"Rany wylotowe" - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 14-03-2013 23:30 ()


Niebawem, nakładem „Kultury Gniewu”, ukaże się kolejny komiks Rutu Modan. „Zaduszki” będą o tyle zajmujące, że akcja komiksu toczy się w Warszawie, skupiając się na polskich Żydach. Będziemy mogli poznać perspektywę Modan na relacje polsko-żydowskie, dawniej i dziś, jakkolwiek subtelnie je ukaże. Zwłaszcza, że autorka posiada silne, polskie korzenie ze strony dziadków. Przed lekturą „Zaduszek” warto przypomnieć jedyny komiks autorstwa Modan, który ukazał się na naszym rynku – „Rany wylotowe”. Czy laureat Eisnera z 2008 roku nadal trzyma się dobrze jako ciekawa historia?

„Exit wounds” opowiada historię izraelskiego taksówkarza, Koby’ego Franco. Koby prowadzi przeciętne życie wraz ze swoim wujostwem w mieście, w którym co chwila dochodzi do wystrzałów i wybuchu bomb. Ramy jego komfortowej przestrzeni burzy Numi, dziewczyna sprawująca służbę wojskową w miejscowej jednostce. Okazuje się, że jest kochanką jego ojca, z którym Koby nie utrzymuje kontaktu z przyczyn osobistych. Dziewczyna stara się go przekonać, że jego ojciec zginął w niedawnym zamachu i by potwierdzić jego tożsamość, potrzebne jest DNA taksówkarza. Mężczyzna z początku ani myśli pomagać nowej dziewczynie swojego taty, który od czasu śmierci matki zyskał miano czarnej owcy i niebywałego dziwaka w rodzinie. Gdy jednak nie udaje mu się z nim skontaktować, pełen obaw postanawia wszcząć z Numi prywatne śledztwo. W trakcie jego trwania nie tyle odkryje los swojego rodzica, co przekona się o jakości relacji, jakie on sam tworzy z ludźmi. I jak wielki, choć podświadomy wpływ miały na to niezałatwione sprawy emocjonalne z ojcem.

Najbardziej znany do tej pory komiks Modan przepełniony jest unikalnym klimatem codziennego życia w Izraelu. Nie mam wcale na myśli tego, że historia jest zapchana wybuchami, rozpaczą i stosem ciał ofiar zamachów terrorystycznych. Owszem, terroryzm jak i konflikt izraelsko-palestyński istnieją w tej historii, ale są bardziej tłem, które daje o sobie znać poprzez ukazanie jego konsekwencji – społecznego przystosowania do niebezpieczeństwa oraz przypadków zupełnej znieczulicy, zabijanej ironią i śmiechem dla higieny psychicznej. Talentem autorki jest pokazywanie istoty pewnych zjawisk charakterystycznych dla Izraelczyków bez bezpośredniego odwoływania się do nich. Zamiast obrazów, jakie zazwyczaj widzimy w serwisach informacyjnych, odwzorowano style życia współczesnych Izraelczyków zarówno z klasy wyższej, jak i średniej. Obraz o tyle wiarygodny, że przepełniony życiem i naturalnymi relacjami, czy to z przypadkowo napotkanymi przez bohaterów postaciami czy też z rodziną.

Jednakże życie Izraelczyków jest tutaj jedynie atrakcyjnym tłem dla prawdziwego clue historii, jakim jest śledztwo i uczucie rodzące się między głównymi bohaterami. Wątek detektywistyczny miał pełen potencjał na historię zapełnioną nieoczekiwanymi zwrotami akcji i zadziwiającą puentą. Choć jest dość nieprawdopodobna, to autorka zawarła w niej kilka zbiegów okoliczności, które nadają jej żywotności i emocjonalnego uroku. Szkoda tylko, że ta atmosfera jest nierzadko tłumiona przez rozwój relacji między Kobym a Numi, którzy są jałowymi postaciami. On, taksówkarz-nerwus, potrafi szybko znużyć czytelnika swoimi frustracjami i niepotrzebnym spinaniem się. Ona zaś (brzydkie kaczątko z bogatego domu) jest mało intrygująca, choć przeżywa bardziej znaczące katharsis od Koby’ego. Modan ratuje sytuacje swoim talentem do budowania krótkich, ciekawie poprowadzonych dialogów, ale nawet one nie potrafią przykryć nużącego charakteru protagonistów, z którymi czytelnik słabo nawiązuje więź.

Oprócz budowania atmosfery poprzez narrację, nadanie historii odpowiedniego rytmu i ciekawe kwestie zawarte w dymkach, komiks może się pochwalić interesującą oprawą wizualną. „Rany wylotowe” świetnie się czyta pomimo tego, że Modan potrafi od czasu do czasu makabrycznie narysować niektóre postaci, a jej oddanie emocji poprzez gestykulacje i emocje bohaterów potrafią pozostawić wiele do życzenia. Mistrzowsko wykorzystuje przejrzystość i prostotę ligne claire do oddania infrastruktury i architektury izraelskiej oraz tamtejszego poczucia estetyki. Z całą pewnością jest to komiks przemyślany, jeżeli chodzi o edycję i sposób przedstawienia fabuły, w której za dużo jest emocji, a za mało prawdziwie poruszających zaskoczeń, które powinny nas przeszyć, a w rzeczywistości nadchodzą… przytłumione odczuciami Koby’ego tudzież Numi.

O czym są zatem „Rany wylotowe”? To dosyć interesująca opowieść oddająca ducha współczesnego Izraela, która zawiera ponadnarodowe subtelności w tworzeniu naszych relacji z bliskimi i obcymi nam ludźmi. To w rzeczywistości historia o murach, jakie tworzymy wokół siebie, wynikające z psychologicznych niuansów, które zamiast rozwiązać w swoim czasie, trzymamy w zawieszeniu wierząc, że rozwiążą się same. Przychodzi jednak taki moment, że musimy wyjść z „comfort zone” i odważyć się na skok w prawdziwe życie. „Exit wounds” to historia o zrozumieniu postępowania ojca i wyciągnięcia wniosków z wyborów, jakich on dokonał, a których syn nie potrafił zaakceptować z powodu ich odrzucenia. Koby na kartach tego komiksu wchodzi w skórę swojego taty, dokonując wysiłku przyjęcia jego postawy jako formy lekcji, dzięki której wyswobadza się ze swojej klatki ograniczającej jego potencjał. I choć historia nie jest tak angażująca, jak samo śledztwo, to warto przeczytać ten komiks. Chociażby dla jego zakończenia, w którym zawarto akt odwagi - jaki tylko niewielu ma okazję dokonać w swoim życiu.

 

Tytuł: „Rany wylotowe”

  •  Autor: Rutu Modan
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 05/2010
  • Wydawca oryginału: Coconino Press
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: B5
  • Stron: 176
  • Cena: 49,90 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus