana)

  

Dziękujemy Wydawnictwu Sol Invictus za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus