Recenzja książki "Czarna Ikona - t. 1" Mieszka Zagańczyka

Autor: Andrzej 'Ejdżej' Jakubiec Redaktor: jestem_wredna

Dodane: 04-03-2007 21:13 ()


"Czarna Ikona" to druga po "Allahu 2.0" wydana na polskim rynku powieść Mieszka Zagańczyka. Tym razem jednak autor diametralnie zmienia klimat swojej prozy i zamiast w cyberpunkowym świecie przyszłości umieszcza akcję książki w historycznej przeszłości - w Bizancjum. Wydaje się, że taka zmiana wychodzi pisarzowi na dobre. Dość powiedzieć, że "Czarna Ikona" stoi przynajmniej o pół klasy wyżej, niż wspomniany wcześniej "Allah 2.0".

Akcja powieści podzielona jest na trzy, poprzeplatane ze sobą części. W pierwszej z nich poznajemy głównego bohatera - Kaliksta zwanego Belzebubem, a także jego najbliższych przyjaciół: Nicetasa Wielką Pięść oraz Zoe. Cała trójka to złodzieje na usługach Gildii i wokół nich, a w szczególności wokół Kaliksta, obraca się większość akcji. W drugiej części powieści uzyskujemy wgląd w wydarzenia, jakie mają miejsce w pałacu ówczesnego cesarza i basileusa Romana IV Diogenesa. Trzeci i ostatni wątek dotyczy niezwykle tajemniczego i złego maga zwanego Czarnym Mnichem. Ostatecznie wszystkie elementy łączą się ze sobą, tworząc - co trzeba przyznać - całkiem ciekawą mieszankę. Nie chcę zdradzać fabuły, bo jest ona jednym z mocniejszych punktów całej powieści i warto prześledzić ją samemu od początku do końca. Wystarczy chyba powiedzieć, że jest w niej umieszczone wszystko, czego czytelnik mógłby oczekiwać od przygodowej powieści historycznej - niespodziewane zwroty akcji, spora dynamika i spójność, a jednocześnie dbałość o związane z końcem XI wieku szczegóły.

Równie silnym punktem co fabuła, są postacie. Każda z nich ma przynajmniej jedną, unikatową cechę, która odróżnia ją spośród innych jej podobnych. Jednocześnie, bohaterowie nie tracą przy tym naturalności i realizmu. Interesującym zabiegiem, który mnie przynajmniej bardzo przypadł do gustu, jest to, iż postacie mają swój indywidualny język. Konstantynopolitańscy złodzieje używają slangu, wyższe sfery korzystają z górnolotnych sformułowań i tak dalej. Jest to smaczek, ale za to nadający całej potrawie interesujący smak. Dialogi przez to są żywe, ciekawe i nie trącą sztucznością, tak jak w wielu innych dziełach. Trzeba też przyznać, że momentami autor wspiął się na wyżyny, szczególnie przy przedstawianiu życia wewnętrznego bohaterów. Opisy są naprawdę sugestywne i zapadają w pamięć na długo.

Jak się jednak popularnie mówi - nie ma róży bez kolców. Powieści można zarzucić przynajmniej dwa poważniejsze uchybienia i być może kilka mniejszych, skupię się jednak wyłącznie na tych pierwszych. Największym problemem autora jest, przynajmniej moim zdaniem, brak wyczucia odpowiedniego zakończenia. Tak w "Allahu 2.0", jak i w "Czarnej Ikonie" rozwiązanie akcji dłuży się niemiłosiernie, a kolejne, niepotrzebne sceny rozwlekają je do tego stopnia, że koniec przyjmuje się bardziej z wyrazem ulgi, niż ekscytacji. Powieść spokojnie mogłaby się zamknąć kilkanaście stron wcześniej, w momencie kiedy napięcie sięga zenitu i jestem niemal przekonany, iż wyszłoby to jej na dobre. Po drugie, pomimo całkiem niezłego tempa, zdarza się, że napięcie bardzo opada i zbyt szybko się nie podnosi. Można to niestety powiedzieć o niektórych fragmentach związanych z basileusem, a także Czarnym Mnichem. W większości wypadków są one zwyczajnie przegadane, choć nie odważyłbym się twierdzić, że nudne. Ot, nijakie.

Pomimo niewątpliwych minusów jakie książka posiada, muszę z całą stanowczością stwierdzić, że bardzo przypadła mi do gustu. Z niecierpliwością wypatrywać będę kolejnego tomu tej powieści. Tymczasem jednak z przyjemnością polecam tę książkę wszystkim tym, którym historia nie przeszkadza w obcowaniu z fantastyką. Do księgarni, marsz!

 

Andrzej 'Ejdżej' Jakubiec

 

 

 

Tytuł: Czarna Ikona - tom 1

Autor: Mieszko Zagańczyk

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok i miejsce wydania: 2006, Lublin

Liczba stron: 440

Wymiary: 125 mm x 195 mm

Okładka: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...