David Weber "Fundamenty wiary" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 11-01-2014 14:00 ()


Nurt military s-f jest obecnie chyba najbardziej popularny spośród wszystkich gałęzi fantastyki. Można nawet powiedzieć, że jest to w naszych czasach jedyny naprawdę poczytny dział science fiction. Czytelnicy wolą czytać opisy bitew i politycznych intryg niż naukowo-filozoficzne rozważania w stylu Stanisława Lema. Jednym z czołowych przedstawicieli tego nurtu jest niewątpliwie Dawid Weber, którego cykl "Honor Harrington" jest znany na całym świecie. Powieść "Fundamenty wiary" należy do innej książkowej serii, do cyklu "Schronienie" - opowieści stanowiącej swoistą mieszankę militarnego science fiction i religijnego fantasy. Jak można pogodzić ta dwa dość odmienne gatunki w jednej książce? Wystarczy sięgnąć po któryś z tomów wspomnianej serii, by odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Dawno temu ludzie, którzy wyemigrowali z Ziemi, założyli nową cywilizację na odległej planecie. Obecnie na morzach i oceanach świata nazwanego Schronieniem toczy się bezpardonowa walka. Imperium Charisu walczy o niepodległość, ale to nie bezpośrednie starcia stanowią największą trudność. Gorszą niż otwarta wojna jest działalność terrorystyczna, zagrażająca sojusznikom cesarstwa i mogąca być niebezpieczna również dla cesarza Cayleba oraz jego żony. Na razie nasyłanym na władcę zabójcom nie udaje się osiągnąć celu, ale powodzenie któregoś z zamachów może być tylko kwestią czasu. Kościół, wspierany przez Inkwizycję, nie cofnie się przed żadną metodą, aby tylko osiągnąć swój cel. Jest nim wyeliminowanie Schronienia, które stanowi jedyne miejsce na całej planecie, wolne od władzy kleru. Wydaje się, że dysproporcja sił jest przytłaczająca, ale determinacja i odwaga mieszkańców Charisu pozwalają im utrzymać niezależność cesarstwa już piąty rok. Została ona drogo okupiona, a nic nie wskazuje na to, by czas ofiar i bólu miał się szybko skończyć. Tymczasem Merlin Athrawes, będąca cybernetycznym awatarem tajemniczej kobiety zmarłej przed tysiącem lat, zmierza konsekwentnie do najważniejszego odkrycia w dziejach nie tylko Charisu, ale i całego Schronienia

David Weber jest uważany za jednego z najważniejszych twórców światowej fantastyki. Jego cykl "Schronienie" liczy obecnie pięć tomów i nic nie wskazuje na to, by miał się szybko skończyć. Biorąc pod uwagę rozmiar każdej z książek serii można podziwiać płodność i fantazję autora, czy jednak przekładają się one na jakość? Powiem otwarcie, mnie ten cykl wydaje się nudny, sztucznie rozdmuchany i przegadany. Oczywiście jest to tylko moje zdanie, wydaje mi się jednak, że zbyt łatwo jest zgubić się w natłoku postaci, opisów technicznych, osobliwych tworów i nazw wykręcających język, by książkę czytało się przyjemnie. Narażę się pewnie wszystkim wielbicielom Webera, ale żałuję czasu poświęconego na lekturę, a było go bardzo dużo. Autor wydaje się należeć do tych pisarzy, którzy nie wierzą, by ludzkość była zdolna do wyciągnięcia jakiejś nauki ze swej historii. Zamiast opisywać tworzenie cywilizacji może nawet nie lepszej niż współczesna, ale innej - każe swym bohaterom ponownie przeżywać sprawy, pozostawione już przez ludzi za sobą. W czasach, w których jest możliwe tworzenie "cybernetycznych awatarów" i tym podobnych rzeczy, nagle Inkwizycja, średniowieczne tortury i przewaga źle pojętej wiary nad nauką? Znowu? Pod względem futurystycznym o wiele większą wartość i przede wszystkim wiarygodność posiada choćby "Nowy wspaniały świat" Huxleya, książka napisana ponad sto lat temu. Wiem, że David Weber publikuje właściwie wyłącznie bestsellery, ale czytając "Fundamenty wiary" bez przerwy zachodziłam w głowę, jakim cudem taka książka - albo jej podobna - może stać się hitem, zostawiając z tyłu pozycje o wiele ciekawsze i lepiej skonstruowane. W mojej prywatnej ocenie nasz rodzimy pisarz, Jarosław Grzędowicz ("Pan Lodowego Ogrodu") przewyższa swym kunsztem Webera o jakieś kilka poziomów.

Obiektywnie rzecz biorąc trudno nie doceniać warsztatu autora i jego wyobraźni, staranności w tworzeniu szczegółów świata i kreśleniu jego postaci. Chociaż moje zdanie o tej powieści jest złe, to i tak każdy czytelnik sam musi wyrobić sobie opinię. Powinien jednak wiedzieć, że przyjdzie mu się zmierzyć z książką wymagającą czasu i uwagi w dużych ilościach. Lektury nie ułatwia styl autora, wynikający z konstrukcji świata Schronienia, a przypominający pomieszanie "Trzech muszkieterów" z "Gwiezdnymi Wojnami".  Zwłaszcza to ostatnie dzieło wyraźnie inspirowało Webera. Być może zatem jest to pozycja odpowiednia właśnie dla miłośników "Gwiezdnej Sagi". W mojej ocenie zdecydowaną jej wadą jest niewątpliwie grubość, która w połączeniu z dość drobną, niewygodną przy dłuższym czytaniu czcionką nasuwa pytanie, czy nie korzystniej byłoby rozbić zawartość na dwie odrębne części. Po pierwsze, byłoby to logiczne ze względu na przeładowanie treścią. Po drugie zaś, tak gruby tom czyta się po prostu niewygodnie. Biorąc pod uwagę standardową oprawę - miękka okładka i klejony grzbiet - czytana książka bardzo szybko rozpadnie się pod własnym ciężarem.

 

Tytuł: "Fundamenty wiary"

  • Autor: David Weber
  • Cykl: "Schronienie"
  • Tom: 5
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Robert J. Szmidt
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 800
  • Rok wydania: 2013
  • Wydawnictwo: REBIS

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus