"To była wojna okopów" - recenzja
Dodane: 08-10-2014 19:24 ()
Hell is empty and all the devils are here.
William Shakespeare
Po zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda generałowie i przywódcy świata zaczęli z zapałem bawić się w tworzenie Historii. Jacques Tardi odwraca jednak naszą uwagę od kolejnych paktów, desantów i bitew, i prowadzi nas za rękę za kulisy Wielkiej Wojny mówiąc – „To była wojna okopów”.
Pomiędzy serią z karabinu maszynowego a atakiem gazowym na kartach albumu pojawiają się kolejne, przeraźliwie ludzkie historie. Oto dwóch mężczyzn, którzy w innych okolicznościach mogliby spotkać się przy piwie, celuje do siebie z przeciwnych stron frontu. Do oddania strzałów „zachęcają” ich bagnety stojących za nimi żandarmów. W bezwzględnej rutynie życia w okopach, w codzienności śmierci, nie ma już miejsca na strach. Niektórzy, by uciec z ciągnącego się w nieskończoność piekła frontu, robią wszystko, by stać się niezdatnymi do służby – nawet jeśli oznacza to amputację kończyny. Tardi pochyla się nad relacjami zwykłych żołnierzy, ludzi, których wojenna machina wciągnęła przemocą w swoje tryby. Z następnych, poszarpanych historii, powstaje potworny wojenny patchwork, spajany widokami śmierci i upadku. W okopach nie ma czasu. Nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego. Są tylko kolejni towarzysze, kolejni idący na śmierć, kolejne rozkazy do wykonania. Narracja jest urywana, jak świadectwa tych, którzy je pozostawili. W starannie zakomponowanych, zazwyczaj panoramicznych kadrach pojawiają się opowieści, na które nie ma miejsca w nurcie oficjalnej, wielkiej Historii. Opowieści zapomnianych, wypchniętych poza margines, którzy zamiast zginąć śmiercią bohaterów, polegli z powodu ludzkiej głupoty i okrucieństwa.
Czarno-białe plansze pełne są obrazów, które uparcie pozostają w głowie czytelnika, choć umysł z chęcią chciałby je stamtąd wyrzucić. Trupów zawieszonych na drutach kolczastych. Ruin, w których zapewne tkwi wróg – człowiek prawdopodobnie równie wystraszony i wycieńczony jak ty, tyle że urodzony po niewłaściwej stronie granicy. I wszechobecnego brudu, bezustannie towarzyszącemu każdemu żołnierzowi. Werystyczne, bezkompromisowe plansze przypominają klasyczne cykle poświęcone wojnie stworzone przez Goyę i Otto Dixa. Podobieństwo pomiędzy planszami Tardiego a grafikami byłego żołnierza Drugiej Rzeszy jest momentami wręcz uderzające, nie tylko w połączeniu staranności wykonania i grozy podejmowanego tematu, ale również w kompozycji poszczególnych kadrów. Podobnie jak obaj wspomniani artyści, francuski rysownik nie ukazuje okropności wojny dla perwersyjnej przyjemności. Za każdym kadrem komiksu ukryte jest głęboko pacyfistyczne przesłanie. Zamienia abstrakcyjne liczby – 56 0000 z amputowanymi kończynami, 65 000 okaleczonych, 10 000 000 zabitych – w obrazy. Choć są to obrazy niewyobrażalne, to jednak nie można pozostać na nie obojętnym.
Tardi, miast tworzyć kolejny nudny komiks dokumentalny, stworzył unikalną opowieść splecioną z indywidualnych historii z czasów I wojny światowej. Z urywków, ze skrawków buduje przerażające studium upadku człowieka. Jego album to przestroga i przypomnienie, o tym, jacy byliśmy i jacy możemy się stać w obliczu wojny – największej porażki ludzkości. To przewrotne zaproszenie do zatopienia się w okrucieństwie, by już nigdy więcej do niego nie dopuścić.
Tytuł: "To była wojna okopów"
- Scenariusz: Jacques Tardi
- Rysunek: Jacques Tardi
- Wydawnictwo: Centrala
- Data wydania: 04.10.2014
- Liczba stron: 128
- Format: 225x290 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: offset
- Druk: cz.-b.
- Wydanie: I
- Cena: 69,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Centrala za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus