"Sin City 2": "Damulka warta grzechu" - recenzja
Dodane: 21-09-2014 13:21 ()
Dziewięć lat w świecie filmu to szmat czasu. O sequelu „Sin City” zrobiło się głośno już po premierze pierwszego obrazu w 2005 r. Entuzjastyczne przyjęcie ekranizacji komiksu Franka Millera rozpalało wyobraźnię widzów zakochanych w niezwykle brutalnym kinie noir, z wirtuozerią sportretowanym przez Roberta Rodrigueza. Na drodze do ponownego sukcesu stanęły jednak przeróżne przeszkody, tajemnicze zgony, a także proza życia. Czy zwlekanie z kontynuacją miało negatywny wpływ na dzieło ww. twórców?
Nie da się ukryć, że tak. Galopująca do przodu technologia, trendy, preferencje widzów - kształtują rynek filmowy, toteż to, co dekadę temu zachwycało nie musi obecnie wzruszać przeciętnego zjadacza celuloidu, bombardowanego zewsząd zwiastunami kolejnych popcornowych produkcji. Na pewno trudno „Sin City” zaliczyć do typowego, rodzinnego seansu, ale też dla kogoś niezaznajomionego z twórczością Millera obraz może wydawać się tylko zlepkiem niechronologicznych sekwencji, luźno połączonych ze sobą postaciami i nadmierną brutalnością. Ale takie właśnie jest tytułowe miasto – Basin City, mroczne, plugawe, do którego nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszcza.
Tylko dwie z czterech historii znajdują swoje odbicie w komiksach Millera. Są to tytułowa „Damulka warta grzechu” oraz nowelka „Kolejna zwykła sobotnia noc” otwierająca album „Girlsy, Gorzała i Giwery”. Natomiast dwie pozostałe - „Długa kiepska noc” oraz „Ostatni taniec Nancy” - zostały stworzone przez autora „300” na potrzeby niniejszego filmu. Tak jak w przypadku obrazu z 2005 r. fabuła nie jest jednolita, skaczemy pomiędzy różnymi wydarzeniami, dlatego też nikogo nie powinno dziwić pojawienie się Marva (pamiętając jego los z pierwszej części).
Najciekawszą, a zarazem najdłuższą historią jest tytułowa „Damulka warta grzechu” opowiadająca o burzliwym związku Dwighta McCarthy’ego z Avą Lord, kobietą wyrachowaną, chłodno kalkulującą – prawdziwą femme fatale brawurową zagraną przez zjawiskową Evę Green. Krótki epizod z Marvem, czyli „Kolejna zwykła sobotnia noc” doskonale ilustruje fascynację Millera tą postacią, która miała zagościć raptem w jednym krótkim komiksem, a stała się twarzą „Miasta Grzechu”. Każde pojawienie się Marva na ekranie, w interpretacji niezawodnego Mickeya Rourke’a, gwarantuje solidne mordobicie oraz porządną dawkę humoru. Nie inaczej jest tym razem. Podzielona na dwie części „Długa kiepska noc” to pojedynek dwóch aktorów: Powersa Boothe’a – władczego senatora Roarka - oraz Josepha Gordona-Levitta kreującego zadziornego hazardzistę Johnny’ego. Zwycięsko z tej batalii wychodzi ten pierwszy, odznaczający się większą rutyną, a także pewniej czujący się w konwencji czarnego kryminału. Ostatnia opowieść skupia się na Nancy Callahan i jej zemście za śmierć ukochanego Johna Hartigana.
Druga część „Sin City” nie wzbudza takich emocji z uwagi na graficzną stylistykę obrazu. Rodriguez płynnie przechodzi między kadrami żywcem wyjętymi z komiksu co dość często podkreśla na ekranie charakterystycznymi wstawkami, a pozostałymi ujęciami. Wprowadza też nieco więcej kolorów niż w poprzedniej odsłonie. W dalszym ciągu jest to kawał niezłego kina. Niestety nie każdy z epizodów trzyma równie wysoki poziom co „Damulka warta grzechu”. Dopisane przez Millera historie odstają od dwóch pozostałych posiadających komiksowy rodowód. Finałowa – z Jessicą Albą w głównej roli - wydaje się być napisana na siłę. W zamyśle będąca swoistym pomostem między częściami (po upływie 9 lat zabieg całkowicie chybiony), stanowi jedynie sprytny chwyt marketingowy, gwarantujący umieszczenie na plakacie nazwiska Bruce’a Willisa. Najwyraźniej autor „Sin City” zatracił gdzieś swój twórczy instynkt.
Nie każdy z aktorów odnalazł się w artystycznej wizji Millera. O ile Eva Green przekonująco portretuje wizerunek drapieżnej harpii, demona seksu, bezwzględnej manipulatorki, kupczącej swym ciałem dla realizacji celów, o tyle pozostałe kobiety Basin City są papierowe, wręcz niezamierzenie karykaturalne. Kolokwialnie rzecz ujmując, nie posiadają jaj w mieście gdzie pięści i spluwy są wyznacznikiem posiadanej władzy. Kadry rzezi, ucinanych głów czy tryskającej krwi mają więcej wspólnego z poprzednim dziełem Rodrigueza (heroiczne wyczyny Maczety) – niż z wysublimowanymi, niekiedy z kunsztem zaplanowanymi kadrami komiksu Millera. Tytuł najgorszej artystki obrazu trafia do bezkonkurencyjnej w ukazywaniu emocji Jessici Alby. Jej aktorskie umiejętności są mocno dyskusyjne, toteż nikogo nie powinno dziwić, że znacznie lepiej wychodzi jej taniec na rurze, niż dokonywanie zemsty w imię brutalnie skradzionej miłości.
Podobnie ma się z męskimi bohaterami. Rourke wręcz rozpycha się w filmowo-komiksowych kadrach, nasączonych gęstym dymem oplatającym spelunę Kadie’s, dobrze znane są mu wszelkie prawidła kina noir. Fartownie ma również najlepsze dialogi z całej obsady. Z kolei podmiana aktora w roli Dwighta w moim odczuciu jest nietrafiona. Josh Brolin gra sztywnie, jakby odhaczał kolejne sceny z fabularnego skryptu, brakuje mu dzikości i szaleństwa, które cechowały występ Clive’a Owena. Dodatkowo finałowa scena z McCarthym wygląda nazbyt sztucznie patrząc na twarz oszpeconego charakteryzacją Brolina. W tej sekwencji, skoro Owen nie mógł wystąpić w produkcji, powinien pojawić się ktoś inny.
„Sin City 2” to obraz dla wielbicieli pierwszej odsłony. Może się podobać, ale pozostawia po sobie kaca, jak niejedna noc spędzona przez Marva na zapijaniu robaka. Prawdopodobnie bardzo słaby odzew publiczności pogrzebał nadzieję na trzecią część, w której byłaby szansa zobaczenia Johnny’ego Deppa w roli Wallace’a. Obserwując ewidentną zniżkę formy Millera i Rodrigueza, łapiącego się za każdy element swojego dzieła (przeszarżował nieco z montażem), chyba nie mamy czego żałować.
6/10
Tytuł: "Sin City 2": "Damulka warta grzechu"
Reżyseria: Robert Rodriguez, Frank Miller
Scenariusz: Frank Miller
Na podstawie serii komiksów Franka Millera "Sin City"
Obsada:
- Mickey Rourke
- Jessica Alba
- Josh Brolin
- Joseph Gordon-Levitt
- Rosario Dawson
- Eva Green
- Powers Boothe
- Dennis Haysbert
- Bruce Willis
Muzyka: Robert Rodriguez, Carl Thiel
Zdjęcia: Robert Rodriguez
Montaż: Robert Rodriguez
Scenograf: Robert Rodriguez, Steve Joyner
Kostiumy: Nina Proctor
Czas trwania 106 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus