"Hellboy": "Dziki gon" - recenzja

Autor: Paweł Iwanowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 20-05-2012 22:44 ()


Czerwony wielkolud z kamienną ręką powrócił, zwiastując nadejście czegoś ogromnego i przełomowego. Oto zbliża się czas ostatecznej konfrontacji, która raz na zawsze określi losy naszego świata. Cóż, grunt że Hellboy jest po naszej stronie, prawda? Prawda?

„Dziki gon” to jedenasty tom serii o Hellboyu, który ukazał się w naszym kraju. Wraz z nim nastąpić ma reedycja poprzednich (co w sumie już się zaczęło – dostępne jest też nowe wydanie „Nasienia zniszczenia”). Najnowszy tom przez wielu określany jest jako najlepszy do tej pory. Ciężko się z tym nie zgodzić, ponieważ cała sprawa z prawą ręką zniszczenia, koroną władzy i Oghru Jahaadem wreszcie zbliża się do finału. Oprócz tego zaczynają się wyjaśniać również wątki poboczne, jak chociażby tajemnica stowarzyszenia Ozyrysa, natomiast inne przeplatają się ze sobą tworząc pełniejszy i bardziej spójny obraz.

Kontynuując wątek z „Zewu Ciemności”, stary lud przyszykowuje się do wojny z ludźmi. Ci, którzy wieki temu zeszli do cienia powstają ponownie i zbierają swoje armie do ostatniej walki, mającej na zawsze zmienić losy świata. Jedyną szansą na stawienie czoła nadciągającej zagładzie jest Hellboy, który po długich latach spędzonych w morzu i na tajemniczej wyspie nie jest już tą samą postacią, jaką znaliśmy. Widać na jego twarzy zmęczenie i rezygnację, mieszające się z obawą nieuchronnego przeznaczenia. Jednakże piekielny chłopiec nie jest postacią, która zwykła się poddawać bez walki.

„Dziki gon” to zdecydowanie najmroczniejsza, ale zarazem najbardziej wciągająca część serii. Cały tom utrzymany jest raczej w dość ponurych kolorach i tonacjach (nie licząc kilku fragmentów), co jeszcze bardziej podkreśla atmosferę nieuchronnej zagłady i bezsilności. Historia tak mocno angażuje czytelnika, sprawiając że ciężko się od niej oderwać. Jest tu wszystko to, za co tysiące czytelników pokochały komiksy Mignoli. Są walki, w których Hellboy dosłownie kopie tyłki i jest kopany, mityczne stworzenia, dawno zapomniane legendy, cięte riposty głównego bohatera i przede wszystkim zemsta – wszak nie można pracować dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony przez tyle lat i nie narobić sobie wrogów.

Całości dopełniają rysunki Duncana Fegredo. Są bardzo bliskie stylistyce dzieł Mignoli, jednakże wprowadzają dodatkowy element, którego w pierwszych albumach serii brakowało. Chodzi o dodatkowe szczegóły jakie towarzyszą rysunkom. O ile to co tworzył Mignola było zwykle dość ogólne i po części umowne, o tyle Fegredo dodał do tego dużą szczegółowość w tych momentach, które tego najbardziej potrzebują. Wynikiem końcowym jest obraz sprawiający wrażenie jakby jeden mistrz przez lata doskonalił swój kunszt.

O ile „Dziki gon” pod względem treści jest pozycją jak najbardziej godną polecenia, a dla fanów wręcz obowiązkową, o tyle pod względem wydania jest już gorzej. Najnowszy tom jak i wznowienie pierwszego mają ściśle określony projekt okładki. Na górze znajduje się czerwony pasek z czarno-białym napisem „Hellboy”, który w moim przekonaniu chyba najbardziej psuje całą stylistykę. Uważam, że najlepsze były okładki ze starego wydania – całe czarne, z czerwono-żółtym charakterystycznym napisem. Całość jest oprawiona w miękką okładkę, która jak na mój gust mogłaby być sztywniejsza (szczytem marzeń byłaby twarda oprawa). Kartki są sklejane i patrząc na wielkość rozgięcia po pierwszym czytaniu mam wrażenie, że długo one nie wytrzymają. Ponadto na papierze praktycznie od razu znać odciski palców, co sprawia, że aby utrzymać komiks w dobry stanie, trzeba trzymać go za brzegi stron co jest dość niewygodne.

Słowo na koniec. To, co mile mnie zaskoczyło we wszystkich historiach związanych z Hellboyem i B.B.P.O. to fakt, że całość jest dość logiczna. Mimo zaangażowania różnych scenarzystów i rysowników, wszystkie historie opowiedziane na łamach poszczególnych zeszytów przeplatają się i uzupełniają. Wiadomo na przykład, że gdy Hellboy udaje się na polowanie na olbrzymy w „Dzikim gonie”, w tym samym czasie Liz, Abe, Roger, Johann i kapitan Daimio walczą z plagą ludzi-żab w „Plague of Frogs” (komiks niestety nie wydany w Polsce). Tak samo w tomie „Wyspa i inne opowieści” wreszcie dowiadujemy się, skąd wziął się Sadu-Hem, ludzie-żaby i kto jest za to odpowiedzialny. Historia, która miała swój początek 18 lat temu wreszcie dąży ku wielkiemu finałowi – miejmy tylko nadzieję, że gdy już go osiągnie to Mike Mignola nie przestanie dalej tworzyć. Liczę na mnóstwo ciekawych historii o Hellboyu z czasów jego pracy w B.B.P.O.

 

Tytuł: "Hellboy": "Dziki gon"

  • Scenariusz: Mike Mignola
  • Rysunki: Duncan Fegredo
  • Kolor: Dave Stewart
  • Okładka: Mike Mignola
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 14 maj 2012 r.
  • Druk: kolor, offset
  • Oprawa: miękka
  • Format: 17x26 cm
  • Stron: 192
  • Cena: 59,99 zł

     


comments powered by Disqus