Miłość mocna jak śmierć – o "Miłości" Michaela Haneke
Dodane: 26-03-2013 22:21 ()
W Miłości Michael Haneke niemalże naturalistycznie ukazuje kryzys zachodniej kultury spowodowany uczuciami osamotnienia, pustki zrodzonej z braku samopoznania oraz sprzeciwu wobec przemijania. W sposób bezkompromisowy chce nam przez to powiedzieć, że powoli odchodzi pokolenie ludzi egzaltujących się najwyższą formą miłości – ukochaniem bliźniego.
Już samo zatytułowanie filmu nazwą jednego z najbardziej tajemniczych, posiadających wiele oblicz zjawisk naszej egzystencji, może świadczyć o tym, że autor rzucił się z motyką na słońce. Jednak wszyscy, którzy chcą obejrzeć Miłość, nie powinni przychodzić do kina z takim przekonaniem. Haneke nie ma ambicji, by ukazać współczesny wymiar miłosnego uczucia w formie panoramy. Pragnąc wystawić osobisty komentarz na temat współczesności, swoją postawę wobec eutanazji, starzenia się zachodniej cywilizacji oraz braku komunikacji między pokoleniami, używa prostej fabuły wnikliwie penetrującej codzienne życie pary starszych ludzi, która stawia czoła chorobie i śmierci.
Po człowieku wychowanym w prawach etyki protestanckiej oczekiwać można było subtelnych odniesień do Hymnu o miłości św. Pawła. W końcu jest to najbardziej znany tekst o tym niewytłumaczalnym zjawisku, spajającym ze sobą losy dwojga (zazwyczaj) ludzi. Oglądając film za pierwszym razem odnosi się nawet wrażenie, że Haneke odwołuje się do tego utworu co chwila. Co prawda, nie czyni tego dla afirmowania miłości, a raczej sprawdza jej dzisiejszy stan, by ostatecznie dojść do wniosku, że bardziej aktualna w przekazie jest Pieśń nad Pieśniami zawarta w Biblii Hebrajskiej, napisana wcześniej od liryku św. Pawła. Tekst zawierający w sobie następujący cytat: „Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć, namiętność twarda jak Szeol. Jej żar to żar ognia, płomień Pana”.
Powyższy cytat doskonale oddaje sytuację wyboru, jakiego dokonuje Georges, grany przez Jean Louisa Trintignanta. Gdy jego ukochana Anna, profesor muzyki, dostaje wylewu i zapada w ciężki stan, Georges decyduje poświęcić się opiece nad nią i złagodzić jej ból w ostatnich chwilach. W tej końcowej podróży, której szlak wyznacza przestrzeń małego (pozornie) mieszkania w Paryżu, bohaterowie poznają wiele rodzajów wypaczenia miłości w życiu codziennym. Jednym z nich jest poddanie się iluzji romantycznej miłości, jaka wynika z uczuć pożądania lub pragnień podlegających sublimacji, tak mocno epatowanych w popkulturze. Ich reprezentacją jest córka starszej pary, Eva, niepotrafiąca dojść do kompromisu i pojednania ze swoim mężem oraz rodziną, zagubiona przez niezaspokojone pragnienia. Inną deformacją miłości jest zadawanie bólu, przemocy w jej imieniu, jak to ma w zwyczaju czynić jedna z pielęgniarek zatrudnionych przez Georgesa. Z powodu narcystycznej postawy i stawiania pieniędzy na piedestale wartości, nie potrafi zauważyć swoich błędów podczas wykonywania obowiązków.
Miłość w filmie jest splotem różnych uczuć. Jest wśród nich zarówno oddanie, poświęcenie, odrzucenie własnych ambicji i marzeń, jak i litość, poczucie beznadziei czy miłosierdzie. Opiekując się ukochaną, Georges stopniowo przekonuje się do dokonania wyboru, jaki sugeruje mu Anna błagająca o śmierć przed nadejściem totalnej wegetacji. Podświadomie wiedział on, z racji przeżytego wcześniej koszmaru, że do tego dojdzie. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że cała ta sytuacja zmusi go do przyznania się do swojej pospolitości i odczuwanego osamotnienia. Georges już na początku zachowuje się jak osoba podrzędna, pilnująca życia, podczas gdy Anna jest typem osoby refleksyjnej, typem marzyciela zanurzonego w świecie muzyki, jej harmonii i porządku. Dopiero, gdy z desperacji i chęci uśmierzenia cierpienia odbiera jej życie, kończąc tym samym jej cierpienia, Georges rozumie, że nie można budować domu na uczuciu osamotnienia. Zauważył to już Franz Kafka. Pisał on do Mileny: "Ci bowiem, zawierający związki małżeńskie z rozpaczy osamotnienia - cóż na tym zyskują? Gdy do samotności dokłada się drugą samotność, nie powstaje z tego nigdy ojczyzna, tylko katorga. Jedna samotność przegląda się w drugiej, nawet wśród najgłębszej, najciemniejszej nocy" (Listy do Mileny).
Poczuciu beznadziei towarzyszy tutaj także brak akceptacji śmierci, jej nadejścia. Ten aspekt filmu Haneke obrazuje w dość enigmatyczny sposób poprzez elementy muzyki, gry na domowym fortepianie. Kiedy przez ucznia Anny, który przybywa z wizytą, odgrywany jest chorał, możemy to odczytać jako sprzeciw wobec przemijania. Szczególnie w momencie, gdy muzyka zostaje przerwana i padają słowa: „Potrzebuję Ciebie Panie, Jezu Chryste”. Para nie chce się na nie godzić nie tyle na poziomie egzystencjalnym, co przed młodym człowiekiem, który przyszedł w odwiedziny. Tutaj widać kolejny przytyk w kierunku jednego z oblicz miłości. Tym razem chodzi o miłość do pasji, dla wielu będącą substytutem miłości do innych i samego siebie, motywowaną przesłankami egoistycznymi. W tej scenie zawarty jest również dysonans międzypokoleniowy. Młody uczeń być może kiedyś zrozumie rozterki swojej nauczycielki, kiedy będzie w jej wieku, jednak ona sama nigdy już nie zrozumie jego rzeczywistości, jego sposobu przeżywania świata, wartości, którymi się kieruje i rzeczy istotnych tylko dla niego. Co ciekawe, motyw fortepianu oraz motyw odbywanej modlitwy pojawiają się także w późniejszych fazach filmu, jednak mają one formę terapeutyczną. Georges specjalnie przerywa swojej żonie chorały, by przygotować ją na ostateczność. Czym jest bowiem życie w obliczu śmierci, aniżeli melodią przerwaną nagle w połowie?
Dzieło Haneke otrzymało Złotą Palmę w Cannes, a także Oscara w kategorii film nieanglojęzyczny. Autor uderza w najbardziej emocjonujące obecnie tony – społeczeństwa się starzeją, służba zdrowia nie ma pomysłu, co ze starzejącym się społeczeństwem zrobić, rośnie pokolenie sandwich, mające na głowie nie tylko wychowywanie swoich dzieci i opłacanie ich edukacji, ale także zajmowanie się swoimi schorowanymi rodzicami. Dodatkowo dochodzi problem kulturowy hospicjum – bowiem każdy, kto oddaje swoich rodziców lub bliskich do domów spokojnej starości, uznawany jest za drania bez serca, kierującego się wyłącznie własnym dobrem. Co śmieszne, film w ogóle o tym nie opowiada, a jeżeli już, to tematy te są ukazane jedynie w tle. Film ten urzeka przede wszystkim spokojnie poprowadzoną fabułą oraz ujęciami potrafiącymi wywołać skrajne uczucia bez potrzeby wykorzystania muzyki. Haneke buduje napięcie, wzrusza, wykorzystując atmosferę wytwarzaną jedynie przez grę aktorską.
Nie zmienia to faktu, że Miłość to obraz przygnębiający, bezwzględny, ukazujący przyszły dramat, nasz i naszych dzieci, tragedię wymuszającą szczere skonfrontowanie się ze śmiercią, w którym postawa altruistyczna została ukazana tak, że brakuje jej jakiegokolwiek znaczenia z racji wewnętrznej pustki postaci Georgesa. Haneke stoi, co prawda, w opozycji do tendencji kultury masowej, stara się tworzyć swoje kino na swoich prawach, odwołując się do sztuki wyższej, Szekspira, Hamleta i tamtejszego sposobu przeżywania śmierci, niemniej jednak nakreślona przez niego historia o godnym zetknięciu się ze śmiercią, pod koniec, gdy córka wchodzi do pustego mieszkania rodziców, robi się wyjątkowo cyniczna. Nicość dająca się odczuć we wnętrzu ich domu, każe ją zapełnić. Pytanie tylko, czym córka ma upiększyć swoje życie, skoro matka i ojciec nie dostarczyli jej odpowiedniego kapitału? A jeżeli nawet mieliby okazję to zrobić, to czy Georges i Anna skorzystaliby z niej? Czy staraliby się przekazać swoją życiową prawdę, próbując ją jednocześnie zrozumieć?
Haneke odpowiada przecząco.
Dlatego po wyjściu z kina ma się nieodparte poczucie przygnębienia i smutku, a przyszłość Europy Zachodniej, przepełnionej starszymi ludźmi, nie napawa optymizmem.
Tytuł: "Miłość"
Scenariusz i reżyseria: Michael Haneke
Obsada:
- Jean-Louis Trintignant
- Emmanuelle Riva
- Isabelle Huppet
- Alexandre Tharau
- William Shimell
Scenografia: Jean-Vincent Puzos
Montaż: Nadine Muse, Monika Willi
Zdjęcia: Darius Khondji
Czas trwania: 127 minut
comments powered by Disqus