"Superman" tom 2: "Kuloodporny" - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 31-03-2014 11:57 ()


Lois Lane jest poważnie ranna. Pomimo podjętych prób, lekarze stwierdzają, że nie są w stanie jej ocalić. „Operacja może potrwać całe godziny. Ona nie ma tyle czasu” przyznają zrezygnowani. Obecny przy tym Superman natychmiast podejmuje decyzję, udaje się do biblioteki, sięga na półkę, mija chwila, po czym wraca na salę operacyjną i stwierdza: „Właśnie przeczytałem każdą opublikowaną pracę medyczną”. I tak rozpoczyna się operacja. Ale nie będzie do niej potrzebny skalpel. „Mój paznokieć jest twardszy od diamentu” mówi Superman, po czym ratuje życie pokiereszowanej dziennikarki. To tylko jeden z absurdów, jaki można znaleźć w drugim tomie nowych przygód Człowieka ze Stali pisanych przede wszystkim przez Granta Morrisona. Absurdów, które poniekąd dałoby się logicznie wyjaśnić, jeżeli bezkrytycznie przyjmiemy konwencję komiksów z przygodami pochodzącego z innej planety nadczłowieka. Powstaje wobec tego wątpliwość, czy coś, co postrzegamy jako absurd, nie jest tak naprawdę przejawem geniuszu brytyjskiego scenarzysty...

Morrison dał się poznać jako scenarzysta, któremu nieobca jest mitologia Człowieka ze Stali, i który rozumie mechanizmy rządzące jego uniwersum, czego niepodważalnym dowodem jest dla mnie maxi-seria „All Star Superman”. Myślę, że „przerysowanie” będzie właściwym terminem określającym to, co Morrison zrobił tam z kanonem przygód Supermana. I chociaż scenariusze wspomnianych dwunastu zeszytów mogą być miejscami postrzegane jako autoparodystyczne, to na pewno nie są one głupkowate. Z kolei dekonstrukcja mitu superbohatera, do jakiej dochodzi w każdym kolejnym zeszycie zrestartowanej serii „Action Comics”, nie jest dla mnie zrozumiała, zupełnie jej nie czuję. Powiem więcej, nie potrafię jej zaakceptować.

Dobra znajomość tematu na pewno daje więcej możliwości manipulacji na polu dostępnego uniwersum. Mam jednak wrażenie, że w przypadku The New 52 Grant Morrison próbuje stworzyć coś na siłę. Nie wykluczam, że powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia w temacie Supermana. W „Kuloodpornym” trafiamy bowiem między innymi do alternatywnej rzeczywistości, w której czarnoskóry Calvin Ellis, przybysz z planety Krypton, jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie obrońcą Ziemi. Dochodzi też do starcia Supermana z człowiekiem pokroju Kravena Łowcy, który postanowił zapolować na kosmitę. Pojawia się przedstawiciel gatunku neo sapiens, posiadający ogromne moce psioniczne. Żaden z tych pomysłów już na wstępie nie brzmi dość oryginalnie, tak samo wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Przyznam, że przeszedłem niewzruszony obok całego drugiego tomu „Supermana”, również obok historii, których nie napisał Grant Morrison. Lektura tego komiksu nie sprawiła mi najmniejszej frajdy.

Stawiam wobec tego jakże oczywistą tezę, że bohaterem The New 52 jest Superman naszych czasów, to znaczy Superman atrakcyjny dla współczesnych dzieciaków, które potrzebują bodźców dostosowanych do możliwości ich percepcji i które bez trudu odnajdą się w komiksowej narracji Granta Morrisona. To, co dla mnie jest bełkotem, obrazowo-tekstowym szumem w natłoku informacji, dla nich będzie sygnałem, jasnym przekazem.

Toteż gotów jestem przyjąć, choć nie bez żalu, że tak właśnie wygląda Superman 2.0, produkt na miarę XXI wieku. Nie jest to jednak Superman, jakiego znam. I nie jest to Superman, jakiego chcę znać. Najzwyczajniej w świecie, nie jest to superbohater atrakcyjny dla mnie. No właśnie, zastanówcie się, czy jest atrakcyjny dla Was...

 

Tytuł: "Superman" tom 2: "Kuloodporny"

  • Scenariusz: Grant Morrison
  • Rysunki: Brent Anderson, Rags Morales
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 10.03.2014 
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Stron: 224
  • Cena: 89,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus