"Dzienniki ukraińskie - [Wspomnienia z czasów ZSRR]" - recenzja

Autor: Ania Stańczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 19-10-2012 21:03 ()


Ukraina jest dla współczesnej Europy wielką niewiadomą. Nawet my, Polacy, nie zawsze dobrze znamy najbliższego sąsiada. Igort wkracza do tego obcego kraju po uniwersalne, przejmujące opowieści, które ukażą nam nieznaną – często makabryczną – część historii i kultury ojczyzny Kozaków.

Autor to „inny”, który wkroczył z całą bezpośredniością i naiwnością w zupełnie nieznany mu świat. Przebywając przez dwa lata na stypendium na Ukrainie, dostąpił pełnego zanurzenia w kulturę praktycznie mu obcą. Choć jego rodzina pamiętała jeszcze malownicze widoki stepów, on sam wychował się w słonecznej Italii, nie bardzo mając wyobrażenie o tym, jak naprawdę wygląda kraj przodków. Początkowo zbierał materiały do publikacji o Czechowie. Szybko okazało się jednak, że relacje przypadkowo spotkanych osób są o wiele bardziej zajmujące. Tak powstały „Dzienniki ukraińskie” – efekt wielogodzinnych rozmów, wielu nagrań, uporczywego dociekania do historii trudnych, dotąd zbywanych milczeniem.

Igort za główny temat swojej pracy objął Wielki Głód, będący wynikiem akcji przeprowadzonej przez władze sowieckie w latach 1932-33. Autor przedstawia nam opowieść tych, którzy przeżyli, o czasach, w których moralność została zawieszona na kołku przez widmo śmierci głodowej. Pokazuje, w jaki sposób wpłynęło to na losy mieszkańców bodaj najżyźniejszego regionu w Europie. To, co szczególnie uderza w relacjach jego bohaterów, to cierpliwe, spokojne poddawanie się losowi. Codzienność wypełnia im ustawiczna walka o przetrwanie. Bohaterowie „Dzienników ukraińskich” swój heroizm wykazują w żmudnym trudzie powszedniego dnia, są silni siłą smaganego przez wiatr drzewa, które mimo wszystko wciąż pnie się do góry, coraz twardsze i mocniejsze.

W opowieści Igorta Wielki Głód to nie odległa przeszłość. To blizna znacząca do dziś codzienność. Brutalne przejście do rzeczywistości sowieckiej w latach międzywojennych łączy się z dniem dzisiejszym. Efekty całkowitego podboju władzy radzieckiej widoczne są nadal, a Ukraina, pokazywana z perspektywy „innego”, swoją współczesną kondycję zawdzięcza – przynajmniej częściowo – tamtym wydarzeniom. Autor nie waha się jednak przed wieloznacznością. Konfrontuje wspomnienia tych, dla których ciemne czasy ZSRR były prawdziwą katastrofą z tymi, dla których okazały się okresem spokoju i prosperity. Miesza współczesną rzeczywistość z obrazami przeszłości przefiltrowanymi przez pamięć swoich rozmówców. W ten sposób pokazuje złożony, wielowątkowy obraz Ukrainy, jednocześnie wyjątkowo odrębnej, jak i nierozerwalnie wplecionej w dzieje Europy. Autor przyznaje się do fascynacji reportażami Kapuścińskiego. I rzeczywiście, widać w jego pracy to samo dążenie do oddania obiektywnej prawdy, pokazywania zdarzeń w sposób nieskażony, bezpośredni.

„Dzienniki ukraińskie” stawiają pytania o granice komiksu historycznego, w Polsce wyrastającego na osobną, silną gałąź rynku wydawniczego. Album nie jest kolejnym „podkolorowanym podręcznikiem do historii”. Przeciwnie, surowe, wręcz nieco niedbałe rysunki mogą zniechęcić przeciętnego odbiorcę. Ale właśnie w owej szorstkości i bezpośredniości przekazu leży siła tego komiksu, zaskakującego i zmuszającego do stawiania trudnych pytań, na które rzadko jedynie można znaleźć odpowiedzi.

 

Tytuł: "Dzienniki ukraińskie - [Wspomnienia z czasów ZSRR]"

  • Scenariusz: Igort
  • Rysunek: Igort
  • Tłumaczenie: Marzena Sowa
  • Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
  • Data publikacji: październik 2012 r.
  • Liczba stron: 176
  • Format: 168x240 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 79 zł

   


comments powered by Disqus