„W cieniu gwiazdy. Autobiografia” część 2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 27-04-2012 06:50 ()


„Wszystko malują na czerwono, a życie jest coraz bardziej szare” – jak konstatuje nie bez znamion smutku jedna z postaci udzielających się w drugim tomie komiksowej autobiografii Zygmunta Similaka. I rzeczywiście, bo ujęte w niniejszym albumie powojenne realia z oczywistych względów do szczególnie sielankowych nie należały.

Nazistowscy oprawcy nie tracąc czasu czmychnęli na zachód (o czym więcej w „Historiach okupacyjnych”), a ich miejsce prędko zajął kolejny okupant. Pomimo ogólnej euforii, wywołanej przegnaniem znienawidzonych najeźdźców, mieszkańcy Łodzi (a w szerszym kontekście – całej Polski) rychło przekonują się, że – pisząc obcesowo – jedną cholerę zastąpiła druga. Brutalne rekwizycje, rozbestwieni krasnoarmiejcy, bezwzględne NKWD poczynające sobie niczym w podbitym kraju – to tylko ważniejsze z symptomów „nowego ładu” zafundowanego Europie Środkowo-Wschodniej w efekcie sowiecko-amerykańskich konszachtów.

Równolegle w post-jałtańskiej Polsce codzienność zdaje się nabierać znamion normalności wracając do przerwanego niemiecką okupacją rytmu. Dzieciarnia znów zapełnia szkoły, urzędy wznawiają działalność, reaktywowane zostaje harcerstwo. Ocean ruin, który niegdyś był polską stolicą, zatłoczone transporty z wypędzonymi mieszkańcami wschodnich województw II RP oraz ciągnąca się w nieskończoność liczba ofiar dopiero co zakończonego konfliktu – to jednak wystarczająco dużo by nie zapomnieć o koszmarze minionych sześciu lat. Tym bardziej, że liczni przedstawiciele Podziemia Niepodległościowego (jak np. operujący w rejonie Radomia i Piotrkowa Aleksander Młyński zwany „Drągalem”) ani myślą o złożeniu broni. 

Tymczasem młody Zygmunt do spółki z podwórkowymi koleżkami usiłuje odnaleźć się w tych bez wątpienia niełatwych realiach. Tym samym potencjalny czytelnik zyskuje sposobność wejrzenia w ów pełen sprzeczności świat czujnym okiem bystrego dzieciaka. Niejednokrotnie tragedia przeplata się z chwilami autentycznego szczęścia i młodzieńczych pasji kultywowanych przez głównego bohatera. Harcerstwo, piłka nożna, a zwłaszcza uwielbienie dla rysunku umożliwiają chociaż chwilowe oderwanie się od szarzyzny wczesnego PRL. Podobnie jak w pierwszym tomie wspomnień łódzkiego twórcy, również w tym przypadku mamy do czynienia z mozaiką wydarzeń układających się w spójny obraz tamtych czasów. Absurd sytuacyjny jest tu niekiedy wręcz powalający i z powodzeniem mógłby konkurować z prozą Sergiusza Piaseckiego (a zwłaszcza „Zapiskami oficera armii czerwonej”). Równocześnie tok fabuły znamionuje niekiedy surrealistyczna wizyjność zrodzona w bogatych pokładach wyobraźni młodego Zygmunta (np. sen o „robotniczo-chłopskich” rządach Stalina). Znakomicie sportretowane osobowości trzeciego planu (m.in. komendant łódzkiego NKWD, ukraiński folksdojcz Igor, leciwa kobieta opiekująca się porzuconym noworodkiem) generują poczucie obcowania z czymś na kształt literatury faktu. Bo podobnie jak miało to miejsce w pierwszym tomie także i tutaj wspomnienia łódzkiego grafika sprawiają wrażenie tak niezwykłych, że aż autentycznych.

Pomimo młodzieńczego wigoru zarówno głównego bohatera jak i jego rówieśników tok fabuły zdaje się spowijać nastrój pesymizmu oraz poczucie dziejowej katastrofy. Zygmunt Similak błyskotliwie ujął także dylematy towarzyszące karkołomnym próbom oceny Powstania Warszawskiego. Nie omieszkał także wskazać ogromnej roli jaką w procesie formacji powojennego pokolenia odgrywało harcerstwo (z czasem bezceremonialnie zawłaszczone przez ówczesnych wielbicieli marksizmu pokroju Jacka Kuronia) i nierozerwalnie związany z etosem polskiego skautingu patriotyzm. Niejako przy okazji odnajdujemy również hipotetyczne źródła fascynacji autora postacią Zawiszy Czarnego, czemu po latach dał wyraz kreśląc z brawurą dzieje tegoż rycerza (pierwotnie publikowane w „Expresie Ilustrowanym” oraz w formie albumowej przez „Strefę Komiksu”). Do rangi oryginalnego zabiegu fabularnego wypada zaliczyć gościnny występ współcześnie niemal całkowicie zapomnianych gwiazd komiksu prasowego – Wicka i Wacka oraz Agapita Krupki.

Stylistyka Zygmunta Similaka, w zależności od ukazywanych elementów świata przedstawionego, lawiruje pomiędzy realizmem, a groteską tworząc unikalny, charakterystyczny wyłącznie dla tegoż autora klimat opowieści. Znać tu ślady inspiracji twórczością m.in. Wacława Drozdowskiego (który zresztą – podobnie jak jego kreacje - także pojawia się na kartach tegoż komiksu), choć określenie autora „W cieniu gwiazdy” epigonem warsztatu twórcy Wicka i Wacka byłoby znacznym nadużyciem. Bowiem już tylko pobieżny wgląd na dorobek Zygmunta Similaka uzmysławia ogrom talentu tegoż grafika przy równoczesnej skali indywidualizmu stosowanego przezeń stylu. Tym bardziej żal, że przez większość kariery tegoż autora jego twórczość na niwie komiksowej znana była jedynie lokalnie.

Jak do tej pory brak danych o zamiarze kontynuacji tej niezwykłej autobiografii, chociaż w myśl słów wydawcy Zygmunt Similak cały czas jest poddawany intensywnym namowom na rzecz rozrysowania kolejnego tomu. Co z tego wyniknie – jak zwykle czas pokaże. A niebawem do dystrybucji trafi następna reedycja albumowa jednego z wcześniejszych komiksów tegoż autora, którego centralną osobowością będzie sam Onufry Zagłoba. Premiery można spodziewać się podczas II Festiwalu Komiksu Historycznego.

 

Tytuł: „W cieniu gwiazdy. Autobiografia” część 2

  • Tekst i rysunki: Zygmunt Similak
  • Wydawca: Wydawnictwo Roberta Zaręby
  • Data premiery: grudzień 2010 r.
  • Okładka: miękka
  • Format: 210x290mm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: matowy
  • Liczba stron: 56
  • Cena: 19,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Roberta Zaręby za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego


comments powered by Disqus