"Kłamca 2,5: Machinomachia" - recenzja
Dodane: 30-07-2014 06:03 ()
Proza Jakuba Ćwieka należy już chyba do kanonu polskiej literatury fantasy. Są tacy, którzy uważają go wręcz za geniusza, inni odsądzają go od literackiej czci i wiary. Jak to zwykle bywa, prawda leży pośrodku. Książki Ćwieka są dobrą lekturą na chwile odpoczynku, ale trzeba podkreślić, że nie dla wszystkich. Przede wszystkim trzeba je traktować z mocnym przymrużeniem oka. Inaczej nawet miłośnik gatunku może mieć trudności z wczuciem się w zwariowaną akcję. „Kłamca 2,5: Machinomachia" to kontynuacja powieści "Kłamca", której głównym bohaterem jest skandynawski bóg Loki, obecnie zdegradowany do roli najemnika w służbie anielskich zastępów żydowskiego i chrześcijańskiego Boga.
Cyngiel Aniołów, Loki, wykonuje stosunkowo drobne zlecenia i marzy o jakiejś dużej sprawie. Pokonanie archaicznego indiańskiego bożka nie jest przecież dla niego żadnym wyzwaniem. Archanioł Michał trzyma go cały czas na krótkiej smyczy... a w każdym razie sądzi, że trzyma, bo Loki przy okazji zlecanych mu zadań realizuje po cichu własny program. Próbując zrobić coś na własną rękę wplątuje się jednak w poważne problemy z aniołem-renegatem i stwierdza poniewczasie, że gra nie była warta świeczki. Jednak siły nadprzyrodzone dbają o to, by bóg kłamstwa się nie nudził. Czeka go robota, jakiej nie przewidywał w najśmielszych snach, a żeby zrozumieć, jak będzie trudna, musi cofnąć się myślą aż do czasów antycznych...
Skończywszy lekturę znalazłam się w kropce. Chyba po raz pierwszy zdarzyło mi się otrzymać do recenzji książkę, którą nie wiem, jak podsumować. Z jednej strony muszę przyznać, że jest napisana lekko, z fantazją i polotem, w miarę dowcipna (choć nie zawsze jest to humor wysokiego lotu, częściej tak zwany "koszarowy"). Czyta się ją bez wysiłku, dosłownie jednym tchem. Z drugiej strony nie mogę odnaleźć w niej jakichś obiektywnych wartości, do których przywykłam odwoływać się jako recenzentka. Nie wiem, czy sam autor nie zwymyślałby mnie za to słowo, ale według mnie cykl o Lokim, bogu-kłamcy, najcelniej można by zaliczyć do gatunku "żart literacki". Nie bardzo mogę sobie wyobrazić inne zaklasyfikowanie tych książek. Wizja aniołów jako mafii czy też organizacji paramilitarnej, wysyłającej swych najemników celem likwidowania niewygodnych osób, jest niemal tak samo absurdalna jak koncepcja jakiegokolwiek boga, teoretycznie nieśmiertelnego, ale zmuszonego wspierać swe boskie moce zaawansowaną technologią, a na dodatek dającego się odstrzelić niczym przysłowiowa kaczka.
Zwariowany kalejdoskop postaci z różnych mitów powoduje zawrót głowy, opisywane wydarzenia zaś trącą takim surrealizmem, że człowiek nieprzygotowany szybko traci rozeznanie. W konstrukcji intrygi wyraźnie widać wpływ japońskich kreskówek dla dzieci i młodzieży, co bez wątpienia spodoba się dużej grupie czytelników. Jeśli chodzi o rzeczywistą wartość literacką, to wspomniałam o tym już wcześniej - nie umiem się jej doszukać. Być może nie jest potrzebna, żeby się dobrze bawić, wolałabym ją jednak znaleźć. Może jestem zbyt wymagająca.
Co można powiedzieć o tej książce dobrego? Została ładnie wydana, na dobrym papierze i dołączono do niej w charakterze bonusu karciankę opartą na cyklu "Kłamca". Miły ukłon w kierunku fanatyków gier.
Tytuł: "Kłamca 2,5: Machinomachia"
- Autor: Jakub Ćwiek
- Język: polski
- Gatunek: fantasy
- Ilość stron: 187
- Okładka: miękka
- Rok wydania: 2014
- Wydawnictwo: SQN
- ISBN: 978-83-7924-197-2
- Cena: 49,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus