Andrzej Zimniak "Władcy świtu" - recenzja

Autor: Izabela Wojnowska Redaktor: Motyl

Dodane: 12-11-2014 18:33 ()


Shoza Fogh, były lekarz, zostaje zesłany do Habitatu Valios. Musi tam odbyć pokutę za pewną decyzję, którą kiedyś podjął wobec jednej ze swoich pacjentek. Największą – i jedyną – rozrywką Fogha na Valios są wizyty w miejscowym barze. Pewnego razu, płacąc za piwo, mężczyzna wygrywa atrakcyjną nagrodę – wycieczkę na odległego Ortusa. Shoza ma nadzieję, że wyjazd pozwoli mu na chwilę oderwać się od nudnej egzystencji, jednak okazuje się, że nic nie dostaje się za darmo. Orusjanie mają już wobec niego precyzyjny plan.

Niezwykła książka. Oryginalna, nie tylko ze względu na fabułę, lecz przede wszystkim z powodu swojej złożoności i wieloznaczności. Władców świtu można przeczytać raz i mieć tyle przemyśleń, ile dałoby kilka powieści razem wziętych. Można przeczytać ponownie, i jeszcze wiele razy, i za każdym odebrać inaczej. To jedna z tych opowieści, której sens ukazuje się powoli i za każdym razem rozumie się go coraz lepiej.

Trudno jednoznacznie określić, o czym jest ta książka. Głównym wątkiem jest z pewnością pobyt Fogha na Ortusie i wszystko to, co mu się tam przytrafia, jednak to nie o kiepską wycieczkę tutaj chodzi. O co zatem? O mnóstwo różnych spraw, które tak jak wspomniałam, będą mnożyć się po każdorazowej lekturze. Z tego powodu niełatwo – o ile jest to możliwe – wymienić wszystkie. Najbardziej zauważalne są kwestie społeczne. Shoza zostaje podstępnie zwabiony na inną planetę. Na dodatek obecne tam (bezwzględne) istoty zamierzają wykorzystać jego pewną cenną umiejętność do zrealizowania własnych interesów. W tym miejscu można zadać sobie pytanie o bycie pionkiem w grze, o wyższość dobra grupy nad dobrem jednostki, o narzucanie innym własnych przekonań, o zysk czyimś kosztem. Można też rozpatrywać bardziej filozoficzne lub symboliczne aspekty. Jednym z nich jest znaczenie permanentnego świtu panującego na Ortusie. Czy jest to metafora wiecznej młodości, do której dążą jego mieszkańcy? A może chodzi o ciągłe odradzanie się, nieśmiertelność, dążenie do doskonałości i ciągłe ulepszanie? Niezwykle interesujący, chociaż nieco bardziej zawoalowany, jest wątek śmierci. Fogh często o niej rozmyśla, a te rozważania są same w sobie ciekawe. Jeśli się wczytać bardziej, okazuje się, że śmierć jest jednym z najważniejszych faktów, które zaprzątają myśli wszystkich (sic!) bohaterów. Jedni z nią walczą, inni przyjmują, jeszcze inni odraczają, ale zawsze muszą się z nią zmierzyć. Jeśli o coś w tej książce na pewno chodzi, to o śmierć.

Wątki socjologiczno – filozoficzne na pewno przeważają w książce Zimniaka, jednak znajdą się też humorystyczne. Wprawdzie jest to humor raczej abstrakcyjny, a nawet czarny, ale nie sposób nie uśmiechnąć się czytając pewne fragmenty. Okazuje się, że jak wszechświat długi i szeroki, istoty zamieszkujące go różnią się wyglądem, mówią innymi językami, jednak dwie rzeczy zawsze będą wspólne, znane i uniwersalne: seks i alkohol. Na Ortusie seks jest obowiązkowy, należy go uprawiać jak najczęściej, a za odmowę grozi kara. Przy tym jest jedynym sposobem na zachowanie młodości i nieśmiertelność. Co do innych używek, alkohol jest znany i dostępny w każdym miejscu kosmosu, o którym jest mowa w książce. Nietrudno też zauważyć, że Fogh ma problemy z jego nadużywaniem. I nie wiadomo, śmiać się czy płakać, kiedy nasz bohater opisuje zbawienny wpływ piwa na swoje samopoczucie (i trzęsące się ręce).

Władców świtu z pewnością warto polecać, chociaż nie jest to książka „dla każdego”. Dla koneserów - to za dużo powiedziane, ale na pewno docenią ją czytelnicy szukający czegoś zawiłego, dla których ciekawa fabuła i proste przesłanie to za mało. Tutaj znajdą to, czego szukają.

 

Tytuł: "Władcy świtu"

  • Autor: Andrzej Zimniak
  • Wydawnictwo: Rebis
  • Data publikacji: październik 2014
  • Seria wydawnicza: Horyzonty zdarzeń
  • Wydanie: I
  • Liczba stron: 320
  • Format: 130x200 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Cena: 32,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus