„Naznaczony”: „Rozdział 2” - recenzja
Dodane: 26-09-2013 21:53 ()
James Wan tegoroczne wakacje zaliczy do niezwykle udanych. Wprowadził do kin dwa kasowe horrory: rewelacyjną Obecność oraz kontynuację Naznaczonego. Pierwszy z nich zebrał świetne recenzje, a także przyniósł górę pieniędzy – blisko 300 milionów dolarów. Natomiast druga produkcja, przy dość niskich nakładach, już w pierwszy weekend zwróciła się z nawiązką, zarabiając ośmiokrotnie więcej niż wynosił budżet. Czego chcieć więcej?
Naznaczony mógł pochwalić się przyzwoitymi opiniami krytyków, toteż nie dziwi fakt, że autorzy zdecydowali się nakręcić sequel. A tematykę wybrali sobie interesującą - bez nawiedzonych domów i demonicznych manifestacji. Tym razem zanurzyliśmy się w świecie duchów, poszukując odpowiedzi na pytanie: „co kryje się po drugiej stronie życia?”.
Josh, jak również jego syn, posiadają niecodzienny dar. Potrafią opuścić swoje ciało i dryfować w astralnym świecie, gdzie dość łatwo się zgubić, a złe dusze tylko czekają na okazję, aby ponownie zasmakować rozkoszy ziemskiej egzystencji. W finale Naznaczonego Josh wyruszył do mrocznej rzeczywistości w celu ratowania syna. Akcja drugiej odsłony rozpoczyna się chwilę po finale tamtych wydarzeń. Rodzina Lambertów cieszy się z powrotu ich dziecka, jednak nie oznacza to końca kłopotów. W czasie seansu hipnotycznego, ducha wyzionęła Elise, a głównym podejrzanym o morderstwo jest… Josha. Jego żona – Renai – nie jest do końca przekonana, co właściwie stało się tamtego feralnego wieczoru. Syn wraz z mężem wrócili do swoich ciał, ale… no właśnie, czy przypadkiem żadna zła siła nie przedostała się wraz z nimi do naszej rzeczywistości?
Panowie od krwawych przypadków niejakiego Jigsawa, dążąc do urozmaicenia kina grozy sięgają po niekiedy dość ryzykowne środki. Niewątpliwie jednym z nich było pomieszanie czasu akcji drugiej odsłony. Mamy tu bowiem zbieraninę retrospekcji przeplatających się z czasem właściwym, a nawet jesteśmy świadkami wydarzeń, których doświadczyliśmy w pierwszej części. Nie jest to zbyt skomplikowana mozaika scen, ale widzów nastawionych na klasyczną narrację może nieco odstraszyć. Problemem obrazu jest raczej brak większego zaskoczenia, bo fakt, że w ciele Josha zagnieździł się nowy lokator wydaje się być jasny od samego początku, przez co nie wywołuje to tak wielkich emocji. Bezkresna otchłań po drugiej stronie życia, to miejsce przerażające, gdzie wspomnienia, rzeczywistość i senne mary mieszają się w diabelskim tyglu powodując, że zbłąkani wędrowcy starają się czym prędzej wyrwać z tego matecznika zła. Limbo spełnia zadanie stricte horrorowe, ale jest to na pewno miejsce o, jak na razie, niewykorzystanym potencjale.
James Wan umiejętnie serwuje techniczne sztuczki, szybkie najazdy kamerą czy w końcu wprowadza odrobinę dezorientacji, nerwową atmosferą spotęgowaną hałaśliwymi efektami dźwiękowymi. Niektóre z nich powtarza wielokrotnie starając się podkreślić powagę sytuacji i nie dać widzowi ani chwili wytchnienia. Odważnie decyduje się na ujęcia epatujące grozą nawet w pomieszczeniach dobrze naświetlonych lub też za dnia. Wychodząc z założenia, że napawać lękiem można nie tylko pod osłoną nocy, autor wydatnie poszerza swój wachlarz straszaków przyszykowany dla widza. Z kolei Leigh Whannell (scenarzysta i odtwórca roli Specsa) wprowadza do serii okruchy humoru, a odgrywana przez niego postać, tropiciela zjawisk paranormalnych, udanie rozluźnia fabularną grozę. Uniwersum Naznaczonego ma szansę przeobrazić się w serię o podobnym kształcie jak wspomniana wcześniej Piła. Nadal mało wiemy o istotach zamieszkujących Limbo i ich pragnieniu przedostania się do świata żywych.
Wspaniały wynik finansowy, jak również perspektywa ciągnięcia serialu w nieskończoność sprawia, że błyskawicznie otrzymamy trzeci rozdział Naznaczonego. Zło przecież nie umiera nigdy, pozostaje tylko przyczajone i czeka na okazję, aby wyjść z ukrycia. Bez wątpienia znajdą się kolejne zbłąkane dusze do przepędzenia.
Ocena: 6/10
Tytuł: Naznaczony: Rozdział 2
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Leigh Whannell
Obsada:
- Patrick Wilson
- Rose Byrne
- Ty Simpkins
- Lin Shaye
- Barbara Hershey
- Steve Coulter
- Angus Sampson
- Leigh Whannell
Muzyka: Joseph Bishara
Zdjęcia: John R. Leonetti
Montaż: Kirk M. Morri
Scenografia: Jennifer Spence
Kostiumy: Kristin M. Burke
Czas trwania: 105 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus