Tad Williams ”Szczęśliwa godzina w piekle" - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 26-08-2014 06:27 ()


Wydaje się wam, że czytaliście już wszystko? Więc sięgnijcie po najnowszą powieść Tada Williamsa „Szczęśliwa godzina w piekle”. To z pewnością najoryginalniejsza, wykreowana z największym rozmachem wizja Piekła z jaką zetknąłem się w literaturze popularnej. A zarazem kontynuacja losów Bobby'ego Dollara, znanego już czytelnikom z pierwszej części cyklu „Brudne ulice nieba”.

Bobby Dollar naprawdę ma na imię Doloriel i jest Aniołem. Nikim ważnym, jednym z tych pośledniejszych, stojących najniżej w niebiańskiej hierarchii. Jednak Bobby ma jeden, specyficzny talent – potrafi notorycznie pakować się w kłopoty. Dlatego też jest cały czas obserwowany przez zwierzchników oraz oczekuje na wyrok za łamanie wszelkich możliwych regulaminów i zasad. Tym razem nie jest lepiej, bowiem kłopoty lgnął do nieszczęsnego Bobby'ego, nawet kiedy on stara się ich za wszelka cenę uniknąć. Co nie znaczy, że tym razem się stara. Bowiem nie nazwiecie unikaniem kłopotów wycieczki do Piekła w ciele przebraniu demona, w celu uwolnienia ukochanej Caz, zwanej potocznie hrabiną Zimnoręką, więzioną przez zatwardziałego wroga Bobby'ego – arcyksięcia piekielnego Eligora Jeźdźca. Aha, byłbym zapomniał. Hrabina jest nikim innym, jak diablicą, więc romans – marnego, ale jednak - Anioła z piekielnicą nie byłby zbyt dobrze postrzegany wśród niebiańskich oficjeli. Tak więc w swej wyprawie do Piekła – mającej wszelkie cechy bezgranicznej głupoty – Dollar jest mocno osamotniony i na wielu sprzymierzeńców liczyć nie może.

Zejście do podziemi, na tereny Wroga już samo w sobie byłoby skrajnym szaleństwem ze strony Anioła, ale nie może być przecież tak prosto. Bobby jest wrogiem publicznym nr 1 na liście wspomnianego Eligora. Posiada coś, co świadczy o konszachtach piekielnego arcyksięcia z kimś z wysoko postawionych aniołów, więc ten chętnie zaprosiłby Bobby'ego na „prywatną audiencję” i zaserwował mu to, z czego słynie piekło... Dodajmy do tego tajemniczego Śmiszka – zombie/demona, byłego mordercę, który za wszelką cenę stara się upolować naszego Anioła i odebrać wspomniany fant – archanielskie złote pióro... Uff, to chyba jasno wskazuje, że Bobby Dollar ma wystarczająco przerąbane, by nie utrudniać sobie bardziej niebiańskiej egzystencji.  No, ale serce nie sługa, więc czas ruszać. Do piekła kawałek drogi, a ono samo jest wystarczająco rozległe, więc nie traćmy czasu...

Powieść Williamsa – słynącego dotychczas z klasycznej fantasy (trylogia „Pamięć, Smutek i Cierń”) i obwołanego następcą Tolkiena – z całą pewnością zachwyca i oszałamia rozmachem i precyzją wykreowanego świata. Poznajemy kolejne poziomy Piekła, odmalowywane z brutalną precyzją, z najdrobniejszymi szczegółami. W opisach roi się od nawiązań do słynnego pierwowzoru i najbardziej sławetnej literackiej wizji piekła – „Boskiej komedii” Dantego, ale też do malarskiej twórczości Hieronima Bosha, Pietera Bruegela Młodszego czy Williama Blake'a.

Autor daje też odczuć swe obycie we współczesnej popkulturze, bowiem wiele mamy wtrąceń, aluzji i nawiązań do nowych mediów, seriali, powieści oraz muzyki. Całość jest przystępna w odbiorze, mimo ogromnego rozmachu przedstawionej wizji potrafi wciągnąć, zaintrygować. Nie przytłacza, nie nuży, co sprawia, że czyta się dobrze i z ciekawością, a do tego cechuje ja pewna dawka humoru i ironii, dobrze równoważąca piekielne wizje świata podziemi.

Książka – mimo swych niewątpliwych zalet - posiada jednak jedną wadę. Autor tak mocno skupił się na odmalowaniu świata przedstawionego, że ucierpiała na tym fabuła. Sama historia jest tylko niewielkim dodatkiem do opowieści drogi, snutej zarówno w sensie rzeczywistym, jak i metaforycznym. Podróż Bobby'ego przez piekło umożliwiła autorowi prowadzenie filozoficznych dywagacji nt. istoty nieba, piekła, boga i szatana. Ale brakuje tu nieco tajemnicy, brakuje wielowątkowości, brakuje wartkiej akcji i zaskakujących zwrotów. Od początku wiemy, że Bobby przetrwa piekło, wiemy, że wróci na Ziemię. Czy uratuje swoją ukochaną? W końcu na pewno, a czy w tym tomie, czy w którymś z kolejnych – to już nie jest takie ważne. Intrygi niebiańskiej polityki przewijają się w tle, w retrospekcjach czasowych Dollara, ale są one tylko echem, wspomnieniem zdarzeń z pierwszego tomu, niż rzeczywistym rozwojem wątków. Owszem, jest zaskakujący finał pościgu Śmiszka, jest tajemniczy, niebiański sprzymierzeniec wyprawy Bobby'ego do piekielnych czeluści, ale to trochę mało, by trzymać w napięciu przez prawie 500 stron...

Reasumując – świat przedstawiony zniewala, wizja piekła olśniewa i przeraża swym rozmachem i precyzją, a to – na szczęście - trochę przyćmiewa fakt, że fabuła nie jest zbyt rozbudowana. Tad Williams postawił na kreację nie tyle historii, co świata, w której ta historia się rozgrywa. I otrzymaliśmy niezłą powieść drogi z mistrzowsko wykreowaną scenografią. Z pewnością polecam fanom pierwszego tomu, ale też tym, którzy się jeszcze z Bobbym Dollarem nie zetknęli. Wątki z „Brudnych ulic nieba” są przytaczane często, ale w nieprzesadnych dawkach. Na tyle, by zorientować się w sytuacji, ale jednocześnie nie znużyć tych, którzy już wcześniejszy tom czytali. Od siebie dodam, że czekam na tom trzeci, który ma mieć premierę już we wrześniu. Mimo pewnych wad, sam cykl jest na tyle ciekawy i oryginalny, abym dalej z chęcią sięgał po kolejne odsłony przygód Doloriela, zwanego swojsko Bobbym Dollarem.

 

Tytuł: "Szczęśliwa godzina w piekle"

  • Autor: Tad Williams
  • Wydawca: Rebis
  • Seria: Bobby Dola
  • Tłumaczenie: Janusz Szczepański
  • Redakcja: Małgorzata Chwałek
  • Data wydania: 05.2014 r.
  • Format: 130x200 mm
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 484
  • Cena: 34,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus