Wywiad z twórcami komiksu "Lis"
Dodane: 14-10-2014 11:30 ()
DRAMATIS PERSONAE:
Scenarzysta i pomysłodawca: Dariusz Stańczyk
Rysownik i kolorysta: Jakub Oleksów
Wydawca i redaktor: Aaron Welman
Chór: „Paradoks”
I
„Paradoks”: Ostatnimi czasy doczekaliśmy się co najmniej kilku rodzimych osobowości superbohaterskiego komiksu. „Incognito”, „Biały Orzeł” czy „Polski Duch” to tylko niektóre spośród tego typu tytułów. Czym wśród nich będzie wyróżniał się „Lis”?
Dariusz: Zależy od tego pod jakim kątem na „Lisa” patrzeć. Na pewno będzie odmienny od wymienionych tytułów sposobem prowadzenia historii i stroną wizualną, które są specyficzne dla każdego twórcy. Sam komiks utrzymany jest jednak w konwencji przygodowo-superbohaterskiej, więc niektóre cechy z pewnością będą zbieżne z innymi tytułami wokół niej się poruszającymi. Pisząc scenariusz nie unikałem na siłę przewidywalnych elementów, starałem się za to przedstawić je w przyjemny sposób. To trochę jak przygody Bonda – człowiek doskonale wie co się stanie, za to ciekaw jest w jaki sposób do tego dojdzie i co zostanie powiedziane w międzyczasie. Osobiście zależało mi, żeby siłą „Lisa” były postacie, wielokrotnie więc akcja ustąpi miejsca zwykłym, bardziej ludzkim problemom, ale bez popadania w zbędny melodramat.
Aaron: Wiele godzin spędziłem z Dariuszem przy rozmowach na temat świata przedstawionego „Lisa”, a także tego, co chcielibyśmy w ramach niego pokazać i jednocześnie przekazać. Oczywiście to jest komiks o superbohaterze i ma za zadanie spełniać głównie funkcję rozrywkową. W niejednym zeszycie pojawią się nawiązania do klasyki literatury oraz kinematografii polskiej i światowej. Niektóre żarty i aluzje do pewnych wydarzeń społecznych i politycznych mogą okazać się hermetyczne, przez co zrozumie je tylko konkretny odbiorca, zaś inne będą tak oczywiste, że każdy od razu je załapie. Pomimo tych wszystkich elementów, cała historia będzie prowadzona na serio w tym sensie, iż to opowiadana fabuła będzie kręgosłupem komiksu, a ciałem warstwa wizualna, która też oczywiście musi być miła dla oka.
Kuba: Warto dodać, że nie jest to czysto przygodowa, „hollywoodzka” konwencja. W komiksie znalazły się też spore naleciałości klimatów neo-noir, thrillera i kryminału, choć nie wszystkie widoczne będą w pierwszym zeszycie.
II
„Paradoks”: Wśród komiksowej braci często daje się słyszeć utyskiwanie na konwencje superbohaterską jako z gruntu niepoważną. Wygląda na to, że mają Państwo w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie. Zechcieliby Państwo wskazać jakie cechy tej konwencji uznaliście za najbardziej pociągające dla Was jako twórców?
Dariusz: Komiksy superbohaterskie są tak samo niepoważne i przeznaczone dla dzieci jak przygody mitologicznych herosów. Wiadomo nie od dziś, że nadludzkie wyczyny dokonywane przez bohaterów niejednokrotnie ciągnące za sobą ofiary śmiertelne czy sceny gwałtu na ludzkich kobietach dokonanego przez bogów pod postaciami zwierząt to idealne historie dla najmłodszych, podobnie zresztą jak te o maniakalnych mordercach noszących maski ze skóry zdartej z własnych twarzy. Ale żarty na bok, uważam że historia jest tak poważna jak poważną uczyni ją autor. Tak jak mity, komiksy o superbohaterach można napisać równie dobrze dla najmłodszego jak i najstarszego odbiorcy. O ile w „Lisie” można spodziewać się akcentów humorystycznych, będą one wynikały raczej z codziennych sytuacji czy pogaduszek o pierdołach między postaciami. Traktujemy konwencję poważnie i na pewno nie zamierzamy brnąć w jakąkolwiek parodię, od których na polskim podwórku aż się roi.
Kuba: Sam wywodzę się ze szkoły mocno cartoonowego rysunku satyrycznego i karykatury, i prawdę powiedziawszy ideę komiksu o polskich superbohaterach rozrabiających na rodzimym podwórku z początku wyobrażałem sobie wyłącznie w formie undergroundowej parodii. Do czasu, kiedy w moje łapy wpadł scenariusz do „Lisa”. „Zaraz, zaraz...” - pomyślałem - „Komiks, który traktuje ideę obdarzonych metaludzkimi zdolnościami postaci żyjących w Polsce bez kompleksów, bez oglądania się na Zachód i bez robienia sobie jaj w każdym panelu? Damn, to jest tak szalone, że może się udać!”
Aaron: Każda osoba lubiąca fantastykę wie, iż podobnie jak „realistyczne” powieści, historie osadzone w fantastycznych realiach mogą mieć zarówno charakter komediowy, satyryczny czy też przepełniony grozą. Jedni lubią „Władcę Pierścieni”, inni są fanami uniwersum „Obcego”, a jeszcze inni w ogóle uważają fantastykę za dziecinadę. Tych ostatnich raczej nie uda nam się przekonać, ale możemy próbować z tymi, którzy lubią wziąć czasami obecne realia w cudzysłów, wyobrazić sobie na zasadzie „co by było gdyby”, a jednocześnie do tej pory zachowywali dystans do tak zwanego superhero fiction.
III
„Paradoks”: Pytanie sztampowe, ale nie łatwo je obejść: poprosimy o wskazanie źródeł inspiracji dla Państwa komiksu oraz tytułów, które miały (i wciąż mają) wpływ na panów twórczość.
Dariusz: Cóż, w przypadku komiksu superbohaterskiego inspiracje zdają się być dość oczywiste. Moje mają swoje źródło u MARVELA, jednak z wyłączeniem lat 50. i 90., kiedy na komiks amerykański padło szkaradne widmo w postaci kolejno Fredrica Werthama i Roba Liefelda. Niestety to właśnie te okresy są najczęściej kojarzone jako wyznacznik konwencji przez osoby z nią nieobeznane, co na moje oko prowadzi właśnie do takich zarzutów jak przytoczone w poprzednim pytaniu. Pamiętny serial o Batmanie z Adamem Westem również tu nie pomaga. Oczywistym jest też, że łatwiej jest napisać kiepską historię niż dobrą. Ludzie piszący wszelkiego rodzaju fikcje często zapominają, że nie rozbija się ona o to ile ras, mocy, broni, ćwieków czy kolorowych kostiumów się w niej pokaże, a o sposób prowadzenia narracji i budowanie postaci.
Na pewno wśród moich ulubionych scenarzystów komiksowych można odnaleźć Kurta Busieka i jego przewspaniałą adaptację przygód Conana do komiksowego medium, a także zdumiewające „Marvels”. Również Frank Miller zaskarbił sobie moją sympatię nie tylko przez „Sin City”, ale i wydanym w Polsce przez TM-Semic „Daredevilem”. W pierwszym zeszycie „Lisa” jest nawet panel zaplanowany jako hołd dla tej historii. Oczywiście to nie jedyne nazwiska, które mógłbym wymienić. Na pewno warto też wspomnieć J.M. DeMatteisa za przewspaniałe, w moim odczuciu, „Ostatnie Łowy Kravena”, a także Paula Jenkinsa za „Origin”. Te kilka tytułów przedefiniowało dla mnie cały paradygmat „gatunku” superhero budowany wcześniej na bazie „Maximum Carange”. Poza komiksem superbohaterskim ogromnie cenię też serię Briana K. Vaughana „Y: The Last Man”.
Kuba: W czasach, gdy Internet sprzedawano spod lady w Pewexie, zaczytywałem się w archiwalnych numerach „Relaxu”. Dochodziły do tego przeróżne komiksy europejskie wydawane swego czasu taśmowo przez KAW i Orbitę oraz nieodżałowane „TM-Semici” czytane w przerwach między oglądaniem niskobudżetowych filmów na VHSie. Myślę, że owe naleciałości przesyconych radioaktywną mgłą lat 80. i inspirowanych nimi do dziś dzieł wywarły spory, być może w dużej części podświadomy, wpływ na szatę graficzną „Lisa”. Do powyższych dodałbym jeszcze serię o Hellboyu Mike'a Mignoli (genialne prowadzenie narracji i gra cieniem) oraz magazyn „Produkt” - prawdziwą wylęgarnię komiksowych talentów i lekturę, dzięki której dużo dojrzalej i bardziej świadomie spojrzałem na medium komiksowe.
IV
„Paradoks”: Z informacji dostępnych na fan-page’u projektu prace nad pierwszym epizodem serii dobiega końca. Ja przebiegała jego realizacja? Czy pierwotny koncept „Lisa” przechodził w jej trakcie ewolucje czy też zachowano jego pierwotną formułę?
Dariusz: Od zatwierdzenia scenariusza do pierwszego zeszytu – nie. Postać antagonisty została lekko zmodyfikowana, ale sam koncept na historię i resztę bohaterów pozostał w oryginalnej formie. Poza antagonistą, historia pierwotnie przewidziane na trzy zeszyty, teraz szacowana jest na pięć. Nie oznacza to oczywiście zakończenia planowanych przygód tytułowego bohatera, a jedynie zawiązanie rozpoczętego przez pierwszy zeszyt wątku.
Kuba: Myślę, że „Lis” okazał się historią, która rośnie w miarę opowiadania (i rysowania). Od początku prac wizja graficzna ewoluowała i nieraz wracałem do gotowych stron, żeby mocno je przemalowywać w miarę jak nachodziły mnie świeże pomysły. Sam projekt był sporym wyzwaniem i ciekawym eksperymentem. Dotychczas zajmowałem się satyrycznymi komiks szortami oraz bardziej realistyczną ilustracją i concept artem. W przypadku „Lisa” wyzwaniem było wypoziomowanie cartoonowej kreski z malarską plamą. Poza tym „Lis” to w mój debiut jeśli chodzi o pełnometrażowy album. Pewnikiem jest, że szata graficzna serii będzie ewoluować.
V
„Paradoks”: Czy wstępnie przewidują Państwo (choć zapewne to raczej nieco odleglejsza perspektywa) kooperacje z innymi twórcami polskiego komiksu superbohaterskiego? Np. w postaci wydarzenia typu crossover?
Dariusz: Z największą radością zobaczyłbym wspólną przygodę Lisa i Incognito. Po pierwsze, ze wspomnianych przez Państwa tytułów, wydaje mi się, że jedynie Piotr i Łukasz z C&C Comics naprawdę rozumieją i szanują konwencję, w której się poruszają (nie ujmując tu w żaden sposób zdolnościom narracyjnym pana Piotra Gaszczyńskiego czy naprawdę profesjonalnej stronie wydawniczej Wizuali). Po drugie, Gabriel i Paweł pod pewnymi względami mogą być do siebie nieco podobni, będąc przy tym w zbliżonym wieku. O ile jednak Paweł prezentuje pewne poczucie misji, to Gabriel jest od tego bardzo daleki. Sądzę, że ich spotkanie mogłoby doprowadzić do wielu interesujących sytuacji i niemniej interesującej wymiany zdań. Patrząc jednak na sprawę realnie, wiele wody w rzece może upłynąć zanim Gabriel będzie postacią na tyle ugruntowaną, by można go było posłać w jakikolwiek cross-over.
VI
„Paradoks”: Czego możemy spodziewać się po kolejnych epizodach „Lisa”? Czy mają Państwo wstępnie ustalony plan rozwoju świata przedstawionego tej serii?
Dariusz: Jak wspomniałem, pierwsza historia planowana jest obecnie na pięć zeszytów. Pomysłów na następne zdecydowanie nie brakuje, część rozpisana jest już w formie krótkich draftów, a przyszłe panele rozrysowują się w mojej wyobraźni układając w ciekawie skomponowane plansze, które mogą wyjść spod ręki Jakuba. Jeśli chodzi zaś o kolejne odcinki, pierwsze dwa pełnić mają funkcję swojego rodzaju demo, od trzeciego fabuła nieco zwolni i bardziej skupi się na budowaniu postaci tak głównej jak i pobocznych.
VII
„Paradoks”: Na jednym z portali społecznościowych scenarzysta i pomysłodawca projektu dumnie prezentuje koszulkę z Lisem w akcji. Czy promocji tytułu będą towarzyszyły tego typu gadżety?
Aaron: Jak najbardziej przewidujemy przygotowanie innych produktów promujących uniwersum „Lisa”. Na początku wypuszczone zostaną białe i czarne koszulki przedstawiające dwa różne nadruki. Ponadto będą także plakaty dostępne w dwóch wariantach – z Lisem, przedstawiony swego czasu na Facebooku oraz ze Strażnikiem – pierwszym antagonistą. Jeśli komiks się przyjmie i znajdzie na stałe swoje miejsce na rynku, wachlarz gadżetów będzie się oczywiście poszerzać. Nie ma co jednak chwilowo liczyć na taką koszulkę jaką ma Dariusz, gdyż rysunek na niej został odręcznie narysowany przez jego dziewczynę :).
VIII
„Paradoks”: Czy jest już wstępnie ustalony termin publikacji drugiej odsłony tej serii?
Aaron: Nie jest to tajemnicą i powiem, że kolejne odcinki „Lisa” mają ukazywać się średnio co kwartał, chyba, że znajdą się środki by zwiększyć częstotliwość. Tym samym, jeśli wszystko pójdzie dobrze, następny numer powinien pojawić się w lutym 2015 roku. Na razie jednak koncentrujemy na wypuszczeniu w terminie pierwszego zeszytu. Jest to swoista próba dla naszego zespołu, podczas której sprawdzamy jak sprawnie działamy, na co trzeba uważać, co trzeba poprawić tak, aby nasza praca była jak najefektywniejsza. Oczywiście wszystko zweryfikują sami czytelnicy, to od nich będzie zależało, jak długo „Lis” będzie się ukazywać. Mamy oczywiście nadzieję, że wraz z wydaniem pierwszego numeru uda nam się zdobyć u nich kredyt zaufania i będziemy go podtrzymywać wraz z kolejno wydanymi zeszytami, realizując swoje marzenia i jednocześnie dając im coś, przy czym będą się dobrze bawić. :)
comments powered by Disqus