Recenzja książki "Zbudzone Furie" Richarda Morgana
Dodane: 05-02-2007 22:05 ()
Takeshi Kovacs powraca... i jest mocno wkurzony. Na siebie samego.
'Zbudzone Furie' to zwieńczenie znakomitego cyklu hard s-f autorstwa brytyjskiego pisarza Richarda Morgana. Po wydarzeniach na Sanction IV, które poznaliśmy w poprzedniej części trylogii – 'Upadłych Aniołach', wydawało się że ex-Emisariusz resztę swojego życia spędzi na wirtualnej emeryturze. Wkrótce jednak wydarzyło się coś, co zmusiło Kovacsa do powrotu do jego ulubionego zajęcia – zabijania. Tym razem w imię osobistych porachunków oraz ideałów dawno już przegranej rewolucji.
Bohater ten sam, lecz poza tym wszystko się zmieniło. Po dekadenckiej Ziemi XVI stulecia oraz pustynnych krajobrazach Sanction IV, w końcu Morgan pokazał nam ojczyznę Kovacsa.
Świat Harlana to niezwykła planeta o dramatycznej historii – pokryta w 95% przez wodę, obdarzona własnym życiem, dwukrotnie najeżdżana przez obcych: Marsjan i Ziemian. Ci pierwsi zostawili na orbicie swoje satelity, które zestrzeliwują każdy większy pojazd latający, uprzykrzając tym samym życie ziemskich kolonistów. Ludzie z kolei, jak zwykle, przynieśli na Świat Harlana chaos i zniszczenie, między innymi w postaci Wojskowych Inteligencji Maszynowych ('wimów'), ewoluujących i namnażających się robotów bojowych, okupujących od stuleci Nowe Hokkaido, jedną z wysp planety. Dodatkowo, jak pamiętamy z poprzednich części cyklu, to tutaj wybuchło i upadło powstanie Quellcristy Falconer, poetki i rewolucjonistki, twórcy ruchu zwanego quellizmem.
Głównym antagonistą Kovacsa (pozwolę sobie na ten mały spoiler, bo rzecz jest ujawniana już w chwilę po otworzeniu książki) jest on sam – jego młodsza, nielegalnie upowłokowiona kopia, wynajęta przez któregoś z licznych wrogów bohatera. Uciekając przed Kovacsem 2, Kovacs 1 dołącza do likwidatorów, grupy scyborgizowanych najemników eksplorujących Nowe Hokkaido w poszukiwaniu zagrzebanych w podziemnych bunkrach wiekowych technologii, a przy okazji walczących z wimami.
Tak w wielkim skrócie przedstawia się zarys początku fabuły 'Zbudzonych Furii'. Morgan przyzwyczaił już czytelnika do skomplikowanej intrygi, a w 'Zbudzonych Furiach' jest to już wręcz irytujące, tym bardziej, że przez sporą część książki odbiorca porusza się we mgle, albo jest wręcz wpuszczany w maliny. W moim przypadku zmniejszało to przyjemność płynącą z lektury – przeszkadzało mi na przykład, że nie znałem motywacji bohatera w jednej z początkowych scen książki, gdzie dokonuje on wyjątkowo brutalnej rzezi przypadkowo spotkanych kapłanów pewnej sekty (w poprzednich częściach scenki takie Morgan uzasadniał pokazując potworności, których ofiary same dopuściły się wcześniej). Podejrzewam, że co wrażliwsze osoby mogą nawet w tym momencie odłożyć książkę. Drugi moment kryzysu, przynajmniej w moim przypadku, następował mniej więcej w połowie powieści, gdzie bohaterowie dostają chwilę oddechu, a tempo fabuły zwalnia. Na szczęście zwrot akcji, który potem następuje, ratuje sytuację i znudzonego czytelnika.
Nie do końca przekonuje mnie też konflikt głównego bohatera z samym sobą, chociaż paradoksalnie winny nie jest tu sposób, w jaki Morgan przedstawił Kovacsa 2. Problemem jest Kovacs 1, którego pewnie większość czytelników lubi, rozgrzeszając z wszystkiego, co robi na kartach powieści. Łatwo jest więc zapomnieć, że nasz bohater bez skrupułów potrafi torturować i zabijać każdego, kto mu wystarczająco silnie nadepnie na odcisk. W 'Zbudzonych Furiach' mamy okazję obserwować jego (tzn. K 2) działania 'z drugiej strony', i jest to kontrast mało przyjemny, choć przecież Kovacs 1 nie różni się od Kovacsa 2 metodami działania. Trudno jednocześnie uwierzyć, że Kovacs 2 tak bezkrytycznie, przy swoim szkoleniu Emisariusza, przyjął to co mówiono mu o jego starszej (oryginalnej) kopii, znienawidził za wybory których dokonał, przy czym jednocześnie jest w stanie na tyle głęboko wczuwać się w psychikę Kovacsa 1, by antycypować swoje własne działania.
Te zastrzeżenia nie zmieniają jednak faktu, że powieść jest rewelacyjna, a cała trylogia o Takeshim Kovacsu jest dowodem na to, że science-fiction w dalszym ciągu świetnie się trzyma, i wciąż potrafi zaskoczyć czytelnika.
Piotr 'Neratin' Florek
Tytuł: Zbudzone Furie
Tytuł oryginału: Woken Furies
Autor: Richard Morgan
Wydawnictwo: ISA
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 524
Wymiary: 160 x 240 mm
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...