Powstanie’44 w komiksie. Antologia prac konkursowych 2012 – PO POWSTANIU

Autor: Sławomir Zajączkowski Redaktor: Ivan

Dodane: 27-05-2013 07:38 ()


Temat szóstej Antologii prac konkursowych konkursu komiksowego organizowanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego brzmiał „Po powstaniu”.

We wstępie do antologii Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski tak tłumaczy wybór tematu: „Po pierwsze chcieliśmy, aby narzucony motyw stanowił pewne wyzwanie dla twórców i niejako podniósł skalę trudności konkursu. Po drugie zależało nam, by powojenne losy Powstańców i cywilów, historie Żołnierzy Wyklętych znalazły swoje szczególne miejsce w polskim komiksie”. Z kolei Tomasz Kołodziejczak (redaktor naczelny „Klubu Świata Komiksu” /Egmont Polska/, juror konkursu) we wstępie przypomniał niektóre z bohaterskich postaci, wskazując na ich losy w czasie sowieckiej okupacji. Aż dziw, że żaden z uczestników konkursu nie wziął „na tapetę”, wspomnianego przez Kołodziejczaka, Jana Rodowicza „Anody”. „Anoda” to przecież postać nietuzinkowa, uczestnik wielu akcji AK (m.in. akcji pod Arsenałem), bohater Powstania Warszawskiego; jego powojenne losy i zmagania z bezpieką, zakończone tragedią zdawały się wprost wymarzonym tematem na konkursową pracę. Niestety, wydaje się, że heroizm ciągle jest poza obszarem zainteresowania wielu twórców wysyłających swe prace na konkurs.

Zbiór otwiera komiks, który zdobył pierwszą nagrodę – Na szczęście Zofii Mróz. To optymistyczna w wymowie, oparta na błyskotliwym pomyśle praca. Kresce mogącej się podobać miłośnikom współczesnej sztuki (autorka jest absolwentką warszawskiej ASP), towarzyszą krótkie, „na zimno” pisane zdania. Komiks ten to typowy przykład obrazujący sposób interpretacji tematu przez współczesną sztukę: chodzi o szukanie minimalistycznych środków, by wzruszyć czy też wstrząsnąć czytelnika. Praca Zofii Mróz pokazuje, że nie trzeba wielkich słów i epickich rysunków by to osiągnąć. Takich prac zwykle szukają współcześni jurorzy wszelkich konkursów i komiksowi krytycy. Autorka idealnie się zatem wstrzela w ich oczekiwania. Z tego punktu widzenia praca nie mogła nie zostać zauważona.

II miejsce w konkursie zdobył Jacek Frąś komiksem POPO SHOW. Frąś to jeden z najciekawszych współczesnych polskich twórców. Można by zaryzykować twierdzenie, że Frąś to trochę taki W. Allen i F. Fellini polskiego komiksu; czytelnik czytając jego komiksy jest wrzucony w te wszystkie niuanse związane z mechanizmami tworzenia, badania tematu przez twórcę, trudnościami na jakie natrafia artysta szukający sposobu na realizację tematu itd. Na najciekawszej, z tego punktu widzenia – ostatniej stronie komiksu Frąś rysuje pierwszą czytelniczkę komiksu (towarzyszkę twórcy w realu?), która tak recenzuje na gorąca powstające dzieło:  Sama nie wiem, czegoś mi brakuje w finale. Autor z OFFU dziwi się wtedy (znak zapytania) przedstawiając swoje racje, na co recenzentka odpowiada krótko: Możliwe. Komiks jest więc otwarty na różne racje i poglądy nt. sensu Powstania Warszawskiego i choć autor swoje przedstawił, pozwala czytelnikowi na niezgodzenie się z nim i przyjęcie innej optyki.

Obok Frąsia drugą pracę, w której twórca postawił na badanie języka komiksu jest komiks Przed świtem Krzysztofa Remiszewskiego. To interesujący utwór. Pierwsza plansza, to rzeczowo napisany tekst, któremu nie towarzyszą żadne rysunki. Na następnych planszach, obserwujemy w czasie równoległym to samo wydarzenie z pięciu różnych „kamer” – akcja rozgrywa się bez słów. Wydarzeniem tym jest prowadzenie więźnia do celi śmierci i jego rozstrzelanie. Zwraca uwagę ciekawy wybór  usytuowania „kamer”, oszczędny rysunek. Są też niuanse na kadrach (takie jak zdjęcie czapki przez jednego z wartowników).

III miejsce zajął komiks Kwestia podejścia (rysunki: Roman Gajewski, scenariusz: Łukasz Bogacz). W komiksie mamy kilka tropów i niestety zbyt wiele symboli, których rola może być, z racji małej objętości komiksu, źle odczytana (swastyka, Stalin, truchło rozpięte na swastyce (?), Pałac Kultury i Nauki w dłoni Stalina, syrena na ulicy miasta włączona 1 sierpnia o godz. 17:-00, tytuł pracy). Fabularnie historia opowiedziana w komiksie jest wspomnieniem stalinowskiego oprawcy, dla którego żołnierze wyklęci, byli tym, czym dla Stalina truchło na swastyce (?). I to truchło należało wykończyć. Wydaje się, że twórcy mogliby narysować tę historię w dłuższej, kilkunastostronicowej wersji, poszerzając warstwę fabularną, co uczyniłoby świat symboli zastosowanych w komiksie bardziej zrozumiałym. W komiks trzeba się bowiem z racji jego skrótowości i nadmiaru symboli mocno wczytać. Należy tu dodać, że tytuł Kwestia podejścia jest nieco mylący; nie chodzi o postawienia przed czytelnikiem jakiegoś wyboru w „podejściu” do tematu, tak jak to miało miejsce choćby w przypadku komiksu Frąsia. Autorzy przedstawiają wyłącznie punkt widzenia ubeckiego oprawcy, dla którego dźwięk syreny kojarzy się jednoznacznie, z „syrenim śpiewem” mordowanych żołnierzy wyklętych.

Odsiecz warszawska Tomasza Wilka, to ciekawie pomyślany i narysowany komiks, zdradzający historyczne zainteresowania autora i dobre historyczne rozpoznanie. Komiks jest też ciekawą grą z Mausem Arta Spigelmana. Sowieci w komiksie Odsiecz Warszawska to świnie, Polacy to psy, a Żołnierze Wyklęci to wilki. Trudno o trafniejsze skojarzenie tych ostatnich, mając w pamięci znany wiersz Zbigniewa Herberta. Symbolika w odróżnieniu od Kwestii podejścia, jest zrozumiała – kagańce na twarzach psów, to symbol zniewolenia. Chciałoby się rozwinięcia tematu w dłuższej wersji.

Ucieczka w nieznane (rysunki: Tadeusz Raczkiewicz; scenariusz: Maciej Jasiński), to próba znalezienia syntezy losów powstańców, czy szerzej – żołnierzy polskiego podziemia zbrojnego: od walki w powstaniu, poprzez ułożenie sobie życia prywatnego „po wojnie”, aż po aresztowanie przez bezpiekę, więzienie. Jest to więc de facto realizacja zgodna z tym, o czym pisał Kołodziejczak we wstępie; tyle tylko że mamy tu nieznanego z imienia i nazwiska żołnierza a nie postać – bohatera znanego historykom. Komiks jest, co ciekawe niemy, dobrze się go czyta. Cieszy też wzięcie udziału w konkursie legendy polskiego komiksu Tadeusza Raczkiewicza.     Bałwanek warszawski Radosława Rucińskiego, to praca optymistyczna w wymowie; obserwacja radości dzieci z pierwszego śniegu, napawa nadzieją na normalne życie mieszkańców Warszawy odgruzowujących zniszczone miasto.

Tych czytelników, którzy wierzą, że sukcesem do nagród jest „dobry pomysł” odsyłam obok zwycięskiej pracy Zofii Mróz, do pracy Bohaterowie, najmłodszej uczestniczki – 15 letniej Zofii Łaskiej. Pomysł jest tu naprawdę niezły. Za to nie bardzo pasuje do komiksu tytuł  (pasowałby np. „Oszukani”, „Głupcy” czy coś w tym stylu). Cóż, ten tytuł pokazuje, że słowo „bohaterowie” nawet u najmłodszych uczestników wzbudza ironiczne i negatywne skojarzenia. Chyba, że ten tytuł podpowiedzieli uczestniczce dorośli.

Drugim komiksem w antologii narysowanym przez młodą autorkę jest  Knajpa Morderców, 16 – letniej Agaty Lędźwy. Komiks mimo młodego wieku autorki, został pieczołowicie narysowany.

Kolejny komiks Psia krew (rysunki Leszek Goliński; scenariusz: Monika Golińska), pomimo dobrych rysunków jest dla mnie popsuty fabularnie. Zabicie psa w finale, poprzedzone tekstem (zwróconym co prawda do uciekiniera, ale jednak!): Wyłaź, psie!, jest niesmacznym żartem i koszmarnym pomysłem. Niesmacznych słów jest tu więcej: żołnierz AK nazywa się Wróbel, a Ubek-Orzeł. Autorzy nie liczą się z czytelnikiem, nie dając odpowiedzi na pytanie co się stało z uciekinierem Wróblem. Czytelnika ma wstrząsnąć zabicie psa, co jest banałem, bo jest to mało znaczące w tej sytuacji wydarzenie. Autorzy zatem świadomie odwracają uwagę czytelnika od losu człowieka (tu: uciekiniera Wróbla), sugerując mu, że powinien się wzruszyć losem psa. To niepoważne podejście.

Ciekawą i precyzyjną grę słów mamy za to w komiksie Podszycie Magdaleny Makowskiej. W treści komiks opowiada o spotkaniu Ubeka i starszego pana, mającego przeszłość w polskim podziemiu.

Kwiatek (scenariusz Sylwia Kurzela, rysunki Arkadiusz Lorenc) to lekko napisany i dobrze narysowany komiks. Tytułowy kwiatek, to symbol trwania, optymizmu, ponownych narodzin. Autorzy inaczej niż w Psiej krwi podeszli tu do tematu. Komiks jest dobrze prowadzony, bo mimo ustawienia w roli głównej kwiatka, obserwujemy losy bohatera – mamy w komiksie cały ich przekrój. Z tego punktu widzenia Kwiatek przypomina nieco omówioną wyżej Ucieczkę w nieznane.

Komiks Leon Lidii Sosnowskiej, jest jak się wydaje impresją o przemijaniu. Liberium Conspiro Emilii Noga-Korniluk to relacja z akcji AK, tj. wyroku współpracowniku bezpieki; Polska jest wojna to historia oparta na udanym „czarnym” żarcie; 1528 dni Macieja Krobskiego to komiksowa relacja z pobytu w ubeckim więzieniu Juliusza Deczkowskiego.

Cienie (rysunki: Anna Krzysztoń; scenariusz: Jędrzej Pawlikowski) – to komiks trudny w odbiorze, momentami niejasny i nieczytelny. W zasadzie tylko tytuł pozwolił mi na zrozumienie sensu utworu.

Gdzie jest tatuś (rysunki Oskar Huniak; scenariusz: Roland Caban) to komiks profesjonalnie narysowany, przyjemną dla czytelnika kreską. Symbolika niemieckiego i sowieckiego okupanta jest bardzo czytelna. Komiks spokojnie mógłby ukazać się w szkolnych podręcznikach i być przerabiany na lekcjach historii czy języka polskiego. Scenariusz jest ciekawy, puenta inteligentna i prowokująca do dyskusji z młodymi ludźmi. To jedna z najprecyzyjniej opowiedzianych w zbiorze prac i to opowiedziana w bardzo komiksowy sposób. Szkoda, że praca nie została wyróżniona.

Ojciec, żołnierz, bohater Jędrzeja Wise to relacja sądowa z wyroku na Witoldzie Pileckim, zilustrowana jednym plakatowym kadrem na stronie. Niewiele to ma wspólnego z komiksem, choć zrealizowane jest profesjonalnie. Ta praca to kolejny dowód na to, o czym pisałem we wstępie. Fabuły z bohaterskimi akcjami (weźmy np. ucieczkę Pileckiego z Auschwitz) wydają się dla uczestników konkursów powstańczych mniej atrakcyjne niż… no właśnie: zacytowanie wyroku na bohaterze i zilustrowanie go plakatowymi grafikami.

Ślązak w Warszawie to komiks dawno nie widzianego artysty Grzegorza Weigta. To profesjonalny twórca, którego kreskę zawsze oglądam z niekłamaną przyjemnością. Komiks opowiada historię Stanisława Soboty – powstańca śląskiego oraz mieszkańca Warszawy przed wojną oraz jego dwóch córek walczących w Powstaniu Warszawskim. Komiks pokazuje więc historię rodziny, która oddaje się walce o Polskę: ojciec walczy o przyłączenie Śląska do Polski a córki walczą w Powstaniu Warszawskim. Jednak komiks jest niejednoznaczny, z racji postawy Soboty. Trudno powiedzieć co naprawdę myśli Sobota po sprowadzeniu się po wojnie na Śląsk. Dlaczego uważa, że o Warszawie lepiej już nie mówić? Czy jego sposób myślenia nie został zmanipulowany przez partyjniaka, który mówi do niego, że ten niepotrzebnie wspomina Warszawę? Wygląda chyba na to, że po wojnie Sobota, nie ma własnego zdania. A wszystko co mówi i myśli, zostało mu wbite do głowy przez innych. Choć może się mylę. Komiks jest za krótki, by zrozumieć o co tak naprawdę chodzi bohaterowi.

Obława to podobnie jak Ślązak w Warszawie to praca dawno nie widzianego artysty. W tym przypadku Roberta Służałego. Komiks jak zwykle u tego twórcy jest perfekcyjnie namalowany. Zastanawiająca jest warstwa symboliczna, nie jestem jednak pewien, czy wybrzmiewa ona precyzyjnie. Czym jest dom zapadający się w ziemię, w podobny sposób jak zapadający się w ziemię uciekinier? Czy to symbol świata reprezentowanego przez uciekiniera, niszczonego przez sowiecką obławę? Chyba tak. Komiks dedykowany jest pamięci Józefa Franczaka ps. „Lalek”, ostatniego żołnierza wyklętego ujętego w obławie w 1963r. Niewątpliwie dedykacja ta i ostatni kadr komiksu przedstawiający namalowany kadr ze zdjęcia Józefa Franczaka, to trop do odbioru znaczenia komiksu.


comments powered by Disqus