"Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 04-11-2012 22:18 ()


„Rzymianie są jak pasztetowa” – rzecze na trzeźwo Obeliks, bez wspomagania żadnym dopingującym napitkiem. Kogo bawi nieudolny polski dubbing czy dowcipy całkowicie oderwane od komiksowego pierwowzoru? Nawet najmłodsi widzowie wychodząc z kina zachodzili w głowę czemu Asteriksa gra kolejny aktor. Komentarz jednej z matek trafił w samo sedno, bo każdy poprzedni albo nie chciał, albo się nie nadawał.

Czwarta odsłona przygód Galów wykreowanych przez Rene Goscinnego i Alberta Uderzo to kompilacja dwóch albumów:„Asteriksa u Brytów” – główna część fabuły oraz „Asteriksa i Normanów” – poboczny wątek wrzucony na siłę, aby w obrazie była jakakolwiek dynamiczna akcja. Intryga to w tym przypadku zbyt wiele powiedziane. Autorów należy pochwalić za bezbolesną profanację obu tytułów i zganić za to, że w ogóle przyszedł im do głowy pomysł połączenia tych historii. I tak Asteriks z Obeliksem wyruszają na pomoc dzielnym Brytom najechanym znienacka przez Julka, a w podróż zabierają ze sobą lalusiowatego Skandaliksa, któremu mają pokazać jak być mężczyzną. Siostrzeniec wodza dość szybko ustawia bohaterów, posądzając ich o homoseksualny związek, toteż przez większą część filmu obaj przyjaciele próbują udowodnić, że jest inaczej. Asteriks przynudza flirtując z napotkanymi damami, że aż żal oglądać jego starania. Zajęty podbojami miłosnymi zatracił zdolność racjonalnego myślenia, a przebiegłości i spryt pozostawił w Galii. Z kolei Obeliks stara się wyrwać „wdowę w czerni” ucząc się przy okazji angielskich manier prawdziwego dżentelmena. Gdyby nie Brytowie ze swoim specyficznym poczuciem humoru i zabawnym akcentem produkcję można byłoby podsumować krótko - w imię głupoty i jej królewskiej mości.

Fundamentem ekranizacji przygód dwóch niezłomnych Galów jest starzejący się Gerard Depardieu. Niestety, w tej części widać, że słynny aktor posunął się w latach. Jeżeli w planach są kolejne filmy to wypadałoby odmłodzić nieco Obeliksa. Nie ujmując nic z talentu francuskiego artysty, grana przez niego postać staje się aż nadto przerysowana, z ogromną, nienaturalną beczką zamiast brzucha. Zresztą fakt ten dotyczy też pozostałych bohaterów. Pojawiający się w epizodzie Asparanoiks wygląda jak po trzech zawałach z worami zwisającymi koło wąsów, nadawałby się idealnie na Długowieczniksa. O żonie wodza nie można powiedzieć nic lepszego. Nie wiem czy tych aktorów Francuzi biorą „prosto z ulicy” czy może strajkują u nich charakteryzatorzy?

Twórcy mocno odchudzili budżet filmu w porównaniu z trzecią częścią (kwota 17 milionów euro). Pozbyli się nie tylko Alaina Delona, wybierając zamiast niego do roli Cezara marny substytut, ale poskąpili też sestercji na postać Panoramiksa. Kryzys dopadł też tradycyjną galijską ucztę, z reguły wieńczącą przygody Galów. Oszczędności widać nie tylko w obsadowej mizerii, ale również w marnej charakteryzacji (szczególnie nędznie prezentują się piraci) czy efektach komputerowych rażących sztucznością. Można też wyczuć, że fabuła została celowo oparta na dowcipie słownym, niewymagającym zbyt wielkiej ingerencji speców od efektów. Autorzy cały humor zwalili na karb śmiesznego, angielskiego akcentu, który jest jedynym jasnym punktem w obrazie. Kiedy go brakuje to z ekranu wieje grobową nudą.

Oczywiście największym zawodem dla miłośników cyklu jest ponowna zmiana odtwórcy głównej roli. Tym razem Asteriksa zagrał znany z „Misji Kleopatra” Edouard Baer, który w drugiej odsłonie wcielił się w Otisa, pomocnika Numernabisa. Do Christiana Claviera mu daleko, ale chociaż w porównaniu z tragicznym Clovisem Cornillaciem wypadł znośnie. Niestety, nawet nie podjęto próby zróżnicowania wzrostu między bohaterami, więc Asteriks wędrując obok Obeliksa bez problemu może spojrzeć mu prosto w oczy.

Nawiązania do dzieł światowego kina takich autorów jak Stanley Kubrick, Zack Snyder czy George Lucas w zamyśle powinny bawić widza, ale co mają wspólnego z Asteriksem i Obeliksem? Cóż, niewiele. Uchwycić sens ekranizowanego dzieła nie jest łatwo, a jak widać na przykładzie niniejszego obrazu, każdy może bez wysiłku nakręcić głupawą pożywkę dla mas. Przecież widz i tak to kupi. 

 4/10

Tytuł: "Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości"

Reżyseria: Laurent Tirard

Scenariusz: Laurent Tirard, Grégoire Vigneron

Obsada:

  • Gérard Depardieu
  • Edouard Baer
  • Guillaume Gallienne
  • Vincent Lacoste
  • Valérie Lemercier
  • Fabrice Luchini
  • Catherine Deneuve
  • Charlotte Lebon

Zdjęcia: Denis Rouden, Catherine Pujol

Muzyka: Klaus Badelt

Montaż: Valérie Deseine

Scenografia: Françoise Dupertuis

Czas trwania: 109 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus