"Lucky Luke" - "Rywale z Painful Gulch", "Góry Czarne", "Daltonowie i zamieć" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 31-10-2012 22:00 ()


Wydawnictwo Egmont przyzwyczaiło nas, że z dokładnością szwajcarskiego zegarka wydaje kolejne integrale popularnej europejskiej serii „Lucky Luke”. Szkoda tylko, że częstotliwość, publikacji przygód najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie można mierzyć w rocznych odstępach. W takim tempie zebranie kolekcji zajmie miłośnikom cyklu w Polsce bagatela jakieś piętnaście lat. Ale jak mądrze mówi stare porzekadło, lubi się to co się ma, zawsze mogło być gorzej.

Niniejszy zbiorek zawiera niepublikowane dotąd przygody szczęściarza Luke’a, a mianowicie historie "Rywale z Painful Gulch", "Góry Czarne" oraz "Daltonowie i zamieć". Pierwsza z nich opowiada o zaciekłej rywalizacji dwóch zwaśnionych rodów, których zażarty konflikt można przyrównać do rodzimych Karguli i Pawlaków. Luke staje pośrodku pokoleniowej waśni, mącącej spokój i normalne funkcjonowanie miejscowej ludności. Czy samotny jeździec okaże się sprawnym rozjemcą, który oprócz mocy swoich koltów, wzniesie się na wyżyny dyplomacji bądź też mistrzowskiego blefu?

W „Górach Czarnych” Lucky Luke musi służyć za przewodnika i obrońcę czterech narwanych badaczy, którym nie straszne żadne niewygody czy zdradzieckie prawo Dzikiego Zachodu. To swoiste zderzenie świata nauki z rdzennymi mieszkańcami Ameryki może przynieść same kłopoty lub zaowocować postępującą kolonizacją niedostępnych do tej pory krain bogatych w przeróżne surowce. Jest to jedna z nielicznych opowieści z samotnych kowbojem, gdzie główne skrzypce grają postaci drugiego planu. Niemniej trudno się temu dziwić, skoro Goscinny popisowo rozpisał fabułę między czterech zaradnych, ciekawskich, a przede wszystkim niezwykle pogodnych krzewicieli postępu, których życiorysy skrywają same niespodzianki. Zdecydowanie jest to najlepsza historia zebrana w tym albumie.

Nikogo nie zaskoczy raczej dobór ostatniej z opowieści zielonego integralu. Ścieżki Lucky Luke wcześniej czy później przetną się z drogą Daltonów. Sławny w całych Stanach klan bandytów postanawia szukać azylu poza granicami Ameryki, organizując krótki wypad na zagraniczne wczasy o charakterze rekreacyjno-rabunkowym. Gdzie będzie im lepiej niż w sąsiedniej Kanadzie, w której funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości nie mają pojęcia kim są słynni braci. Alaska wydaje się być doskonałym miejscem na kurację z gorączki złota. Tropem recydywistów rusza niezmordowany Luke oraz niezawodny i przebiegły pies zaczepno-obronny, Bzik. Posiadanie w swojej drużynie czworonożnego amatora gnatów wszelakich niejednokrotnie zwiastuje błądzenie po omacku. Spora dawka wrażeń murowana.

Zadziwia swoboda z jaką Goscinny przechodzi od jednego do drugiego gagu. O twórcy „Asteriksa” można powiedzieć śmiało, że ma głowę pełną dobrych pomysłów. Co ważniejsze jego dowcip trafia w samo sedno, nie powtarza się i bawi za każdym razem, jeżeli nie żartem sytuacyjnym to słownym. Przez kolejne historyjki przebijamy się błyskawicznie, żałując że kończą się one tak szybko. Tradycyjnie na następny tom przygód samotnego kowboja przyjdzie nam poczekać zapewne rok, ale mówię wam - naprawdę warto.

 

Tytuł: "Lucky Luke" - "Rywale z Painful Gulch", "Góry Czarne", "Daltonowie i

zamieć"

  • Scenariusz: Rene Goscinny
  • Rysunek: Morris
  • Tłumaczenie: Marek Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 09.2012
  • Liczba stron: 140
  • Format: 155x225 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Cena: 49,99 zł

comments powered by Disqus