„Durango" tom 3": „Pułapka na zabójcę” - recenzja
Dodane: 16-10-2014 14:07 ()
Czym byłby rewolwerowiec bez dobrej broni? Najpewniej trupem. Trzeci album autorskiej serii Yvesa Swolfsa otwiera scena, w której Durango staje się właścicielem Mausera C96 – pistoletu samopowtarzalnego, dziesięciostrzałowca, który od tej pory będzie mu niezawodnie służył i stanie się jego znakiem rozpoznawczym. Nie jest to może scena tak charakterystyczna, jak chociażby ta z „Dobrego, złego i brzydkiego”, gdy Tuco składa swój nowy rewolwer z elementów kilku pistoletów, a następnie testuje go na strzelnicy znajdującej się na tyłach sklepu, niemniej dla komiksu ważna, w dodatku nawiązująca do „Człowieka zwanego ciszą”, w którym główny bohater używał dokładnie tej samej broni.
Fabuła „Pułapki na zabójcę” po raz kolejny opiera się na ogranym schemacie, w którym samotny mężczyzna musi stawić czoła bandzie opryszków, tylko że tym razem Durango występuje w roli gotowego na wszystko rewolweru do wynajęcia, także nie jest jakimś przypadkowym obrońcą niewinnych, a raczej człowiekiem o wyprzedzającej go reputacji. Do miasteczka w Arizonie przybywa na zlecenie właściciela kopalni srebra, jak się okazuje pchając się prosto w paszczę lwa. Wrobiony w morderstwo niedoszłego pracodawcy musi ratować własną skórę, aby nie trafić na stryczek.
Czytając „Durango” czuję się trochę jakbym oglądał dobry klasyczny western. W zasadzie jedyne, czego mi brakuje to potrafiącej wprowadzić odpowiedni nastrój muzyki, bo dialogi w dymkach i onomatopeje są oczywiście wystarczające w formie tekstowej. Kadrowanie stosowane przez Yvesa Swolfsa jest bardzo filmowe, a na planszach jest dużo przestrzeni, czego czasem brakowało mi w „Blueberrym” rysowanym przez Jeana Girauda. W komiksie nie brakuje fajnych i nastawionych na detal ilustracji, jednoznacznie sugerujących, że belgijski twórca dosłownie zakochał się w Dzikim Zachodzie. Za najbardziej klimatyczny uznaję drugi kadr na szóstej planszy, na którym widać jeźdźca na tle chylącego się powoli do zachodu słońca i czerwonego nieba. Wydaje się, że ilustracja ta posłużyła jako inspiracja do okładki tego albumu. Niestety kolorystycznie komiks jest zbyt blady, w dodatku blado-żółty, niczym jajko sadzone na rozgrzanym kamieniu leżącym gdzieś na prerii. Mogę zrozumieć, że w ten sposób rysownik chciał podkreślić klimat spalonej słońcem Arizony, ale niestety nie wygląda to najlepiej...
Lepiej przedstawia się zarysowana przeze mnie wyżej intryga, być może wcale nie taka skomplikowana, lecz sprawnie poprowadzona, z niejednym zwrotem akcji. Co więcej, mamy do czynienia z utrzymanym w konwencji westernowym pojedynkiem jeden na jednego! Po tego typu komiksie nie oczekuję więcej, nie nudzę się podczas jego lektury, natomiast cieszę się, że trzy kolejne odcinki serii stanowią całość, ponieważ pojedyncze albumy zdają się być zbyt krótkie, by opowiedzieć bardziej złożoną historię. Pozostaje mieć nadzieję, że wydawnictwo Elemental będzie publikować „Durango” w regularnym cyklu.
Tytuł: „Durango" tom 3": „Pułapka na zabójcę”
- Scenariusz: Yves Swolfs
- Rysunki: Yves Swolfs
- Tłumaczenie: Wojciech Birek
- Wydawca: Elemental
- Data publikacji: 04.10.2014 r.
- Druk: kolor, kreda
- Oprawa: miękka
- Format: 21x29 cm
- Stron: 48
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus