"Norka zagłady" - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 10-04-2013 17:48 ()


Kontynuacja „Ryjówki przeznaczenia” to kolejny udany komiks, starający się zapełnić w naszym kraju lukę na historie obrazkowe dla najmłodszych. Jak dobrze wiedzieć, że polscy wydawcy coraz śmielej rozbudowują rodzimą ofertę i zaczynają kształcić kolejne pokolenie czytelników od podstaw. Trudno bowiem wykształcić w dziecku zainteresowanie komiksami, czymś tak brutalnym jak obecne tytuły superbohaterskie lub infantylnie durnym jak opowieści z „Kaczora Donalda”.

Czytając historię Tomasza Samojlika odczuwa się momentalnie jego nostalgię wobec dawnych komiksów młodzieżowych, wydawanych jeszcze w PRL-u. W wywiadach zresztą twórca przyznaje się do bycia miłośnikiem twórczości Janusza Christy, Szarloty Pawel, Papcio Chmiela czy Tadeusza Baranowskiego. Dzięki nim Samojilk świetnie opowiada zabawne, inteligentne historie, posiadające wyczucie atmosfery, naturalność oraz umiejętną strukturę. Przy okazji, z racji swojej przyrodniczej działalności w Polskiej Akademii Nauk, twórca bez nachalności dzieli się swoimi pasjami związanymi z naturą, przeplatając je wartościowymi refleksjami dotyczącymi życia i budowania relacji z innymi. By jednak nie doszło do pomyłki – „Norka zagłady” nie jest komiksem obyczajowym. To tytuł przygodowy pełną gębą, w którym malutka ryjówka - Dobrzyk - stoi w obliczu kolejnego niebezpieczeństwa, czyhającego na jej krainę.

Chociaż w „Norce zagłady” ponownie udało się dokonać ciekawej antropomorfizacji, nadając całej historii lekki posmak fantastyki, odwołujący się do klasyki popkultury, to rysunki Samojlika nie zachwycają. Są zbyt uproszczone i niedopracowane, nierzadko ignorujące tło (aczkolwiek od tego zdarzają się miłe wyjątki). Owszem, autor odwzorowuje nienagannie cechy charakterystyczne poszczególnych zwierząt i owadów, ale nie czyni tego z taką dokładnością i pietyzmem jak chociażby David Petersen w fenomenalnym „Mouse Guard”. Próżno tutaj szukać również zabawy językiem komiksowym, chociaż jest to częściowo usprawiedliwione niszą docelową komiksu. Z drugiej strony, zbyt realistyczny rysunek odstraszałby dzieci swoją dbałością o detal.

Moim zdaniem, przy tego typu publikacjach ważne jest, aby przekonać najmłodszych do realiów przedstawionych w komiksie. Jest to szczególnie trudne w dzisiejszym świecie rozrywkowym, gdzie gry i książki przeznaczone dla najmłodszych emanują miałką dziecinnością, strachem albo przemocą. Ciężko nakłonić malucha do sięgnięcia po coś pogodnego i niepozornego jak nowy komiks z unikalnym uniwersum. Tym bardziej więc rodzice powinni dać „Norce zagłady” szansę. Jest to oferta niejako dla nich, wychowanych na historiach obrazkowych, aby mogli przeżywać perypetie Dobrzyka wraz ze swoimi pociechami. Wspólna lektura ze szkrabem może się bowiem okazać całkiem dowcipnym i umilającym czas doznaniem. Tymczasem kibicuję wydawcom z inicjatywą skierowaną głównie do maluchów. Nie można bowiem skupiać się tylko i wyłącznie na ofercie przeznaczonej dla dorosłych. Trzeba również myśleć o kształceniu świadomości komiksowych wśród dzieci, którzy będą w przyszłości stanowić potencjalnych nowych czytelników.

 

Tytuł: "Norka zagłady"

  • Scenariusz: Tomasz Samojlik
  • Rysunki: Tomasz Samojlik
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 02.13 r.
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Format: 166x238 mm
  • Stron: 112
  • Cena: 39,90 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus