„Superman: Up, up and away!” - recenzja
Dodane: 25-06-2013 05:18 ()
Superman stracił nadludzkie moce. Metropolis nie widziało swojego obrońcy w akcji już od roku. Tymczasem Clark Kent święci triumfy jako reporter Daily Planet. Również jego relacje z Lois są jak najlepsze. Taki opis wydarzeń brzmi niczym żywcem wzięty z komiksu spoza kanonu (mam na myśli imprint Elseworlds) i poniekąd za taki można by go było uznać... Tak naprawdę jednak, historia napisana przez Kurta Busieka i Geoffa Johnsa rozgrywa się dwanaście miesięcy po wydarzeniach znanych z „Infinite Crisis”, kiedy to w starciu z Superboyem-Prime Superman z niewyjaśnionych przyczyn wyczerpał swoje baterie.
„Up, up and away!” to klasyczne zdanie, które Superman wypowiadał zawsze wtedy, gdy odlatywał ku kolejnej przygodzie. Paradoksalnie w pierwszych trzech rozdziałach komiksu Superman w ogóle się nie pojawia, natomiast wreszcie więcej ma do powiedzenia Clark Kent, który może w stu procentach realizować się w swoim zawodzie. Kent rozpracowuje między innymi machlojki Intergangu, tymczasem na wolność wychodzi Lex Luthor, któremu praworządny dziennikarz od razu następuje na odcisk, co w sumie kończy się dla niego dość nieciekawie – podbite oko i rozbita warga nie są tym, do czego przywykł pochodzący z Kryptona osobnik.
W tych trzech zeszytach, w których faktycznie brakuje Supermana, można spróbować poszukać odpowiedzi na pytanie, jak wyglądałoby życie Clarka Kenta, gdyby ten mógł być „sobą” przez 24 godziny na dobę. Otóż okazuje się, że odpowiedzialność bycia superbohaterem była dla niego ciężarem, z którym nigdy nie potrafił sobie poradzić. Chociażby w codziennych relacjach z jego partnerką życiową, dla której teraz wreszcie ma czas. Jak wiadomo, jako Superman zawsze poświęcał te relacje dla niekończącej się walki o dobro, sprawiedliwość i amerykański sen. Oczywiście kochająca Lois rozumie, że związek z obrońcą miasta, ba!, całej planety, wymaga poświęceń z obu stron, ale przecież sama teraz przyznaje, że nigdy wcześniej nie układało jej się z Clarkiem lepiej. Zresztą sam Clark wreszcie czuje się człowiekiem z krwi i kości, a nie Człowiekiem ze Stali. Co więcej, w życiu zawodowym również idzie mu świetnie, także może przyznać, że do wykonywania zawodu nadzwyczajne zdolności wcale nie były mu niezbędne.
Oczywiście prędzej czy później bohater musi odzyskać swoje supermoce, a wtedy na scenę zdecydowanym krokiem wkracza jego największy wróg, Lex Luthor, który planuje kolejny podbój świata. W tym też momencie komiks niestety trochę traci swój wyjątkowy klimat, a powracający dość szybko do formy Superman staje się tym samym herosem, jakim był wcześniej: gotowym na każde starcie ze złem, lecz również zapracowanym superbohaterem... Nie mniej jednak Kurt Busiek i Geoff Johns doprowadzają tę historię do samego końca na satysfakcjonującym poziomie, gwarantując czytelnikowi nie tylko dobrą zabawę, ale też niejednokrotnie puszczając do niego oko. I chociaż składająca się z ośmiu rozdziałów opowieść została napisana przez dwóch scenarzystów, trudno w niej o jakiekolwiek zgrzyty. Jak widać obaj doskonale się uzupełniali.
Moim zdaniem „Up, up and away!” to udany komiks, po który bez problemu sięgnąć mogą nawet ci, którzy niekoniecznie orientują się w kontinuum przygód Człowieka ze Stali, a wydarzenia z „Infinite Crisis” są im zupełnie obce. Takie zresztą było chyba zadanie autorów wprowadzających tę postać w nową erę w uniwersum DC Comics, na tym etapie funkcjonującą pod wspólną dla wszystkich serii nazwą „One Year Later” (dziś zdyskredytowaną przez pojawienie się „New DC”). W każdym bądź razie jest to solidna lektura, którą można potraktować jako zupełnie wyrwaną z kontekstu historię i zarazem czerpać z niej maksimum rozrywki.
Tytuł: „Superman: Up, up and away!”
- Scenariusz: Kurt Busiek, Geoff Johns
- Rysunki: Pete Woods, Renato Guedes
- Wydawca: DC Comics
- Kolor: Brad Anderson, Renato Guedes
- Liternictwo: Nick J. Napolitano, Rob Leigh, Jared K. Fletcher
- Data wydania: 09.2006
- Stron: 192
- Rozmiar: B5
- Oprawa: Miękka
- Papier: Kredowy
- Druk: Kolor
- Cena: US $14.99
Komiks możecie kupić w sklepie MULTIVERSUM
comments powered by Disqus