"All Star Western" tom 1: "Spluwy w Gotham" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 02-11-2014 19:19 ()


Wydawnictwo Egmont postanowiło uraczyć czytelników kolejnym zbiorkiem sygnowanym hasłem Nowe DC Comics, nawiązującym, jeżeli nie postacią, to chociaż lokacją, do przygód Mrocznego Rycerza. Wydawać by się mogło zabieg ciekawy, tym bardziej, że w czołowej roli pomijany na naszym rynku Jonah Hex. Cieszyć się tylko i rzucać na „All Star Western”. Niestety, już pierwsze strony „Spluw w Gotham” przekonują, że lektura niniejszego tomiku to nie będzie przeprawa przez zawiłe scenariusze i wysublimowane rysunki.

Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się cukierkowych kolorków czy eleganckiej kreski Grega Capullo, bowiem wyprawa do rynsztoka – bo tak należy nazwać Gotham - pokazana w scenerii Dzikiego Zachodu (tudzież wiktoriańskiego Londynu) wymaga raczej mrocznej i niegościnnej stylistyki. Taką też zaserwował Moritat, niemniej w swoim dążeniu do doskonałości (bez problemu wygrałby konkurs na rysowanie ludzkich maszkar) może niejednemu obrzydzić lekturę „Spluw w Gotham”.

Dwie pierwsze historyjki koncentrują się na wspomnianym Hexie, który niczym cyngiel do wynajęcia za sowitą zapłatę podejmie się każdej zagmatwanej sprawy. Szkopuł w tym, że te prezentowane w albumie do takowych nie należą. Pierwsza zaczyna się obiecująco z wprowadzeniem tajnego bractwa i morderstwem, którego nie powstydziłby się sam Kuba Rozpruwacz, ale już jej finał pozostawia wiele do życzenia (przeskok przy otwartym zakończeniu). Druga natomiast, opowiadająca o zaginionych dzieciach również rozpala wyobraźnię, po czym im bliżej końca, tym emocje nagle opadają.

Nie da się ukryć, że autorzy udanie poradzili sobie z jednym. Stworzyli chemię między parą głównych bohaterów, opartą na konfrontacji dwóch przeciwieństw – Hexa i doktora Amadeusza Arkhama - powodując, że wymieniane uwagi między protagonistami odciągają od niezbyt atrakcyjnej szaty graficznej. Szkoda jedynie, że wspomniany koncept aż nadto przypomina inny, znacznie słynniejszy duet w osobach Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Wprawdzie Hex ma w zanadrzu do zaoferowanie nieco więcej zwierzęcej brutalności przejawiającej się w radosnym obijaniu mord i faszerowaniu ołowiem napotkanych rzezimieszków, to bardziej dystyngowany Holmes zazwyczaj mierzył się ze sprawami o bardziej wymagającej randze.  

Całkiem możliwe, że deformację twarzy głównego bohatera, jak również degenerację plugawego świata XIX wieku, Moritat chciał podkreślić swoim szkaradnym, niekiedy nieczytelnym stylem. Niestety, w zalewie całostronicowych, pokracznych rysunków grafika „Spluw w Gotham” nie należy do nazbyt ujmujących. Ilustracje, w zamierzeniu mające potęgować mroczną stronę przeklętego miasta, epatują aż nadto brzydotą, która w połączenia z fabułą dość niskich lotów nie jest w stanie zaabsorbować uwagi czytelnika na dłużej. W efekcie przebrnięcie przez dwie pierwsze historie należy zaliczyć do miana cudu tudzież upartej wytrwałości.

W kolejnych jest odrobinę lepiej, bowiem pałeczkę po Moritacie przejmują Jordi Bernet oraz Phil Winslade, jednak cóż z tego, skoro miałkość scenariusza nie pozwala cieszyć się tą zmianą. Nie wiedzieć czemu w albumie znalazła się opowieść o El Diablo – najsłabsza z całego zbioru, nawiązująca tematyką do popularnego ostatnio motywu żywych trupów. Wyrwane z kontekstu przygody El Diablo na paru stronicach musiało napisać aż dwóch scenarzystów (Robert Kirkman w pojedynkę ciągnie historię o zombiakach, co rusz zaskakując nas czymś nowym). Krótka i nic nie wnosząca do postaci Jonaha Hexa (może na razie) spełnia rolę zbędnego wypełniacza. Podobnie druga, traktująca o Duchu z Barbary Coast, to typowa opowieść o zemście, całkiem przyzwoicie narysowana, jednak w sferze fabularnej cechująca się tzw. teorią chaosu – czyli wyżynamy się, aby sprawiedliwości stało się zadość. Koniec. Reasumując, pierwszy album „All Star Western” wypada raczej przeciętnie i trudno wierzyć, aby znalazł szerokie grono odbiorców.

Nie będę ukrywał, że wieść o przygodach Jonaha Hexa w pierwszej chwili mnie zelektryzowała, jednak po lekturze opisywanego tomiku muszę przyznać, że przed nabyciem kontynuacji pojawiają się liczne znaki zapytania. Bo raczej trudno przypuszczać, że w formie ilustracyjnej Moritat wzbije się na wyżyny swoich umiejętności, jeżeli jeszcze nam ich nie pokazał, a Palmiotti przypomni sobie, że potrafi pisać zajmujące scenariusze.

 

Tytuł: "All Star Western" tom 1: "Spluwy w Gotham"

  • Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Gray
  • Rysunki: Moritat, Jordi Bernet, Phil Winslade  
  • Kolory: Gabriel Bautista
  • Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
  • Wydawca: Egmont Polska 
  • Data premiery: 4 października 2014 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 192
  • Cena: 75 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus