"Honor Harrington": "Cień wolności" - recenzja
Dodane: 23-08-2014 11:00 ()
David Weber to jeden z najbardziej płodnych pisarzy s-f. Trudno powiedzieć, czy akurat w jego przypadku ilość idzie w parze z jakością - ma swoich zaciętych zwolenników i równie zakamieniałych przeciwników, ale można powiedzieć, że nikt nie pozostaje obojętny. Nie można stwierdzić, że książkę Webera "och, mogę przeczytać, czemu nie". Albo człowiek przepada za jego dziełami, albo ich nie cierpi, nie da się ich czytać od niechcenia. Każdy, kto weźmie do ręki "Cień wolności", z cyklu "Honor Harrington", dobitnie się o tym przekona.
Trwa walka z ruchem oporu na Mobiusie, jednej z planet Pogranicza. Na razie Imperium jest górą w walce, która ma doprowadzić do uzyskania niepodległości światów należących do Ligi Solarnej, jednak jego działania wydają się coraz bardziej niejednoznaczne. Admirał Michelle Henke odkrywa, że oprócz siły ognia używa się przeciw Manticore też niemniej skutecznej broni - pomówień i propagandy, z czym dużo trudniej walczyć. Początkowo stara się pogodzić obowiązki żołnierza z własną oceną sytuacji, wkrótce jednak staje się dla niej jasne, że dłużej tak się nie da. Na podjęcie decyzji wpływa coraz gorsza sytuacja buntowników i cywilów z ich światów, którzy ponoszą na równi z żołnierzami ciężary wojenne, ginąc w bombardowaniach, tracąc bliskich i głodując. Jak na ironię ci, co decydują o ich życiu i śmierci, są bezpieczni od ataków zbrojnych i opływają w dobra, prowadząc swoją grę wojenną z wygodnych siedzib, z dala od wszelkich walk. Henke ma niejasne przeczucie, że ci którzy stoją za blokowaniem prób zakończenia konfliktu, są bliżej niej niż można by się spodziewać. Postanawia zbadać, co się dzieje...
Saga "Honor Harrington" jest chyba najbardziej znaną i rozpoznawalną pozycją z niemałego przecież dorobku Davida Webera. "Cień wolności" to dwudziesta siódma pozycja z tego cyklu i jak na styl jego autora jest napisana względnie zwięźle. Od razu trzeba podkreślić, że w żadnym wypadku nie jest to książka dla kogoś, kto styka się z twórczością Webera po raz pierwszy. Wszystkie jego cykle powieściowe należy czytać od pierwszego tomu i nie wchodzić w połowie, bo może to czytelnika jedynie zniechęcić. Również ci, którzy nie są miłośnikami military s-f, raczej powinni uważać. Weber przeniósł w kosmos trapiące Ziemian problemy. W porównaniu z choćby "Star Trekiem" jego książki są typową antyutopią. Ludzki system wartości jest w nich mniej więcej na poziomie prezentowanym w "Avatarze" - czyli ludzkość mimo upływu wieków niczego się nie nauczyła, nadal pozostaje społeczeństwem agresywnych barbarzyńców, tylko wyposażonych w lepsze zabawki. Gorzej nawet, bo na planetach zasiedlonych przez Ziemian obserwuje się wręcz "regres cywilizacyjny", mentalność jej mieszkańców cofa się w średniowiecze, co połączone z supernowoczesną techniką daje niezwykle groźną mieszankę. W efekcie kosmos, gwiazdy, obce planety stają się tylko dekoracją, nakreślona przez Webera historia może się równie dobrze toczyć w dowolnym okresie historycznym na Ziemi, w Midgardzie czy na Atlantydzie.
Nie jestem zwolenniczką military s-f ani w ogóle prozy wojennej. Wojen mamy dość "w naturze", czytać o nich dla przyjemności nie musimy. Oczywiście to kwestia gustu czytelników i geniuszu autora. Ten akurat uczynił z military s-f swoją religię i płodzi książki z zadziwiającą szybkością. Trudno odmówić Weberowi lekkiego pióra, talentu snucia intryg czy stwarzania całych rzesz bohaterów, choć można czasem odnieść wrażenie, że różnią się oni tylko nazwiskami i miejscem po którejś ze stron. Mania obsadzania kobietami najwyższych stanowisk może narazić autora na niekoniecznie słuszny zarzut nadmiernego profeminizmu przy jednoczesnej kompletnej ignorancji w dziedzinie kobiecej psychologii. Nasuwa się tu krótki dialog z "NCIS":
Docinek: - Nie ma kobiet komandosów.
Replika: - Bo myślą.
Choć zdarzają się wśród płci pięknej istoty wojownicze i agresywne, en masse kobiety są znacznie mniej przyjazne zapędom wojennym niż mężczyźni i słabiej poddają się drylowi. Wiedząc o tym można założyć, że przy tak wysokim procencie kobiet na wysokich stanowiskach wojskowych owe wojska masowo wypowiedzą posłuszeństwo swym dyktatorom. Ktoś, kto nie zna zbyt dobrze prozy Webera, może zarzucić mu więc niekonsekwencję, jednak wgłębiwszy się w treść można zauważyć, że ten pisarz dobrze zna owe niuanse i tak steruje akcją, by doprowadzić do logicznych następstw. Więcej nie napiszę, by nie psuć czytelnikom przyjemności.
Książka została, podobnie jak wcześniejsze tomy serii, bardzo ładnie wydana, z ciekawą grafiką na okładce i na dobrym papierze. Jedynie czcionka wydaje się troszeczkę zbyt mała.
Tytuł: "Cień wolności"
- Autor: David Weber
- Cykl: "Honor Harrington"
- Język oryginału: angielski
- Przekład: Radosław Kot
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 480
- Rok wydania: 05.2014
- Wydawnictwo: REBIS
- Cena: 37.90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus