"Paranoja" - recenzja
Dodane: 15-09-2013 16:30 ()
Aktorskie szlify najlepiej zbierać występując obok znakomitości współczesnego kina. Tego tytułu na pewno nie można odmówić aktorom, którzy niejednokrotnie charyzmą przesądzali o sukcesie filmu. Zarówno Harrison Ford jak i Gary Oldman w swoich karierach stworzyli wiele niezrównanych kreacji, ale myślę, że o występie w Paranoi najchętniej by zapomnieli.
U boku weteranów kina pojawił się młodszy brat Thora – Liam Hemsworth, główny bohater obrazu Roberta Luketicia. Ambitny, młody człowiek marzący o karierze w dużej korporacji, sowicie wynagradzany za swoje pomysły mające ułatwiać i unowocześniać życie przeciętnego obywatela błękitnej planety. Jednakże droga na szczyt sławy nie jest usłana różami, a już na pewno pieniądze nie spadają z nieba niczym manna. Zamiast wybrać drogę ciężkiej pracy i wyrzeczeń postanawia robić karierę na skróty. Niestety, jego motywacja nie przekonuje, przez co obraz z rasowego thrillera zmienia się w emocjonalną pustynię.
W Paranoi bohaterowie nawet nie starają się maskować przed perfidnym kłamstwem, przez co wszystko wydaje się być czytelne, a twisty fabularne nie stanowią zaskoczenia. Największy zawód sprawia Adam Cassidy, który decydując się na szpiegostwo przemysłowe, czyli poważne przestępstwo, bardzo łatwo ulega machinacjom swojego szefa. Można powiedzieć, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, ma przysłowiowy nóż na gardle, ale w jednym czy drugim przypadku nie ominie go kara. Zostaje wciągnięty w manipulacyjną rozgrywkę między dwoma potentatami rynku komórkowego, ale w imię czego? Wygodnego życia czy pomocy choremu ojcu? Ten drugi motyw przemawia do wyobraźni widza zdecydowanie intensywniej – szkoda tylko, że autorzy całkowicie go porzucili. Oto zapatrzony w siebie młodzian, gdy tylko poczuł smak luksusu, to zapomniał o wszystkim na czym mu zależało. Do ojca wrócił dopiero kiedy zaczął tracić grunt pod nogami. Wygodne życie wzięło górę. Gdzie tu ambicja? Umarła śmiercią naturalną.
Starcie Forda z Oldmanem nie nadaje obrazowi pikanterii. Postacie szefów konkurujących firm są jednowymiarowe, zakłamane i jedyne, co w ich rywalizacji porusza, to ścięty na zero niegdysiejszy Indiana Jones. Szermierka słowna między oponentami trafia w próżnię fabularną, nie jest w stanie zapewnić widzowi godnej rozrywki. Obaj aktorzy sprawiają wrażenie ujadających psów, jeden warczy na drugiego, ale sensu w tym niewiele. Gdzieś między nimi ginie Liam Hemsworth, któremu scenarzyści pożałowali kilku soczystych one-linerów.
{obrazek paranoja4} Może dwadzieścia lat temu film pokroju Paranoi miałby rację bytu. Zadziwiające jest, że przy takim poziomie inwigilacji jaki został w filmie pokazany, gdzie prywatność to pojęcie wręcz abstrakcyjne, daleko w tyle pozostaje agencja FBI. Skoro twórcy smartfonów przyszłości ciągle balansują na granicy prawa, niejednokrotnie ją przekraczając, to postawa wymiaru sprawiedliwości wydaje się w tej bajeczce z happy endem, bardzo, ale to bardzo niewiarygodna. Nawet dla łysiny Forda film nie jest wart obejrzenia.
4/10
Tytuł: "Paranoja"
Reżyseria: Robert Luketic
Scenariusz: Jason Dean Hall, Barry Levy
Na podstawie powieści Josepha Findera "Paranoja"
Obsada:
- Liam Hemsworth
- Gary Oldman
- Amber Heard
- Harrison Ford
- Lukas Till
- Julian McMahon
- Embeth Davidtz
- Richard Dreyfuss
Muzyka: Junkie XL
Zdjęcia: David Tattersall
Montaż: Dany Cooper
Scenografia: David Brisbin, Missy Stewart
Kostiumy: Luca Mosca
Czas trwania: 106 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus