„World of Warcraft” tom 2 - recenzja

Autor: Ziemowit Karłowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-11-2012 23:33 ()


Druga część komiksu „World of Warcraft”, podobnie jak pierwsza, jest skierowana do miłośników tej kultowej gry. Bardziej nawet niż poprzedni tom koncentruje się na wydarzeniach ze świata WoW, co może czynić ją trudną do zrozumienia dla osoby, która nie zna fabuły słynnego MMORPG.

Jak wygląda fabuła komiksu? Znacznie gorzej niż w poprzedniej części. Gladiator z pierwszego komiksu, który okazał się być królem Stormwind, zamierza wrócić do swojej stolicy (i syna), gdy dowiaduje się, że jego miejsce na tronie zajął uzurpator. Co gorsza, ów samozwaniec jest jego sobowtórem, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i zachowanie, dzięki czemu został zaakceptowany przez lud Stormwind. Bohater wraz z przyjaciółmi wyrusza, by rozwiązać  zagadkę i odzyskać tron, w czym przeszkadzają mu kolejni wrogowie.

Niestety, dość szybko fabuła zmienia się w pretekst do kolejnych walk, które zaczynają być nużące. Pojawienie się kolejnych postaci (zwłaszcza krasnoludów) niewiele wnosi do akcji, toteż aby zrozumieć ich motywy czy przeszłość niezbędna staje się wiedza o „lore” Warcrafta. Kulejącej fabuły nie przysłoni nawet epickie zakończenie – jest ono odrobinę zbyt przewidywalne. Do tego trzeba dodać naprawdę kiepskie dialogi, psujące ogólne wrażenie.

Sytuację ratują nieco osobowości postaci. Scenarzysta oparł się pokusie zrobienia z „uzurpatora” postaci negatywnej czy bezwolnej marionetki, fundując nam ciekawy zwrot akcji. Najciekawszy jednak wydał mi się problem „głodu magii” Valeery. Elfka początkowo zachowuje kontrolę nad swoim uzależnieniem, a uzyskane dzięki nałogowi moce bardzo pomagają drużynie. Potem jednak, w czasie walki z elfim czarnoksiężnikiem (swoją drogą ciekawe ukazanie tego, czym mogła się stać), zostaje porażona klątwą, która wzmaga jej głód. Dramatyczna walka z nałogiem, jaką Valeera toczy później jest naprawdę ciekawa i dodaje jej postaci głębi (której wcześniej nieco brakowało). Z drugiej strony krasnoludzki wojownik Thargas nie ma praktycznie żadnej osobowości, podobnie jak rycerze Stormwind, Bolvar Fordragon i Reginald Windsor, z których przynajmniej ten pierwszy zasłużył na nieco więcej uwagi. Jeszcze gorzej jest z dwunastoletnim (?) Anduinem, który jest absolutnie niewiarygodnie dojrzały, wygadany i mądry.

Podobnie jak w poprzednim tomie, komiks jest przesiąknięty klimatem Warcrafta. Postacie nadal odwiedzają lokacje, rzucają zaklęcia czy wspominają wydarzenia wzięte żywcem z gry. Znaczna część fabuły oparta jest zresztą na linii questowej, w której mogli uczestniczyć gracze Sojuszu. Wszechobecna magia, będąca nieodłączną cechą World of Warcraft, jest eksponowana nawet silniej niż w tomie pierwszym. Mamy więc babuleńkę w miasteczku na końcu świata sprzedającą demoniczne sztylety, bandę oprychów w karczmie, wśród których jest dwóch czarodziejów i na koniec dwadzieścia półtonowych dragonspawnów w pałacu, z iluzyjnym przebraniem zwykłych gwardzistów. Yeah, Warcraft pełną gębą.

Do tego dochodzi cała masa drobnych żarcików, zrozumiałych tylko dla fanów gry. Nie spoilerując powiem tylko, że cała sekwencja finałowej walki żywo przypomina tą samą walkę z gry. Bohaterowie używają ekwipunku z WoWa, wykonują „questy” a nawet rzucają cytaty z fanowskich filmików („Uwaga na ogon!”). Zaliczam to na plus komiksu.

Tłumaczenie Jakuba Kowalskiego jest znów świetne. Mimo kłód rzucanych mu pod nogi przez twórców komiksu (fatalne dialogi, rozmaite nazwy magicznych profesji) wychodzi obronną ręką nie popełniając nawet jednego błędu. Jako fan Warcrafta muszę pogratulować dobrej roboty, tak trzymać!

Rysunki Jona Burana i Mike'a Bowdena są nieco słabsze niż poprzednio. Na skutek specyficznego „kadrowania” często trudno dojść, co się w zasadzie dzieje na obrazku. Konia z rzędem temu, kto powie, co robili „statyści”, zwykli żołnierze Stormwind w czasie finałowej walki – bo pojawiają się i znikają tak szybko, że można o nich zapomnieć. Widać też różnice stylu rysowania obu artystów – niekiedy postacie zupełnie nie przypominają siebie (choćby Valeera na początku rozdziału 7). Irytować też może sposób przedstawiania emocji postaci – na ogromnej większości rysunków są to ściągnięte brwi i wyszczerzone zęby – ale to już kwestia gustu. Trzeba jednak przyznać, że walki nadal są efektowne, rysunki kipią akcją. Dziewczyn w bikini jest nieco mniej, ale wciąż sporo.

Podsumowując, drugi tom „World of Warcraft” jest zauważalnie słabszy niż poprzedni. Jeśli nie jesteś fanem Warcrafta – niewiele znajdziesz dla siebie. Jeśli grałeś w WoW, zwłaszcza po stronie Sojuszu, komiks zapewne Ci się spodoba, choć raczej nie zachwyci. Warto po niego sięgnąć, choćby po to, by poznać ważną część historii tego magicznego świata.

 

Tytuł: „World of Warcraft” tom 2

  • Wydawca: Egmont Polska
  • Scenariusz: Walter Simoson
  • Rysunki: Jon Buran i Mike Bowden
  • Tłumaczenie: Jakub Kowalski
  • Rok wydania: 05.2012
  • Ilość stron: 176
  • Format: 150 x 228 mm
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Cena: 45 zł

   


comments powered by Disqus