"Orły Rzymu" tom 1 - recenzja
Dodane: 26-08-2013 06:09 ()
Enrico Mariniego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Rysownik odpowiedzialny za takie serie jak „Cygan”, „Drapieżcy” czy „Skorpion” dość wyraźnie zaznaczył swoją obecność na rodzimym rynku. Nic więc dziwnego, że wydawnictwo Taurus Media sięgnęło po kolejny cykl autorstwa tego utalentowanego Włocha. W „Orłach Rzymu” Marini postanowił w pełni wziąć stery w swoje ręce, odpowiadając nie tylko za ilustracje, ale również za scenariusz.
Fabuła pierwszego albumu oscyluje wokół relacji panujących pomiędzy Germanami a Cesarstwem Rzymskim dziewięć lat przed narodzinami Chrystusa. Dzielne plemię Cherusków, pokonane przez legiony Druzusa, musi złożyć niecodzienny trybut, pieczętujący sojusz pomiędzy dotychczasowymi przeciwnikami. W zamian za protekcję Rzymu, od tej pory wrogowie Cherusków są wrogami Imperium, germańscy książęta zostają oddani na służbę do stolicy antycznego świata. Połączonym oddziałom Cherusków i legionom Druzusa udaje się dotrzeć aż do Łaby.
Osiem lat po tych wydarzeniach do Wiecznego Miasta przybywa Tytus Waleriusz Falko wraz ze swoim synem Markiem, w nadziei że wyruszy na kolejną wyprawę. W tym samym czasie syn księcia Sigimera, Ermanamer, trafia jako „zabezpieczenie” wątłego sojuszu do Rzymu. Dumny młodzieniec zostaje oddany pod opiekę Tytusowi, który ma zadbać o wychowanie chłopca. Łaska Oktawiana Augusta nie zna granic, toteż Ermanamer otrzymuje rzymskie obywatelstwo i nowe imię – Gajusz Juliusz Arminiusz. Niezadowolony Tytus Waleriusz Falko, zamiast na wojnę wraca do domu z krnąbrnym synem oraz barbarzyńskim niewolnikiem, których ma wyszkolić na przykładnych obywateli.
Marini przybliża historię germańskiego księcia przez pryzmat jego znajomości z Markiem. Trudno nazwać ich wzajemne relacje przyjaźnią, bowiem obaj szczerze się nienawidzą, nie żałując sobie słownych uszczypliwości. Młodzieńcy na co dzień odbierają bolesne lekcje dyscypliny oraz sztuki wojennej, i mimo że wspólny trening z czasem łagodzi wzajemną niechęć, to wciąż nie można powiedzieć, że jeden za drugim skoczyłby w ogień. Marek za wszelką cenę nie chce zawieźć ojca, starając się być jak najlepszym wojownikiem. Po swojej germańskiej matce odziedziczył delikatność i wrażliwość, której nie widać u Arminiusza, wyrachowanego, pewnego siebie. Wszak Rzymianie, mimo sojuszu, to jego naturalny wróg. Mając to na uwadze ciężko haruje, aby w przyszłości objąć należne mu miejsce - wodza swojego plemienia.
Graficznie „Orły Rzymu” stoją na wysokim poziomie, a realistyczna i dopracowana kreska Mariniego sprawiają, że lektura albumu jest prawdziwą ucztą dla oczu. Autor nie byłby sobą, gdyby do fabuły nie przemycił kilku scen zabarwionych erotyką, z udziałem pięknych kobiet, których nie brakuje w żadnym stworzonym przez niego cyklu.
Pierwszy tom „Orłów Rzymu” należy uznać za szczegółowy wstęp do właściwej historii, traktujący o dorastaniu dwóch młodzieńców o jakże odmiennych charakterach i oczekiwać dalszego rozwoju zajmującej fabuły. Myślę, że Marini dopiero się rozkręca prezentując niewielki zarys z tego, co czeka nas w kolejnych albumach. Polecam!
Tytuł: "Orły Rzymu" tom 1
- Scenariusz: Enrico Marini
- Rysunki: Enrico Marini
- Wydawca: Taurus Media
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Data publikacji: 07.2013 r.
- Wydanie: I
- Oprawa: miękka
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Stron: 60
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus