„Opowieści niesamowite” – recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 01-02-2014 17:22 ()


Prawdziwą sztuką jest tworzenie dobrych historii, dlatego warto doceniać kreatywność i kunsztowność ich przedstawienia. Nie jest bowiem łatwo ująć ciekawy koncept w słowie, ani – tym bardziej – w piśmie. Biegłością w literackiej formie przekazu na pewno może się poszczycić Marcin Rusnak, którego zbiór opowiadań „Opowieści niesamowite” uważam za prawdziwą perełkę na rynku polskiej fantastyki.

Opowieści science-fiction, wizje postapokaliptyczne, groza inspirowana twórczością Lovecrafta, steampunkowe wariacje na temat Europy pod koniec XIX wieku... wrocławskiemu autorowi nie można odmówić ani warsztatowych zdolności, ani gatunkowej różnorodności, której podejmuje się na łamach swojego zbioru. Rozmaitość i znajomość konwencji miarą sukcesu? Przypuszczam, że w tym może tkwić recepta powodzenia.

Z dwunastu opowiadań podzielonych na trzy segmenty tematyczne (fantastykę naukową, fantasy, a także horror) za każdym razem przebija niesłychana radość z kreowania i odkrywania fikcyjnych uniwersów. Takie twierdzenie mogę przypisać intuicji, wątpię jednak abym się mylił. Akt twórczy musiał dać w tym przypadku wiele satysfakcji. Chociaż sam autor w posłowiu wielokrotnie przyznaje się do wielu inspiracji dziełami popkultury i swoistej bojaźni przed niezamierzonym powielaniem dobrze znanych motywów, to w całości da się wyczuć bardzo osobisty, ujmujący charakter pisarstwa Rusnaka.

Sądzę, że ów autorski styl opowieści najłatwiej jest odczytać dzięki melancholijnej atmosferze wyczuwalnej z kart książki i konstrukcji niektórych głównych bohaterów opowiadań – postaci skrytych, wrażliwych, tajemniczych. Jest w tym jakaś tęsknota za przeszłością i refleksyjność, która przejawia się chociażby w nieśpiesznym sposobie prowadzenia akcji podbudowanej licznym opisami. Dzieje się tak w przypadku opowieści „Pielgrzymka” skupiającej się na zetknięciu dwóch kosmicznych cywilizacji. Jednej – przypisana jest zguba i katastrofa rodzimej planety, drugiej – odkrycie celu wędrówki i kultywowanie pamięci ofiar gwiezdnych podróżników. Aż dziw bierze, że bogactwo tej przypowieści zostało zobrazowane na zaledwie czterech stronach.

 Nieważne, czy znajdziemy się w cyberpunkowym świecie, w którym protagonista poddanym licznym udoskonaleniom bio-technologicznym stara się odszukać swoją ukochaną („Zły szeląg”) czy przeniesiemy się do krain przypominających blisko-wschodnie królestwa rodem z opowieści Szeherezady („Farid Tkacz i latający dywan”) – ponieważ prawie zawsze możemy się w nich natknąć na bohaterów dotkniętych przez fatum. Zły los naznacza ich przekleństwem nieszczęśliwej miłości, czy dążeniem do nieosiągalnego sukcesu. Nie zrozumcie mnie źle, nie znaczy to, że ich koniec jest zawsze spisany na straty. Bywa jednak wyjątkowo trudny, skłaniający dzięki temu do przemyśleń.

Rusnak raz po raz udowadnia, że doskonale czuje się w odsłanianiu ludzkich emocji. Doskonałe operowanie językiem, bogata metaforyka, odpowiednia rytmika zdań czy wreszcie tonowanie nastrojów – od poważnych, nieco sentymentalnych opisów trudnych relacji, aż po humorystyczne dygresje (Jak chociażby w tekście „Pudełko pełne cudów”, gdzie sukces, ale i tragedie głównego bohatera wiążą się w niezrozumiały sposób z tajemniczym, starożytnym artefaktem).

Historią, do której mam szczególny sentyment, nazwana została „Kołysanki dla umarłych”. Śledzimy w niej losy osamotnionej dziewczyny poszukującej śladów ludzi w rzeczywistości postapokaliptycznej. Okolice mojego rodzimego Wrocławia zyskały... szczególną atrakcyjność dzięki romantycznym opisom padającym z ust bohaterki i zasłyszanej w radio audycji prowadzonej być może przez jedynego ocalałego człowieka na Ziemi.

Równie wiele satysfakcji przynosi okultystyczny kryminał stylizowany na jedną z opowieści H.P. Lovecrafta. „Koszmar z Yelland”, był dla mnie dobrą zabawą z dobrze znanymi elementami zawartymi w osławionej mitologii Ctulhu. Inspirujące jest także opowiadanie „Ostatni śnieg w roku” poświęcone postaci Arthura Conana Doyle’a, dla którego przewidziano motyw mrocznego sobowtóra (tak dobrze znany w literaturze czarnego romantyzmu) kryjącego się pod postacią jego najsłynniejszej postaci literackiej.

Książka zawiera w sobie jeszcze co najmniej kilka tekstów, do których poznania chciałbym zaprosić Was indywidualnie. Lepiej jest je odkrywać samodzielnie, w drodze intymnego poznania nieskażonego wyrywkowym, fragmentarycznym opisem fabuł. Dzięki gatunkowej różnorodności z pewnością każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

„Opowieści niesamowite” mają w sobie doprawdy dużo niesamowitości. Nieliczne korektorskie czy edytorskie błędy w żaden sposób nie niszczą magii tych opowieści. Dlaczego zbiór został przeze mnie nazwany perełką? Ponieważ w unikalny sposób łączy w sobie cechy literatury stricte rozrywkowej z bardzo pobudzającymi refleksjami – tak o człowieku, jak i o środowisku, w którym przychodzi mu żyć.  Doskonała literatura, dzięki której na nowo można odkryć piękno opowiadania historii.

 


comments powered by Disqus