„Wieża Eldazara” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 11-10-2014 20:48 ()


Mimo że od premiery „Ósmej Czary” Krzysztofa Owedyka upłynęło przeszło dwadzieścia lat, wciąż nie doczekaliśmy się komiksu podejmującego motywy metafizyczne w takim natężeniu, jak mieliśmy z tym do czynienia we wspomnianym komiksie. Swoich sił w tym zakresie próbował m.in. Mirosław Sojnowski tworząc autorski cykl „Ragon”. Niestety efekt końcowy tego przedsięwzięcia pozostawiał bardzo wiele do życzenia. Czy realizując „Wieże Eldazara” Wojciech Olszówka miał więcej szczęścia?

 

Jak wspomina sam autor, źródłem inspiracji do powstania tego komiksu stanowiły poglądy żydowskiego filozofa Nassima Harameina. Zakres zainteresowań rzeczonego myśliciela obejmował dość rozległe spektrum zagadnień: począwszy od hipotetycznej geometrii nadprzestrzennej i mechaniki kwantowej po resztki ocalałego dorobku starożytnych cywilizacji. Syntezą jego intelektualnych poszukiwań okazał się system określany we współczesnej fizyce mianem pamięcioprzestrzeni. Ów mentalny konstrukt zakłada funkcjonowanie w przyrodzie mechanizmów utrwalających myśli i odczucia wszelkich istot od momentu zaistnienia całokształtu stworzenia. Tak definiowany zasób informacji zwykł być kumulowany w konkretnych lokalizacjach, spośród których przynajmniej część – dzięki intuicji szczególnie wrażliwych jednostek – została odnaleziona i stosownie oznaczona (np. w postaci megalitycznych sanktuariów). W koncepcji Harameina daje się odczuć odległe echo pragnień XIX-wiecznych okultystów, którym marzył się dostęp do nieograniczonego źródła informacji (np. opisanej przez Rudolfa Steinera Kronice Akashy – eterycznej otulinie Ziemi magazynującej wszelką wiedzę o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości). Choć rzecz jasna wzbogaconych o współczesną terminologię akademicką.

Drugi kluczowy motyw eksploatowany w utworze Olszówki wiążę się z pojęciem primhistorii, tj. założenia, że nasza wiedza o rozwoju cywilizacji ludzkiej opiera się na niepełnych (by nie rzec, że całkowicie błędnych) przesłankach. Jako pierwszy zaproponował ów termin Robert Charoux, zwykle kojarzony z teoriami paleoastronautycznymi (czyli przekonaniu o ingerencji przedstawicieli cywilizacji pozaziemskich w rozwój wczesnych kultur ludzkich). A to przyczynia się do dezawuowania wszelkich dyskusji o domniemanych cywilizacjach poprzedzających naszą. Osoby skłonne choć częściowo dawać wiarę koncepcjom primhistoryków z reguły przywołują przykłady podwodnych ruin odnalezionych w różnych punktach globu (m.in. nieopodal Atolu Bimini na Bahamach oraz Yonaguni w pobliżu Okinawy). Zwłaszcza, że większość z nich znajdowała się ponad poziomem oceanów mniej więcej 12 tys. lat temu, a zatem tuż przed rozpoczęciem współczesnego nam interglacjału (okresowego ocieplenia klimatu w ramach trwającej obecnie epoki lodowcowej). Także i w tym przypadku nie trudno dostrzec znamiona zależności tej idei od postulowanego przez m.in. teozofów i antropozofów przekonania o cykliczności następujących po sobie cywilizacji.

Trudno orzec czy Wojciech Olszówka należy do zwolenników teorii o zaawansowanej intelektualnie i technicznie cywilizacji wygasłej w efekcie gwałtownych zmian klimatycznych. Pewne jest, że ów motyw adaptuje na potrzeby swojego komiksu. I co więcej już tylko wstęp do tej opowieści dla wielbicieli książek tego sortu co „Tajne archiwa archeologii” Luca Bürginaczy, „Przed potopem” Iana Wilsona jawi się wyjątkowo obiecująco. Z przykrością wypada zawiadomić, że dalej jest już tylko gorzej…

Kluczową osobowością „Wieży…” zdaje się być tytułowy Eldazar, starożytny mędrzec świadomy cywilizacyjnego regresu, do którego doszło tysiące lat przed jego narodzinami. Pragnie on jednak przywrócić ludzkości jej zapomniane dziedzictwo. Ma temu służyć m.in. powstała dzięki jego wiedzy obręcz – bezcenny artefakt, który staje się obiektem pożądania dla potężnych sił z tej i nie z tej Ziemi. Tymczasem pozostaje ona w gestii pewnej niewiasty, na której drodze staje osobnik podający się za reinkarnowanego maga. Kim jest ów pewny siebie jegomość? Sprytnym oszustem? Szarlatanem? A może po prostu szalonym nieszczęśnikiem? Wiedza i nadnaturalne umiejętności rzeczonego mogą jednak wskazywać na prawdziwość jego słów.

Niestety chaotyczny splot zdarzeń i osobowości generuje poważne ryzyko pogubienia się potencjalnych czytelników. Ewidentnie zabrakło wyważenia pomiędzy komunikatywnością a nadmiernym hermetyzmem fabuły. Piszący te słowa zaryzykuje przekonanie, w myśl którego pomysłodawca tej opowieści wykazał wobec jej odbiorców zbyt dalece sięgające wymagania. Zrozumiałym wydaje się zachwianie ciągu przyczynowo-skutkowego, jako że czas i przestrzeń traktowane są tutaj w kategorii jakości umownej. Brak jednak w pełni uchwytnego łącznika fabularnego, który uczyniłby z tego utworu więcej niż tylko zbiór często niejasnych scen pozbawionych przysłowiowego ładu i składu. Sytuacji nie ratują również rysunki Wojciecha Olszówki, który niewątpliwie jest osobą utalentowaną (bardzo udana ilustracja na okładce), ale niestety jeszcze nie w pełni rozrysowaną. Intrygująco prezentują się niektóre koncepty graficzne zaproponowane przez autora (np. wizerunek kosmitów, których oblicza zdają się wykazywać podobieństwo do osławionych posągów z Wyspy Wielkanocnej). Niewykluczone, że zawarł on w „Wieży…” również drobne nawiązanie do „Najdłuższej podróży” Ryszarda Siwanowicza, Andrzeja Sawickiego i Grzegorza Rosińskiego, a po części również współtworzonego przez tego rysownika „Gwiezdnego Dziecka”.

Ogólnie „Wieża Eldazara” stanowi ciekawostkę podejmującą fascynującą tematykę. Pech w tym, że wiążący się z nią potencjał nie został niestety właściwie spożytkowany.

 

Tytuł: „Wieża Eldazara”

  • Scenariusz i rysunki: Wojciech Olszówka
  • Wydawca: EduArtMedia
  • Data premiery: 4 października 2014 r. 
  • Oprawa: miękka 
  • Format: 17 x 25 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały 
  • Liczba stron: 56
  • Cena: 18 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Edu Art Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus