D.J. McHale "Pendragon. Żołnierze Halli" - recenzja

Autor: Wandalia Redaktor: Kilm

Dodane: 06-02-2013 14:16 ()


Po kilku latach oczekiwania historia wreszcie dobiegła końca. W ręce czytelników trafił ostatni, dziesiąty tom powieści D. J. MacHale z cyklu Pendragon pt. Żołnierze Halli.

W światy Halli wkraczamy dokładnie w tym samym momencie, kiedy opuściliśmy je w poprzednim tomie (Panowanie Kruka). Oto spotykają się wszyscy wędrowcy, których mieliśmy okazję poznać na kartach powieści - nie tylko ci żywi, ale również ci, którzy zginęli w trakcie walki z Saint Dane'em. Pojawia się więc Osa - matka Loor, Seegen - ojciec Kashy i wreszcie wujek Press. Spośród ruin Trzeciej Ziemi wszyscy wędrowcy zostają zabrani do jałowego, opustoszałego świata, którego niebo zasnute jest niesamowitymi, błyszczącymi chmurami. Jest to umierająca Solara - serce i esencja całej Halli. Jej egzystencja powiązana jest w pełni ze stanem wszystkich dziewięciu światów i każde kolejne zwycięstwo Saint Dane'a wysysa z niej kolejne dawki energii. „Gwoździem do trumny", wydarzeniem które przechyliło szalę na korzyść „ciemnej strony mocy", było morderstwo Alexandra Naymeera dokonane na drugiej ziemi przez Bobby'ego. Ravinia zwyciężyła przejmując władzę we wszystkich światach, tworząc luksusowe enklawy wybranych i skazując resztę ludzkości na nędzną egzystencję wśród ruin. Jedyną nadzieją Solary i całej Halli pozostaje grupa przeciwników Ravinii, wygnana z Drugiej Ziemi. Wędrowcy będą musieli ich odnaleźć, ocalić, a potem wyruszyć do walki Saint Dane'em i jego poplecznikami.

Należy zaznaczyć, że Boby dorósł. To już nie jest ten niedojrzały smarkacz, którego mieliśmy okazję poznać w pierwszych tomach powieści. Miał czas na to, aby dorosnąć i zmężnieć. W międzyczasie zdobył wiedzę i umiejętności, które pozwoliły mu stać się dojrzałym i odpowiedzialnym wojownikiem. Spotkanie z rodziną, którą utracił, poznanie swojej niezwykłej przeszłości oraz akceptacja samego siebie pozwoliły mu zająć w końcu pozycję Głównego Wędrowca.

Co zapewne nie wzbudzi zaskoczenia, zmienił się również główny antagonista Pendragona - Saint Dane. Skoro organizacja, którą stworzył - Ravinia - zwyciężyła, nie musiał się więcej ukrywać za plecami szeregu figurantów. Wreszcie sam będzie mógł wziąć do ręki berło, nałożyć koronę, a może nawet ogłosić się bogiem. Dokonuje się również jego fizyczna przemiana, aby w ten sposób podkreślić jego kompletną transformację.

Autor zastosował podobny zabieg jak J. K. Rowling w przypadku Harry'ego Pottera. Bobby Pendragon dorastał, a z nim jego świat. Ostatni tom jest o wiele bardziej mroczny i okrutny niż pierwsze odsłony historii. Porusza się tu zdecydowanie trudniejsze tematy, ukazując nie tylko biało - czarną wersję życia, ale również jego wszelkie odcienie szarości. Sam Pendragon nie jest już bowiem nieskalanym „księciem w białej zbroi", szczególnie po morderstwie na Alexandrze Naymeerze. Co dziwne, postępowanie Saint Dane'a okaże się również w pewien sposób uzasadnione.

Ostatni tom przynosi odpowiedzi na wszystkie dręczące czytelnika pytania i zamyka wątki otwarte w poprzednich częściach historii. Dowiemy się więc, co łączy Saint Dane'a z wędrowcami i w jaki sposób zdobył on swoją niezwykłą moc. Poznamy również największe tajemnice Halli, włącznie z historią stworzenia rynien czasoprzestrzennych.

Finał książki naładowany jest po brzegi akcją. Po szeregu podróży i potyczek w różnych światach będziemy mieli możliwość wziąć udział w ostatecznej batalii pomiędzy wędrowcami i ich przeciwnikami. Nie dla wszystkich walka skończy się szczęśliwie. Niektórzy z bohaterów przypłacą swe zmagania życiem. Czy Bobby odnajdzie Marka i Courntey? Oczywiście, że tak! Nie będą to jednak Ci sami ludzie, których pożegnaliśmy w dziewiątym tomie.

Powieść D. J. MacHale'a przepełniona jest wiarą w możliwości człowieka i jego prawo do decydowania o sobie. To właśnie duch wolności napędza świat i czyni go lepszym. Będący uosobieniem totalitaryzmu Saint Dane jest więc skazany na przegraną, bo jeśli nawet przejmie władzę, to jego rządy szybko doprowadzą do zniszczenia światów.

Tym razem obserwujemy strefy Halli w większości z punktu widzenia Pendragona. Historia trzyma czytelników w napięciu od samego początku, aż do zaskakującego, lecz jakże pięknego zakończenia. Warto również zwrócić uwagę na okładki wszystkich powieści z wizerunkami Pendragona w wykonaniu Tima O'Briena. Na każdym kolejnym tomie widzimy nieco starszego bohatera. W pierwszej części to jeszcze dziecko, w ostatniej to już dorosły mężczyzna. Bardzo udany zabieg!

Polskie wydanie powieści przygotowane zostało bardzo starannie. Przyjemnie jest wziąć do ręki gruby tom w twardej oprawie. Czcionka jest duża i czytelna, co ułatwia czytanie we wszystkich warunkach, chociażby w trzęsącym się autobusie.

Czy można polecić lekturę tej książki? Absolutnie tak! W przeciwieństwie do pierwszych tomów, ostatnie czyta się o wiele lepiej. Z biegiem czasu historia Bobby'ego Pendragona zdecydowanie „nabrała kolorów", stając się w pełni dojrzałą powieścią, już nie tylko dla nastoletniego czytelnika.

Korekta: Kilm

Tytuł: Pendragon. Żołnierze Halli

Tytuł oryginalny: The Soldiers of Halla

Autor: D.J. McHale

Cykl: Pendragon

Tom: 10

Przekład: Lucyna Targosz

Wydawca: Rebis

Data wydania: 11 września 2012

Oprawa: twarda

Stron: 568

Format: 128x197 mm

ISBN: 978-83-7510-789-0

Cena: 45,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

Powiązane artykuły:

D.J. McHale "Pendragon. Panowanie Kruka" - recenzja

„Pendragon": "Wędrowiec” - recenzja

Recenzja książki "Pendragon. Wędrowiec" D.J. MacHale

Druga recenzja książki "Pendragon. Wędrowiec" D.J. MacHale'a

Recenzja książki "Zaginione miasto Faar" D.J. MacHale’a

Druga recenzja książki "Pendragon. Zaginione miasto Faar" D.J. MacHale'a

Recenzja książki "Wojna, której miało nie być" D.J. MacHale'a

Recenzja książki "Wirus rzeczywistości" D. J. MacHale'a

"Pendragon: Rzeki Zadaa" - recenzja

„Pendragon”: „Quillańskie Igrzyska” - recenzja

"Pendragon": "Pielgrzymi z Rayne" - recenzja

 


comments powered by Disqus