"Żywe trupy" tom 1: "Narodziny gubernatora" - recenzja
Dodane: 16-04-2013 20:56 ()
Świat opanowały zombie. Żywe trupy wyłaniają się z każdego zakamarka, snują po ulicach i czyhają na żywego człowieka. Jednak Philip Blake nie zamierza poddać się drapieżcom. Wraz ze swoim bratem Brianem, kolegami Nickiem i Bobbym oraz córką Penny wyrusza ze spustoszonego miasta do Atlanty, do obozu dla żywych. Podróż jest długa i niebezpieczna, lecz najtrudniejsze okaże się psychiczne udźwignięcie tego, co spotka ich po drodze.
Jeśli sięgając po Żywe trupy ktoś liczy na horror, niestety się rozczaruje. Powieść nie budzi grozy, mimo że roi się w niej od zombie, makabrycznych opisów ich „eliminacji” i ciągłej niepewności, czy bohaterowie zdołają umknąć stworom. Jeśli już, książce bliżej do thrillera, a na pewno thrillera psychologicznego.
Fundamentem książki tak naprawdę są ludzkie emocje, które ujawniają się podczas zmagań z zombie. Emocje nadają sens powieści, która okazuje się psychologicznie zawiłą historią o tym, do czego mogą doprowadzić, gdy są bardzo silne i wyrwą się spod kontroli.
Czytając można odnieść wrażenie, że książka jest wręcz naładowana emocjami. Zacznijmy od tego, że uczucia te są naprawdę różne, i co zaskakujące, nie tylko destrukcyjne. Chociaż dominuje strach, niepewność, często pojawia się gniew, zazdrość, nawet nienawiść, obok nich znalazło się miejsce na zwykłą radość, miłość, zauroczenie. Wyraźnie daje się odczuć, że bohaterowie silnie przeżywają to, co ich spotyka, nierzadko wręcz emocje nimi targają. Każdy z osobna doświadcza niemałej huśtawki nastrojów, często sprzecznych, co w połączeniu z walką o przetrwanie tworzy mieszankę wybuchową. Więzi, które łączyły bohaterów zostają wystawione na próbę, a oni sami zostają zmuszeni do diametralnego przewartościowania swojego spojrzenia na świat. Muszą przełamywać wewnętrzne opory i zasady, jak na przykład Brian, który nie ma sumienia zabić zombie.
Dramatyczne przeżycia mocno wpływają na stosunki międzyludzkie, jednak jeszcze bardziej na psychikę każdej postaci. Widzimy, jak walka z zombie kształtuje charaktery poszczególnych osób, jak je zmienia i jakie ślady na nich odciska. Dobrym tego przykładem jest Penny, która z czasem staje się coraz odważniejsza i dojrzalsza. Z drugiej strony jest z początku opanowany Nick, którego religijność pod koniec ociera się o fanatyzm. Bardzo spektakularna zmiana zachodzi w Brianie. Można powiedzieć, że przy jego postaci autorzy zafundowali nam zręczną zmyłkę. Metamorfoza Briana rozpoczyna się w zasadzie od pierwszych stron, jednak trudno to dostrzec. Dopiero na końcu widzimy, że był to cały proces, którego finał jest równie niespodziewany. Najbardziej drastycznej (dosłownie) przemianie ulega Philip. Mężczyzna od początku przełącza się miedzy rolami opiekuńczego ojca i bezwzględnego pogromcy potworów. Zmiana, która w nim zachodzi może szokować, jednak na pytanie kim dokładnie się stał, każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
Zastanawiające w tym wszystkim jest to, jak w miarę czytania zombie coraz mniej przykuwają uwagę. Oprócz tego, że są generatorem tych wszystkich uczuć, praktycznie nic nie wnoszą do historii. Potwory niejako zlewają się z tłem, są jego niewygodnym elementem, do którego można się przyzwyczaić – z resztą tak samo, jak przywykają do nich bohaterowie. Najważniejsze staje się to, jak ludzie odnajdą się w tej trudnej sytuacji, a nie sam fakt że książka jest „o zombie”. Żywe trupy są zdecydowanie o tym.
Na koniec kilka słów o tytule, który w takiej sytuacji może wydawać się mylący. Jednakże można zinterpretować go inaczej. „Żywymi trupami” nie są tutaj zombie, lecz wyniszczeni walką z nimi ludzie, którzy stracili nie tylko rzeczy materialne, swoich bliskich, ale i swoje tożsamości. To właśnie oni są tutaj prawdziwymi zombie.
Najważniejszymi atutami „Żywych trupów” jest to, że powieść ciekawi, zaskakuje i ma niebanalną fabułę. Jak wspomniałam wcześniej, można określić ją jako thriller psychologiczny, któremu jednak bliżej do wysmakowanej rozrywki, niż zawiłości rodem z „Psychozy”. W każdym razie, książka jest godna polecenia, nie tylko miłośnikom tego gatunku.
Tytuł: "Żywe trupy" tom 1: "Narodziny Gubernatora"
Autor: Robert Kirkman, Jay Bonansinga
Wydawca: Sine Qua Non
Okładka: Robert Sienicki
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Miejsce wydania: Kraków
Liczba stron: 364
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: I
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus