"Grace księżna Monako" - recenzja
Dodane: 09-06-2014 11:11 ()
„Ci, którzy wyłącznie dzięki szczęściu zostają z prywatnych ludzi książętami, zostają nimi z małym trudem, lecz z dużym utrzymują się; oni na skrzydłach lecą do celu, więc też w drodze nie napotykają żadnych przeszkód, wszystkie one występują dopiero później, gdy się już usadowili na tronie.”
N. Macchiavelli, Książę
Historia Grace Grimaldi, księżnej Monako, księżnej Valentinois i markizy Baux, znana niemal wszystkim miłośnikom kinematografii, ma w sobie coś z baśni. Piękna, uzdolniona aktorka, na dodatek córka trzykrotnego mistrza olimpijskiego i uosobienia amerykańskiego snu – Johna B. Kelly’ego Seniora – poślubia księcia z bajki. Twórcy „Grace księżnej Monako” skupiają się na wydarzeniach późniejszych, starając się „odbrązowić” postać Anioła z Monako i pokazać niełatwe życie bohaterki na europejskim dworze.
Ambitny cel nie został jednak osiągnięty. Choć film odkrywa kulisy zapomnianego już niemal kryzysu francusko-monakijskiego oraz prezentuje garść ciekawych faktów na temat intryg snutych na dworze Grimaldich, w ogólnym rozrachunku otrzymujemy raczej ckliwy melodramat. Postaci są jednowymiarowe – dotyczy to zwłaszcza osobowości Grace, a która jest przecież osią całej fabuły! Nie wątpię, że właściwe ministerstwo Monako czuwało nad produkcją filmu – księżna w zasadzie nie posiada wad, a wszelkie niepowodzenia i gafy, których jest przyczyną, wynikają z wrodzonej szczerości i dobroci. Z wielką uwagą widzowie mogą śledzić proces edukacji, który przemienia skromną aktoreczkę w prawdziwą władczynię. A wszystko to w entourage’u doskonale skrojonych kostiumów, perfekcyjnie uczesanych włosów i nienagannego makijażu.
Grace, uosobienie wszelkich cnót niewieścich, przedkłada szczęście małżeńskie nad inne dobra. Grace, nawet zagubiona, potrafi siłą charakteru odnaleźć właściwą ścieżkę. A kiedy wybucha konflikt, nie wtrąca się w „męskie sprawy” i z pokorą przystępuje do nauki dworskiej etykiety. Kłopoty z budżetem państwa? Odrzućmy największą oferowaną w dotychczasowej historii kina gażę i zajmijmy się dziećmi. Problemem filmu nie są prezentowane fakty – te można oceniać rozmaicie – ale męcząca narracja, siląca się na zbudowanie na podstawie biografii księżnej głębokiego kina psychologicznego. Jednak interakcje pomiędzy Grace a pozostałymi postaciami dramatu są powierzchowne i dość chaotyczne. Książę Rainer III, wciąż zajęty sprawami państwowymi, osuwa się na dalszy plan, podczas gdy księżna samotnie walczy z kryzysem małżeńskim. Grace „odkrywa” szpiegów na dworze Monako – zostawiając na wierzchu notes z prywatnymi notatkami na temat każdego ze współpracowników. Grace wygrywa wojny – koszem ze smakołykami i balem Czerwonego Krzyża. Milan Kundera popełnił kiedyś powieść pod tytułem „Życie jest gdzie indziej”. Być może perypetie zamkniętej w złotej klatce aktorki powinny nosić podobną nazwę. Pomimo starań i przepięknych zdjęć ekranizacja jednej z wielu kart historii Monako przypomina wydmuszkę – kolorową i okrąglutką z zewnątrz, ale niestety całkowicie pustą w środku. A szkoda, bo przecież historie z księżniczkami w tle zawsze mają w sobie potencjał i przy odrobinie wysiłku nas w krainę baśni, także tych dramatycznych, o uniwersalnym przesłaniu.
5/10
Tytuł: "Grace księżna Monako"
Reżyseria: Olivier Dahan
Scenariusz: Arash Amel
Obsada:
- Nicole Kidman
- Tim Roth
- Frank Langella
- Paz Vega
- Parker Posey
- Derek Jacobi
- Milo Ventimiglia
Muzyka: Olivier Gajan
Zdjęcia: Éric Gautier
Montaż: Olivier Gajan
Scenografia: Dan Weil
Kostiumy: Gigi Lepage
Czas trwania: 103 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus