"Lot" - recenzja
Dodane: 23-02-2013 19:30 ()
Po raz pierwszy od czasu „Cast Away” Robert Zemeckis zdecydował się ponownie nakręcić film tradycyjnymi metodami, bez korzystania z dobrodziejstwa „performance capture”. Wspólnie z gwiazdą „Lotu” – Denzelem Washingtonem – przedstawili obraz człowieka, którego styl życia kładzie się cieniem na jego heroicznym czynie.
Whip Whitaker poranek przed wylotem rozpoczyna od piwa i kokainy - mieszanki wybuchowej. Start, jak i sam lot odbywają się w ciężkich warunkach atmosferycznych, w strugach deszczu oraz podmuchach porywistego wiatru. Nie przeszkadza to jednak kapitanowi sięgnąć po kolejne procenty. W stanie upojenia alkoholowego oraz będąc pod wpływem narkotyków Whip dokonuje rzeczy niebywałej. Gdy zawodzi hydraulika, a serce potężnej maszyny zamiera, doświadczony pilot bierze na siebie odpowiedzialność za ponad setkę pasażerów na pokładzie. Wykonuje brawurowy manewr lecąc samolotem „na plecach”, po czym stara się wylądować z dala od zabudowań mieszkalnych. W wyniku katastrofy ginie czwórka pasażerów oraz dwie stewardessy. Whip zostaje okrzyknięty bohaterem. W głębi duszy jednak przeczuwa, że najgorsze dopiero przed nim.
Robert Zemeckis odważnie podejmuje tematykę uzależnień pokazując ją przez kontrast dwóch osobowości - niespełnionej fotografki oraz doświadczonego pilota. Tworzy niezwykle żywy portret człowieka zmagającego się z demonami, topiącego niepowodzenia oraz troski w morzu alkoholu i w narkotykach. Pomimo zarzekania się, że w każdej chwili może przestać pić, Whip oszukuje siebie i rani bliskich, którzy starają się mu pomóc. Buduje wokół siebie barierę, zamykając się w kokonie samotności.
„Lot” to bez dwóch zdań popis jednego aktora. Autorzy cały ciężar obrazu złożyli na barki Denzela Washingtona, który stworzył jedną z najbardziej wyrazistych kreacji w karierze. Aktor wiarygodnie oddał umęczonego życiem pilota, który frustracje oraz depresję zapija, egzystując pod płaszczem iluzji zwanej kłamstwem. Opuchnięty, skacowany i na każdym kroku zaprzeczający swojemu nałogowi dociera do granicy psychicznej wytrzymałości.
Nieco zawiedzeni mogą poczuć się widzowie, którzy spodziewali się położenia większego nacisku na samą przyczynę awarii, tudzież oczekujący płomiennych przemów podczas procesu sądowego. Zemeckis wprawdzie krok po kroku prowadzi widza przez stadia katastrofy lotniczej, dość dokładnie ilustrując wydarzenia w kokpicie i decyzje podejmowane przez pilota. Nie odpowiada jednak wprost na pytanie, czy nie będący pod wpływem używek Whip zdecydowałby się na równie ryzykowne posunięcie? Czy spokój z jakim wydawał polecenia członkom załogi, jakby to było normalne działanie, wynikało z jego doświadczenia, czy też z upojenia alkoholowo-narkotykowego, w którym nie odczuwał strachu? W końcu, czy nadwyrężenie pracy silników do granic ich możliwości w pewnym stopniu nie przyczyniło się do późniejszej awarii? Te pytania pozostawia bez odpowiedzi.
Scenariusz Johna Gatinsa oszczędza zarówno rozbuchanych przemów jak też nie stara się moralizować czy na siłę tłumaczyć zachowania pilota. Od początku do końca skupia się na jednostce, jej dramacie, przegranym życiu i fałszywych próbach podniesienia się z kolan. Whip tkwi w narkotyczno-alkoholowym ciągu na tyle głęboko, że same obietnice nie uleczą jego styranej duszy, a kłamstwa najsilniej uderzają w niego samego. Pętla uzależnienia zaciska się tak mocno, że moralnego kaca może pozbyć się jedynie odkupując swe winy. Tylko od jego decyzji zależy jak dalej potoczy się jego życie, bo chociaż wokół pojawiają się ludzie, którzy chcą mu pomóc uporać się z problemami, wskazać drogę, to bez jego zaangażowania, bez chęci przyznania przed samym sobą, że jest uzależniony, nie są w stanie nic wskórać. „Lot” ukazuje znaną prawdę, że jeśli sami nie znajdziemy w sobie siły, nie doświadczymy jakiegoś impulsu, to nikt za nas nie przezwycięży naszego problemu, nie przeżyje naszego życia. Czasami, aby wygrać siebie, trzeba najpierw upaść, dojść do momentu, gdy „limit kłamstw na swoje życie się wyczerpie”.
6,5/10
Tytuł: "Lot"
Reżyseria: Robert Zemeckis
Scenariusz: John Gatins
Obsada:
- Denzel Washington
- Don Cheadle
- Kelly Reilly
- John Goodman
- Bruce Greenwood
- Melissa Leo
- Brian Geraghty
Muzyka: Alan Silvestri
Zdjęcia: Don Burgess
Montaż: Jeremiah O'Driscoll
Scenografia: Nelson Coates
Kostiumy: Louise Frogley
Czas trwania: 138 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus