„Nemo" tom 1: „Serce z lodu” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 22-04-2014 21:00 ()


Podobnie jak wśród twórców każdej dziedziny sztuki, również w gronie autorów komiksów nie brakuje przysłowiowych zakładników własnego nazwiska. Uznanie odbiorców ma bowiem wysoką cenę przejawiając się nierzadko wywindowanymi oczekiwaniami. Zwykle Alan Moore z powodzeniem wychodził naprzeciw zapotrzebowaniu rozkapryszonych obfitą podażą czytelników. W przypadku „Serca z lodu” wspomniany niestety zawiódł.

Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Zasadniczy wynikł z chęci przybliżenia wielbicielom Ligi Niezwykłych Dżentelmenów postaci Janni z rodu Dakkar, jedynej potomkini i zarazem spadkobierczyni Kapitana Nemo. Nie byłoby w tym nic zdrożnego (a nawet niosło wraz ze sobą nie mały potencjał na udaną fabułę), gdyby nie okoliczność nieumiejętnego sportretowania tej osobowości, która na tle charyzmatycznej Miny Murray (vel Harker) wypada niczym jej tania, azjatycka podróbka. Jakby tego było mało przynajmniej na etapie tej opowieści jest ona co najwyżej nikłym cieniem swego ojca, osobowości niewątpliwie silnej i zdeterminowanej, o czym boleśnie przekonało się imperium brytyjskie.

Profil psychologiczny tytułowej bohaterki jawi się jako wewnętrznie sprzeczny. Z jednej strony wzmiankowano jej bezwzględną, podwodną krucjatę prowadzoną przeciwko każdego z obecnych na Atlantyku uczestników Wielkiej Wojny. Z drugiej natomiast sprawia wrażenie osobowości kruchej, borykającej się z trawiącymi ją wspomnieniami dotyczącymi ojca, który jest dlań nie mniejszą zagadką niż dla jego zwykle zdezorientowanych przeciwników. Podjęta przez nią wyprawa ku Antarktydzie ma na celu wyjaśnić przynajmniej jedną z licznych niewiadomych dotyczących żywota oryginalnego Nemo. Jak się jednak okazuje skuty lodem kontynent skrywa znacznie więcej niespodzianek. Także takich, które dalece wykraczają poza akademicką wiedzę na temat genezy rodzaju ludzkiego.

Niniejsza fabuła, pod względem rozpiętości dostrzegalnie ustępująca przypadkom Ligi Niezwykłych Dżentelmenów, to kolejna żonglerka konceptami zaczerpniętymi z przejawów kultury popularnej jakimi zwykli ekscytować się wielbiciele fantastyki. Wśród utworów, do których sięgnął scenarzysta tej opowieści z łatwością dostrzeżemy nawiązania do twórczości  Howarda Phillipsa Lovecrafta („W górach szaleństwa”), Juliusza Verne’a („Robur Zdobywca”), Williama Gibsona („Graf Zero”), H. Ridera Haggarda („Ona”) oraz Meriana Caldwella Coopera („King Kong”). O ile jednak przy okazji perypetii Ligi zapożyczone motywy i postacie stanowiły kanwę do oryginalnej opowieści, o tyle „Serce z lodu” razi fabularną jednowymiarowością. Owszem, również w „Czarnych Aktach” mieliśmy do czynienia de facto z jednym wątkiem. Sęk w tym, że regularnie przeplatanym przez zawartość tytułowego zbioru dokumentów, a do tego zaskakujących różnorodnością formy. Tymczasem „Nemo” to prosta historia jakich wiele na wydawniczym rynku. Problem w tym, że wcześniejsze dokonania autora skryptu wzbudzały nadzieję na sprawniej skonstruowaną fabułę z błyskotliwymi odniesieniami do klasyki literatury, a niekoniecznie użytkowaniem ich tylko i wyłącznie jako niewzbudzających większych emocji rekwizytów. Sytuacji nie ratuje również chwilowe zaburzenie sekwencji wydarzeń uzasadnione anomaliami magnetycznymi ziemskiego bieguna (a być może również oddziaływaniem podziemnej metropolii Starszych Istot). Literacki dodatek (tym razem stylizowany na relacje przedstawicielki tzw. żółtej prasy z jej pobytu w siedzibie księżniczki Dakkar) stanowi zapewne pomost ku „Berlińskim różom” (kontynuacji przypadków młodszej Nemo, której polską premierę zapowiedziano na przyszły rok), a zarazem uzupełnienie szczegółów z jej życia osobistego.

Wzmiankowany wyżej brak wyrazistości tytułowej bohaterki przyczynia się do ogólnej nijakości opowieści. Zwłaszcza, że zapożyczone motywy tym razem nie „zagrały” tak jak można byłoby się tego spodziewać po jakości klasyki, na której oparł się Moore. Stąd „Serce z lodu” w warstwie fabularnej sprawia wrażenie utworu powstałego może nie tyle w pośpiechu co jakoby od niechcenia i bez tak charakterystycznego dla autora „Strażników” polotu. Na szczęście znacznie lepiej spisał się Kevin O’Neill, który niezmiennie zachowuje wysoką formę. Widać to już na przykładzie zdobiącej okładkę ilustracji stylizowanej według wzorców art déco. Przekonująco prezentuje się również plastyczna interpretacja architektury „gwiazdogłowców”. Brak stosownego napięcia chociaż częściowo rekompensują całostronicowe kompozycje podkreślające dramatyzm chwili. Niestety w obliczu mizerii scenariusza wysiłki O’Neilla są co najwyżej przysłowiowym kwiatkiem na nieudolnie skrojonym kożuchu. Tyle z tego, że po tak słabym „występie” może być już tylko lepiej.

 

Tytuł: „Nemo" tom 1: "Serce z lodu”

  • Tytuł oryginału: “Nemo: Heart of Ice”
  • Scenariusz: Alan Moore
  • Rysunki: Kevin O’Neill
  • Przekład z języka angielskiego: Paulina Braiter
  • Redaktor merytoryczny: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: Top Shelf (USA) i Knockabout (Wielka Brytania)
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data premiery wersji oryginalnej: 27 lutego 2013 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 10 marca 2014 r.         
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 56
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus