"Dawca pamięci" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 30-08-2014 21:00 ()


Świat przyszłości pozbawiony jest jakichkolwiek konfliktów, społeczeństwa prowadzą idylliczne życie – bez przemocy, przestępstw, wszelkich zagrożeń mogących doprowadzić do końca. Apokalipsa już nastąpiła. Wraz z nastaniem nowego porządku ludzi bezprawnie odarto z wszelkich uczuć, pozbawiono żywiołowości, pierwiastka szaleństwa, przejawów różnorodności, wyrwano im artystyczną duszę zamieniając rzeczywistość w szarą, nudną, a przede wszystkim w nieprawdziwą. Bowiem wszystko, na czym opiera się nowy ład zbudowane zostało na kłamstwie w imię świetlanej przyszłości.

Głównym bohaterem obrazu jest Jonasz, który tak jak wielu jego rówieśników oczekuje na przydzielenie roli, jaką będzie od teraz pełnił w swojej jednostce społecznej. Młodzieńca dotyka najwyższe wyróżnienie – zostaje namaszczony na biorcę pamięci. Od tej pory, pod czujnym okiem dawcy, będzie poznawał nieznane mu dotąd uczucia i historię, aby kiedyś przekazać je dalej, swojemu następcy. Chłopak dość szybko odkrywa, że dystopijny świat powstały na gruzach starego porządku nie różni się tak bardzo od przeszłości, o której ludzie, a zwłaszcza starszyzna odizolowanej społeczności, chcą za wszelką cenę zapomnieć. Pokój okupiono bowiem ograniczeniem wolności, ciągłą inwigilacją, w końcu nienaturalną selekcją prowadzącą do degradacji podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina. W świecie ukazanym w czarno-białych barwach wszystko wykonywane jest mechanicznie – począwszy od śniadania, pracy aż po wieczorny odpoczynek. Ludzie snują się ulicami niczym zaprogramowane roboty albo pozbawione świadomości zombie. Nieprzestrzeganie rygorystycznego prawa grozi natychmiastowym wydaleniem poza jednostkę.

Na pewno powieść Lois Lowry posiada spory potencjał, jednakże ekranizacja Phillipa Noyce’a nie potrafi z materiału źródłowego wyciągnąć całej jego esencji. Początkowy zachwyt kreacją świata znika z uwagi na rażący spadek poziomu dramaturgii obrazu. Zagrożenia czyhające na Jonasza, środki powzięte, aby powstrzymać biorcę wydają się niewystarczające i schematyczne, aby wzbudzić u widza zainteresowanie na dłuższą metę. Na pewno jedną z przyczyn takiego stanu jest bardzo zbliżona tematyka „Dawcy pamięci” do innych obrazów skierowanych do nastoletniego widza. W obliczu świata ukazanego w „Igrzyskach Śmierci” czy „Niezgodnej”, a przed nami jeszcze premiera „Więźnia labiryntu”, dzieło Noyce’a prezentuje się mało atrakcyjnie. Nie będzie zbytnią przesadą stwierdzenie, że otrzymaliśmy ugrzecznione „Equilibrium” – wersję dla młodzieży.

Świat przyszłości, w zamierzeniu powierzchownie zarysowany, miał być tłem dla aktorskich popisów czołowych postaci dramatu. Młodzi artyści pozostają w cieniu rutynowanych weteranów kina. Dla Jeffa Bridgesa rola mentora nie stanowiła żadnego wyzwania, a sam aktor usilnie starał się przenieść powieść Lowry na ekran. Wcielił się w tytułowego dawcę z charakterystyczną dla siebie charyzmą. Równie nieźle zaprezentowała się Meryl Streep, mimo że w sporej ilości scen występuje jako hologram. I po prawdzie, ta dwójka stara się z całych sił budować napięcie w filmie. Z kolei trio młodych aktorów odrobinę zawodzi, wypadają co prawda poprawnie, ale w ich grze widać jeszcze brak swoistego szlifu.

Tak jak świat przyszłości dla jego mieszkańców pozostaje emocjonalną pustynią, tak też jakiekolwiek próby ożywienia obrazu kończą się fiaskiem. Szkoda, tym bardziej, że szkielet historii prezentuje się całkiem udanie i tylko nieporadność twórców spowodowała, że „Dawca pamięci” przemknie przez kina bez większego echa. A przecież zarówno powieść Lowry jak i jej ekranizacja powinny być dla nas przestrogą, bowiem od wymyślonej w umyśle autorki przyszłości wcale nie dzieli nas tak daleka droga.

 5/10

Tytuł: "Dawca pamięci"

Reżyseria: Phillip Noyce 

Scenariusz: Michael Mitnick, Robert B. Weide

Na podstawie powieści Lois Lowry "Dawca"

Obsada:

  • Jeff Bridges
  • Meryl Streep
  • Katie Holmes
  • Brenton Thwaites
  • Alexander Skarsgård
  • Odeya Rush
  • Cameron Monaghan
  • Taylor Swift

Muzyka: Marco Beltrami

Zdjęcia: Ross Emery

Montaż: Barry Alexander Brown

Scenograf: Ed Verreaux

Kostiumy: Diana Cilliers

Czas trwania 94 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus