"Pozwól mi wejść" - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 04-06-2012 16:28 ()


Moda na wykorzystywanie mitu wampira we współczesnej kinematografii trwa w najlepsze. Przyjrzyjmy się kilku przykładom. Filmowe ekranizacje literackiego cyklu „Zmierzch”, seriale telewizyjne pokroju „Czystej krwi” czy „Pamiętników wampirów” prezentują uwspółcześnione historie, w których wątek nieśmiertelnych istot służy i sprowadza się tak naprawdę do przedstawienia ckliwego romansu głównych bohaterów. Charakterystyczna atmosfera grozy w prezentowaniu wampirzych opowieści i elementy nadprzyrodzone zostały w owych produkcjach zredukowane do niezbędnego minimum, mogącego kwalifikować je do gatunku filmowych horrorów. Czy na taki wypracowany standard w ujęciu miłości pomiędzy wampirem, a człowiekiem możemy znaleźć atrakcyjną alternatywę?

Okazuje się, że i owszem. Ba, oprócz problematyki stricte miłosnej niektórym twórcom udaje się przemycić także inne ważne treści. Dowodem na potwierdzenie tych słów jest film „Pozwól mi wejść” (2010) w reżyserii Matta Reevesa. Amerykańsko-brytyjska produkcja jest remakiem szwedzkiego tytułu "Pozwól mi wejść" (2008) stworzonego przez Tomasa Alfredsona. Zarówno jeden, jak i drugi obraz traktują o samotności, strachu i społecznym wykluczeniu. Źródła zła każą zaś szukać nie tylko w postaciach dorosłych, ale także z pozoru zupełnie niewinnych dzieci. 

Film Reevesa opowiada historię dwunastoletniego chłopca o imieniu Owen (Kodi Smit-McPhee). Jego życie to ciąg niekończących się upokorzeń. Będąc wychowywanym w niepełnej rodzinie (rodzice malca zdecydowali się na rozwód) nie radzi sobie w procesie socjalizacji. Zamknięty w sobie, nieśmiały, wrażliwy bohater jest obiektem drwin i fizycznej przemocy ze strony szkolnych kolegów. Tłumiony gniew nie znajduje ujścia, frustracja młodego człowieka zaczyna zaś stopniowo narastać. Nieszczęśliwy żywot Owena zostaje przerwany wraz z niespodziewanym pojawieniem się Abby (Chloe Moretz). Rówieśniczka, wprowadzając się ze swoim opiekunem w pobliże mieszkania Owena, okazuje się być bratnią duszą chłopca. Czy tylko przypadek spowodował, że w tym samym czasie co przyjazd Abby miasteczko zostaje niemym świadkiem makabrycznych zbrodni na miejscowej ludności?

„Pozwól mi wejść” w swojej amerykańskiej odsłonie pozwala nam przyjrzeć się dwójce młodych bohaterów, których połączyło poczucie inności. Na tej podstawowej relacji twórcom udało się zbudować naprawdę przyzwoity spektakl traktujący o dorastaniu w obliczu niebezpieczeństwa i społecznego niezrozumienia. Oprócz tego, twórcy bardzo sprawnie, choć nieco skrótowo przemycili wątek policyjnego dochodzenia w sprawie brutalnych morderstw.

Wyalienowane postaci Owena i Abby tworzą zgrany duet, którego siła zasadza się na przyjaźni i poczuciu bezpieczeństwa. Chociaż w pewnym momencie dostrzegamy, że silniejszą stroną tego specyficznego związku jest Abby, to spokój jej egzystencji zależny jest od opiekunów takich jak Owen. Dowiadując się w końcu o wampirzej tożsamości dziewczyny, możemy nieco inaczej spojrzeć na relacje między bohaterami. Ich zachowaniom przyświeca idea altruizmu, jednak poprzez wzajemne udzielanie pomocy liczą oni także na jej odwzajemnienie. Po pierwsze, aby przeżyć. Po drugie, aby żyć razem ze sobą.

Ciekawą stroną obrazu jest to, że wydarzenia obserwowane przez widza są tak naprawdę opowiadane wyłącznie z perspektywy dziecka. Role dorosłych są tutaj marginalne, nieznaczące. Okazuje się, że świat dzieci jest także sferą, w której ból i cierpienie spowodowane przez strach czy agresję wywiera znaczący wpływ na psychikę młodych ludzi. Dzieciństwo zostało w tym filmie odarte z idealizmu, którego nabywamy czasem na przestrzeni późniejszych lat z naszego życia.

Dzieło Reevesa jest bardzo wiernym remakiem skandynawskiego filmu Alfredsona, jeśli chodzi o poruszaną problematykę. Należy zwrócić jednak uwagę, że twórcy pierwszego dzieła zdecydowali się położyć większy nacisk na zbudowanie klimatu grozy i niepokoju. Umiejętne budowane sceny nie odbiegają co prawda od pewnego schematu, w którym natężenie muzyki łączy się jednoznacznie z nadejściem niebezpieczeństwa, nie da się jednak ukryć, że całość ogląda się z niekrytą przyjemnością. Podkreślenie elementów charakterystycznych dla horroru może być spowodowane tym, że za amerykańską wersję filmu odpowiada legendarne studio Hammer Film Production. Sugestywna atmosfera całości została uzyskana także przez nocne zdjęcia udanie wytwarzające poczucie strachu i osaczenia.

„Pozwól mi wejść” stanowi interesujący i jak najbardziej udany przykład połączenia horroru i opowieści o dorastaniu młodych ludzi. Wampirycznemu motywowi została przypisana tym razem twarz dziecka, które może wzruszyć i kochać, ale będąc zranionym staje się postacią zarówno tragiczną, jak i niebezpieczną zarazem.

Dystrybutor Monolith Films do płyty z filmem dodał także kilka materiałów bonusowych, w skład których wchodzą między innymi zapowiedzi, zwiastuny, a także wywiady z planu zdjęciowego „Pozwól mi wejść”.

 

Tytuł: "Pozwól mi wejść"

Reżyseria: Matt Reeves

Scenariusz: Matt Reeves

Na podstawie powieści "Låt den rätte komma in" Johna Ajvide Lindqvista

Obsada:

  • Kodi Smit-McPhee
  • Chloë Grace Moretz
  • Richard Jenkins
  • Cara Buono
  • Elias Koteas
  • Sasha Barrese
  • Chris Browning

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Greig Fraser

Montaż: Stan Salfas

Scenografia: Ford Wheeler

Kostiumy: Melissa Bruning 

Czas trwania: 115 minut


comments powered by Disqus