„Jako w piekle, tak i na Ziemi” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 25-09-2014 16:16 ()


Estetyka found footage na dobre zadomowiła się we współczesnym kinie. Z jej dobrodziejstwa korzystają coraz częściej twórcy horrorów i thrillerów, a nie gardzą nią też reżyserzy zafascynowani rozmaitymi katastrofami atmosferycznymi. Niekiedy rozedrgana ręka kamerzysty nadaje scenom oczekiwanej dramaturgii, a nieraz otrzymujemy jedynie latające sceny, na których zbyt wiele nie widać.

Główną bohaterką Jako w piekle, tak i na Ziemi jest Scarlett, ambitna i zawzięta poszukiwaczka mitycznego artefaktu jakim jest niewątpliwie Kamień Filozoficzny. Młoda archeolog podziela obsesję swego ojca, który był opętany wizją odnalezienia eliksiru nieśmiertelności. Przebojowe dziewczę podąża pełną niebezpieczeństw i zagadek ścieżką, pomijając wszelkie formalne środki poszukiwania kolejnych wskazówek. Nie bacząc na problemy natury prawnej włamuje się do miejsc, które mogą naprowadzić ją na ślad bezcennego znaleziska. W końcu okazuje się, że grób Nicolasa Flamela, twórcy kamienia, znajduje się głęboko pod ziemią, w paryskich katakumbach. Tam też udaje się główna bohaterka, zabierając ze sobą na rzeź grupę nic nie podejrzewających ochotników – mamiąc ich wizją skarbów.

Autorzy obrazu - bracia Dowle – nie potrafili zdecydować się w jakiej konwencji nakręcić swój film. Czy postawić na kino przygodowe pełną gębą, okraszając je sporą dawką zjawisk ponadnaturalnych, czy może postawić na klasyczny horror, bo przecież gdzieś tam w czeluściach katakumb, głęboko pod ziemią muszą kryć się piekielne wrota. Tylko czemu akurat w Paryżu? Z tego niezdecydowania wyszedł im filmowy miszmasz, który nie zadowoli miłośników przygody, a już na pewno rozczaruje fanów kina grozy.

Początek wygląda obiecująco, co zapewne jest zasługą mocno roztrzęsionej kamery, wprowadza atmosferę niepokoju i pozwala zaangażować widza w przeżycia Scarlett. Później, wraz z powiększeniem grona bohaterów poszukujących wskazówek emocje nieco „siadają”. Ciasne korytarze, ukryte przejścia czy jaskinie pokazane z kamer na kaskach postaci mogą nasilić klaustrofobiczne lęki, ale potencjał tych ujęć nie został nawet po części wykorzystany. Czaszki, kości i mrok panujący w katakumbach zwiastują nadciągający  festiwal zarzynania bezbronnych ofiar, który… nie następuje. Trup nie ścieli się gęsto, a po chwili czujemy się jakbyśmy śledzili ekspedycję naukową eksplorującą nieznane dotąd jaskinie. Wprawdzie pojawia się upiorny przewodnik, ale na tym kończą się poważniejsze straszaki w filmie.

Wraz z kolejnymi etapami podziemnej wędrówki bohaterowie nie dokopują się do siedziby diabła, a co najwyżej muszą sprostać własnym demonom i życiowym błędom. Autorom nie przyszło jednak przez myśl, że oprócz liderki głębinowej eskapady pozostali są tak bardzo anonimowi, że ich utajone traumy nie wzbudzają wielkich emocji. Szczyt głupoty twórcy osiągają jednak w finale, gdzie każą nieustraszonej heroinie (w wyniku splotu niefortunnych wydarzeń) dokonać w pięć minut rzeczy niemożliwej, czyli powtórzyć wszystkie podziemne dokonania w pojedynkę, gdy poprzednio zajęły całej ekipie pokaźną ilość czasu. Tak jakbyśmy w magnetowidzie przewinęli kawałek filmu na podglądzie, a potem szybko wrócili do miejsca skąd startowaliśmy. Niestety scenariusz pisano nie opierając się o zasady logiki.

 

Jako w piekle, tak i na Ziemi to film o niewykorzystanym potencjale. Poetyka found footage umożliwiała wdrożenie pokaźniejszych środków wyrazu mających na celu wystraszenie widza – podziemne piekło jest lodowato obojętne. Z kolei mało znani aktorzy, nieźle dobrani na potrzeby produkcji, gwarantowali sensową przygodówkę, więc ubieranie poszukiwań Kamienia Filozoficznego w szaty obrazu grozy należy nazwać nieporozumieniem.  

Ocena: 4/10

Tytuł: Jako w piekle, tak i na Ziemi

Reżyseria: John Erick Dowdle

Scenariusz: Drew Dowdle, John Erick Dowdle

Obsada:

  • Perdita Weeks
  • Ben Feldman
  • Edwin Hodge
  • François Civil
  • Marion Lambert
  • Ali Marhyar

Muzyka: Keefus Ciancia

Zdjęcia: Léo Hinstin

Montaż: Elliot Greenberg

Scenograf: Louise Marzaroli

Kostiumy: Annie Bloom

Czas trwania 90 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus