"Wojownicze żółwie ninja" - recenzja
Dodane: 21-08-2014 20:45 ()
Zmutowane, wojownicze żółwie ninja w aktorskim filmie ostatni raz pojawiły się ponad dwadzieścia lat temu. Szmat czasu patrząc przez pryzmat polityki produkcyjnego molocha, polegającej na wznawianiu co bardziej niedorzecznych tytułów. Wprawdzie po drodze komiksowemu dziecku Kevina Eastmana i Petera Lairda przydarzyła się pełnometrażowa animacja, ale jej premiera raczej przeszła bez echa. O żółwiach ponownie zrobiło się głośno, kiedy chęć przeniesienia na ekran przygód przerośniętych gadów wyraził Michael Bay. Z inną ikoną lat osiemdziesiątych mu się udało, to dlaczego miałby nie poradzić sobie z uroczymi pożeraczami pizzy?
Sukces okazał się jedynie połowiczny. Na pewno wielu Amerykanów i nie tylko, chciało przekonać się na własnej skórze jak na dużym ekranie wypadną ulubieńcy kojarzeni nie tylko z komiksu Eastmana i Lairda, ale przede wszystkim z niezwykle popularnej w latach 90. ubiegłego stulecia kreskówki. Pod względem finansowym „Wojownicze żółwie ninja” sprostały wymaganiom producentom, co się zaś tyczy jakiejkolwiek wartości artystycznej to jest ona niewiele większa niż zero.
W Nowym Jorku grasuje niebezpieczny Klan Stopy, przestępczość wzrasta lawinowo, a bezbronni obywatela miasta nie mogą liczyć na wsparcie policji. Na trop kolejnego występku zamaskowanych przestępców wpada nieco wścibska reporterka kanału 6 – April O’Neil. A że droga do sławy naznaczona jest częstym wpadaniem w tarapaty, April swoje być albo nie być zawdzięcza tajemniczemu bohaterowi. Z uwagi na brak przekonujących dowodów zuchwałego napadu członków Klanu Stopy, ani chociażby zdjęcia enigmatycznego wybawiciela, staje się pośmiewiskiem w pracy. Postanawia udowodnić wszystkim, że pieczę nad miastem sprawuje cichy bohater. Dość szybko przekonuje się, że jeden obrońca miasta to mało, kiedy ku jej wielkiemu zdziwieniu stają przed nią cztery przerośnięte, gadające żółwie…
Fabuła obrazu nie jest zbyt wyszukana. Złowieszczy Shredder pragnie zawładnąć Nowym Jorkiem, a jedyną przeszkodą w realizacji tego iście diabolicznego planu stanowią nastoletni wojownicy ninja o posturze ponad dwumetrowych żółwi. Konfrontacja między Klanem Stopy a miłującymi ciszę i spokój mieszkańcami kanałów jest nieunikniona. Tu pojawia się największa bolączka filmu posiadającego w tytule słowo „ninja”. O ile w poprzedniej wersji przykładano szczególną wagę do wschodnich sztuk walki, to w obrazie Jonathana Liebesmana jej praktycznie nie uświadczymy. Shredder cały film biega w ciężkiej i niezbyt eleganckiej zbroi „pożyczonej” od projektantów broni Srebrnego Samuraja wprost z planu „Wolverine’a”. Przez ten brak spektakularnych walk wręcz, obraz zmienia się w ciąg pościgów przeplatanych partiami niezbyt ciekawych scen, okraszonych mizerną dawką humoru. W konsekwencji otrzymujemy film nie o wojowniczych żółwiach ninja, a o perypetiach April O’Neil. Megan Fox napędzała promocję filmu i to ona jest twarzą produkcji Baya. Nie zapominajmy też, że od dawna zaliczana jest do pupilek amerykańskiego reżysera. A że jej zdolności aktorskie pozostawiają wiele do życzenia, może jedynie nadymać wypełnione po brzegi silikonem usta oraz od czasu do czasu wypiąć pośladki.
Technicznie obraz wypada praktycznie bez zarzutu, żółwie wyglądają przyzwoicie, poza jednym wyjątkiem. Nie wiem kto odpowiadał za wizualizację Splintera, ale wygląda on po prostu ohydnie, znacznie gorzej niż zmutowany szczur z wersji sprzed dwudziestu lat. Sensei żółwi nie wzbudza sympatii, a raczej odrazę. Jednak to z jego udziałem wiąże się jedyna sensowna i w miarę atrakcyjna sekwencja walki. Pozostałe opierają się na górnolotnych słowach, gadżetach i przechwałkach czwórki zielonych bohaterów.
„Wojownicze żółwie ninja” na pewno przypadną do gustu najmłodszej widowni, jednak starsze pokolenie, pamiętające czwórkę sympatycznych braci z serialu animowanego, nie zaliczy udanego powrotu do przyjemnych wspomnień lat dzieciństwa. Chciałbym, aby sequel odmienił nieco wizerunek współczesnych żółwi ninja, ale patrząc na schematyczne i proste rozwiązania serwowane przez sztab scenarzystów, mogę się spodziewać raczej przeciwnego rezultatu.
4/10
Tytuł: "Wojownicze żółwie ninja"
Reżyseria: Jonathan Liebesman
Scenariusz: Josh Appelbaum, André Nemec, Evan Daugherty
Na podstawie komiksu Kevina Eastmana i Petera Lairda
Obsada:
- Megan Fox
- William Fichtner
- Will Arnett
- Alan Ritchson
- Noel Fisher
- Jeremy Howard
- Pete Ploszek
- Danny Woodburn
- Tohoru Masamune
- Whoopi Goldberg
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Lula Carvalho
Montaż: Glen Scantlebury, Joel Negron
Scenograf: Neil Spisak
Kostiumy: Sarah Edwards
Czas trwania 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus