George R. R. Martin, Lisa Tuttle „Przystań Wiatrów” - recenzja

Autor: Dominika Kurek Redaktor: Motyl

Dodane: 23-10-2013 07:46 ()


Można powiedzieć, że reedycja Przystani Wiatrów była nieunikniona. Powszechne zainteresowanie twórczością George’a R. R. Martina sprawia, że nazwisko amerykańskiego pisarza stało się magnesem z łatwością przyciągającym rzesze czytelników, których wciągnęła Pieśń Lodu i Ognia tegoż autora. Im właśnie należy się na wstępie ostrzeżenie: napisana wspólnie z Lisą Tuttle powieść, jedna z pierwszych w karierze tego fantasty, nie ma wiele wspólnego z jego uwielbianą sagą fantasy. Jest natomiast warta przeczytania niezależnie od tego, czy jest się fanem pozostałej prozy twórcy Westeros, czy też ma do niej zupełnie chłodny stosunek.

Maris z Amberly już jako mała dziewczynka nade wszystko chciała latać. Dołączenie do elitarnego grona lotników wydaje się być w zasięgu jej ręki - należące do jej przybranego ojca wspaniałe skrzydła przypadłyby jej w udziale, gdyby nie jej brat, do którego należą zgodnie z odwiecznymi prawami lotniczej społeczności. Maris jednak nie poddaje się. Kieruje nią pragnienie zdobycia dla siebie nieba, a także przekonanie, że cenna zdolność lotu należą się najlepszym, nie zaś jedynie tym, którzy urodzili się w rodzinach z właściwymi tradycjami. Dzięki temu przeświadczeniu i uporowi rozpoczyna istną rewolucję, która na zawsze odmieni oblicze świata Przystani wiatrów.

W zasadzie powieść tę należałoby zaliczyć do science fiction. Choć brak w niej wyraźnie przemyślanych wizji przyszłości, a historia świata Przystani wiatrów opisywana jest jedynie półsłówkami, nietrudno domyślić się, że mowa tu o planecie, na której przed wiekami rozbił się statek kosmiczny. Ci, którzy przeżyli jego katastrofę, stworzyli na planecie społeczeństwo z konieczności cofnięte w rozwoju, zaś z zaawansowanej technologii pozostały im jedynie stworzone z niezwykle silnego materiału skrzydła, które są właśnie osią fabuły. Należy jednak zauważyć, że powieść w odbiorze znacznie bardziej przypomina fantasy, choćby przez osadzenie jej w mało rozwiniętym, odizolowanym środowisku pozbawionym wszelkich atrybutów, które zwykle kojarzymy z sf.

Jednak w zasadzie nie ma znaczenia, czy przypiszemy Przystań Wiatrów do fantasy, science fiction, czy powiemy o niej po prostu: fantastyka. Autorzy wykorzystują w niej fantastyczny sztafaż do prezentowania dość uniwersalnych tematów. Każda z trzech części książki, prezentujących kolejne okresy z życia głównej bohaterki, ma swego rodzaju temat wiodący - tego jak buntownik może dzięki swojemu uporowi zmienić sytuację zastaną, problemu niesprawiedliwości społecznej i odpowiedzialności za własne działania. Jeśli zaś doszukiwać się w powieści jakiejś cechy charakterystycznej dla stylu Martina, można dostrzec ją w następującym fakcie: mimo wyraźnego idealistycznego wydźwięku brak tu stuprocentowo pozytywnych, gładkich rozwiązań problemów, co z pewnością dodaje wiarygodności zaprezentowanym na kartach powieści bohaterom i otaczającemu ich światu.

 

Tytuł: "Przystań Wiatrów"

  • Tytuł oryginalny: Windhaven

  • Autor: George R. R. Martin, Lisa Tuttle

  • Przekład: Anna Krawczyk-Łaskarzewska

  • Wydawca: Zysk i S-ka

  • Data wydania: 2 września 2013

  • Oprawa: broszura

  • Stron: 409

  • Format: 145x205 mm

  • ISBN: 978-83-7785-185-2

  • Cena: 35,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus