"Pudłaki" - recenzja
Dodane: 22-10-2014 10:00 ()
Na ekranach naszych kin zagościła niedawno niezbyt głośno promowana animacja „Pudłaki” w reżyserii Grahama Annable'a i Anthony’ego Stacchi, twórcy „Sezonu na misia”. Akcja rozgrywa się w wiktoriańskim, urokliwym, lecz mrocznym miasteczku Serbridge. Jego mieszkańcy mają osobliwą obsesję na punkcie śmierdzącego sera, spożywanie którego wiąże się jednocześnie ze statusem społecznym i władzą. Tymczasem w podziemiach miasta kryją się tajemnicze trolle ubrane w pudełka, zbierające odpadki i wszelkie materiały wyrzucone przez ludzi. Niestety, nikczemny Snatcher postanawia dokonać eksterminacji stworzeń, aby zdobyć wymarzoną pozycję w mieście.
To, co zaskakuje w „Pudłakach”, to fakt, że choć jest to animacja przeznaczona zdecydowanie dla dzieci, bez większych aluzji w stronę dorosłych, to jednak całkowicie pozbawiona jest infantylnej kreski w obrazowaniu świata. Można nawet stwierdzić, że najmłodsi widzowie mogliby się odrobinę przerazić wyzierającym z ekranu mrokiem i brudem. To raczej bajka dla nieco starszych dzieci, odnajdujących się już w produkcjach pokroju „Koraliny i tajemniczych drzwi” (za realizację „Pudłaków” odpowiada to samo studio). Dominują tutaj przerysowani bohaterowie o odpychających obliczach, niekiedy nawet zdeformowanych (mało przyjemna dla oka scena z opuchnięciem Snatchera). Zdawać by się mogło, że Serbridge leży gdzieś nieopodal miast ukazywanych w filmach Tima Burtona.
Podobieństwo do Burtona jest jeszcze mocniej podkreślone chociażby poprzez bardzo specyficzny, groteskowy klimat. Czasem można mieć wrażenie pewnej wtórności, nawet muzyka w wykonaniu Dario Marianelliego czerpie garściami z dokonań Danny’ego Elfmana. I to jest w zasadzie największa wada „Pudłaków” – mało oryginalna forma i całkiem standardowa treść. Próżno doszukiwać się tutaj jakiejś świeżości.
Należy jednak oddać twórcom, że tę produkcję naprawdę dobrze się ogląda. Stacchiemu i Annable'owi udało się stworzyć barwny świat zapełniony niecodziennymi bohaterami. „Pudłaki” oferują wciągającą przygodę, angażującą rozrywkę i niosą ze sobą kilka mądrości. Dzieci znajdą tu przede wszystkim przesłanie dotyczące nie pokładania wiary w stereotypy. Wyraźny jest również antyrasistowski wydźwięk. Co najbardziej dyskusyjne, to sposób przedstawienia dobra i zła: nieco zamazany, nieoczywisty, absolutnie nie czarno-biały. Takie zagranie oczywiście ukazuje złożoność świata i fakt, że nie wszystko jest jednoznaczne, lecz brak wyraźnego rozłożenia akcentów może być nie najlepiej odebrany przez najmłodszych.
Za polską wersję językową odpowiadał Bartosz Wierzbięta. Tym razem napisane przez niego dialogi raczej nie zyskają statusu kultowych, ale i siła nośna „Pudłaków” nie jest tak duża jak chociażby w przypadku „Shreka”. Mimo to do kwestii polskiego dubbingu nie można się przyczepić. Jarosław Boberek, Krzysztof Dracz czy Andrzej Blumenfeld po prostu robią swoje.
„Pudłaki” – mimo swej wtórności – to przyjemne kino dla całej rodziny w dość mrocznym, burtonowskim opakowaniu. Twórcy dają upust swojej wyobraźni, przedstawiając świat brudny i zepsuty, lecz nie posuwają się za daleko. Ci najbardziej pozytywni bohaterowie, jak tytułowe trolle czy znajdujący się pod ich opieką chłopiec – Eggs, natychmiast zjednują sobie sympatię widzów i dzięki nim niejednokrotnie przyjdzie nam się uśmiechnąć. Stacchi i Annable oferują nam dobrą zabawę, na której nie sposób się nudzić. Mimo kilku wad, to wystarczy, żeby uznać seans za udany.
Tytuł: "Pudłaki"
Reżyseria: Anthony Stacchi, Graham Annable
Scenariusz: Irena Brignull, Adam Pava
Obsada (głosy):
- Ben Kingsley
- Isaac Hempstead-Wright
- Elle Fanning
- Tracy Morgan
- Richard Ayoade
- Nick Frost
- Jared Harris
- Toni Collette
- Simon Pegg
Muzyka: Dario Marianelli
Montaż: Edie Ichioka
Scenografia: Paul Lasaine
Dźwięk: Carlos Sotolongo, Frank Verderosa
Czas trwania: 96 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus