Recenzja książki "Krew Aniołów" Reeda Arvina

Autor: Barbara Jakubiec Redaktor: Ejdżej

Dodane: 03-02-2007 23:54 ()


W grudniu 2006 roku nakładem Wydawnictwa RedHorse ukazała się pierwsza z książek Reeda Arvina „Krew Aniołów” – pierwsza w Polsce, choć druga w jego karierze. Opowiada ona historię Thomasa Dennehy’ego, pracującego w biurze Prokuratora Okręgowego, uchodzącego powszechnie za niepokonanego i twardego prawnika. W powieści tej pojawiają się wątki intrygi dość zgrabnie połączone z romansem. Akcja osadzona jest w Nashville, w stanie Tennessee, gdzie Arvin mieszka od lat, a więc w dobrze autorowi znanym i realistycznie opisanym miejscu. Jak napisano na tylnej części okładki jest to „książka mówiąca o poszukiwaniu prawdy”, choć nie zawsze jest ona dobrze postrzegana i korzystna dla głównego bohatera. To dążenie do prawdy wyzwala w Thomasie wiele uczuć, o których już dawno zapomniał, a które bywają bardzo bolesne. Jest to również książka o tym, że ludzie popełniają błędy, a niektóre z nich mogą kosztować życie drugiego człowieka.

Powieści Arvina trafiają na amerykańskie listy bestsellerów, a on sam okrzyknięty został przez guru thrillerów - Harlana Cobena - „strzałem w dziesiątkę”. Z zaciekawieniem więc sięgnęłam po książkę, która nota bene zaczyna się od typowo amerykańskiej ponad jednej strony podziękowań. Pierwsze zdanie wyglądało obiecująco: „Jestem zastępcą Prokuratora Okręgowego hrabstwa Davidson, w stanie Tennessee, i 18 maja 2003 roku zabiłem Wilsona Owena”. Później niestety nastąpiło rozczarowanie. Przez pół książki - ja, wielbicielka Cobena i Koontza, przyzwyczajona do dużej dawki emocji, napięcia i trzecioosobowej narracji - zmagałam się z sobą samą, aby przebrnąć przez narrację w pierwszej osobie, która, poza dialogami, stanowiła wywody niespełnionego w życiu mężczyzny na temat jego życia i iście freudowskiego wpływu dzieciństwa. Kiedy wreszcie w książce pojawił się psycholog stwierdziłam, że główny bohater naprawdę go potrzebuje i nie tylko ze względu na zawód jaki wykonuje. Momentami wydawało mi się, że wywody te stanowią szkice postaci poczynione przez autora w trakcie przygotowań do pisania książki, a potem wrzucone w tekst bez dokonywania w nich zmian. Niejednokrotnie miałam również wrażenie, że czytam scenariusz ze wskazówkami dla głównego aktora jak zagrać postać.

Na szczęście dla Arvina, po połowie prawie 500-stronicowej książki, akcja w końcu rozkręca się na dobre i zaczęłam wchłaniać ją rozdział po rozdziale. Kiedy jednak ostatecznie dobrnęłam do końca okazało się niestety, że pomimo chwilowego skoku adrenaliny, fabuła książki jest przewidywalna i przynajmniej dla mnie nie stanowiła ona zaskoczenia. Ciekawym wydaje się zakończenie, ale tu tajemnicy nie zdradzę...

Po lekturze kilku recenzji, gdzie pisarstwo Arvina nazywa się wciągającym, intrygującym i dającym do myślenia, zastanawiam się dlaczego nie odzwierciedla tego polskie tłumaczenie. Może to jednak nie jest wina przekładu? Może Amerykanie, przyzwyczajeni do Hollywoodzkiego kina akcji uważają każdą książkę, która przypomina scenariusz do niezłego filmu, za cud sztuki pisarskiej? Mnie w każdym razie ona nie zachwyciła – po wielu pochlebnych recenzjach spodziewałam się raczej akcji w stylu Hitchcocka, który mawiał, że dobry film zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie już tylko narasta. Dostałam natomiast przewidywalny thriller z elementami amatorskiej autoanalizy w wykonaniu głównego bohatera – może i dobry materiał na hollywoodzki film z Keanu Reevesem w roli głównej.

Podsumowując dodam tylko, że z książkami jest jak z kawą – to, że ją lubimy nie znaczy, że smak każdej odmiany nam odpowiada. Warto jednak przeczytać i tę książkę, choćby po to, aby poczuć na własnej skórze tę „hipnotyzującą”, jak ją określił magazyn „Publisher’s Weekly”, siłę lektury.

 

Barbara Jakubiec

 

 

 

Tytuł: Krew Aniołów

Tytuł oryginału: Blood of Angels

Autor: Reed Arvin

Wydawnictwo: RedHorse

Rok i miesiąc wydania: Grudzień, 2006

Liczba stron: 480

Wymiary: 125 x 195 mm

Okładka: Miękka

Redakcja i korekta: jestem_wredna & Ejdżej


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...