"Nietykalni" - recenzja
Dodane: 03-04-2012 19:00 ()
W polskim kinie trwa walka o widza. Twórcy prześcigają się w pomysłach, serwują komedię za komedią, czasem nawet inspirują się amerykańskimi wzorcami. Jak chociażby ostatni „majstersztyk” – „Kac Wawa”. „Nietykalni” nie są na szczęście rodzimym wytworem, a powiewem świeżości znad Sekwany. Ów film to komediodramat, który nie opiera się na infantylnych tematach, takich jak szalejący na rauszu pracownik na wyjeździe integracyjnym czy skacowany warszawiak.
Dzieło Oliviera Nakache i Erica Toledano opowiada o sparaliżowanym na skutek wypadku milionerze, który zatrudnia młodego chłopaka z przedmieścia jako opiekuna. Driss, który jest imigrantem, właśnie wyszedł z więzienia. Może się wydawać, że nie jest odpowiednim kandydatem na to stanowisko; co więcej - zależy mu na tym, by go nie dostać. Philippe zauważa jednak w chłopaku coś, co odróżniało go od reszty kandydatów – szczerość. Zderzenie tych dwóch zupełnie odrębnych światów oddziałuje pozytywnie na obie postaci i daje też początek pięknej przyjaźni.
„Nietykalni” pokazują nam rzadko spotykany stosunek do ludzi chorych. Driss nie okazuje współczucia swojemu pracodawcy. Wręcz przeciwnie naśmiewa się z jego ułomności. Wiele osób może być zszokowanych jego śmiałością i bezczelnością, jednak Philippe’owi to zupełnie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, w końcu ktoś traktuje go jak zwykłego człowieka. Każdy z nich ma swoje problemy. Chłopak zawodzi się na swoim młodszym, przyszywanym bracie, który popada w złe towarzystwo. Z kolei arystokrata nie może dogadać się z córką. Te kwestie są jednak poboczne, a całość koncentruje się na relacji między dwoma głównymi bohaterami.
Starszy, schorowany człowiek wcale nie chce umierać, a brać z życia ile tylko się da. Z kolei czarnoskóry chłopak z francuskiego przedmieścia nie jest niebezpieczny, nie chce okraść swojego bezbronnego pracodawcy. Obserwuje świat kultury i sztuki, do którego wcześniej z różnych powodów nie miał dostępu. Te zachowania nie wynikają tylko z ich charakterów, ale też z wzajemnego wpływu, jaki na siebie wywierają.
Wielkie brawa należą się Françoisowi Cluzetowi (Philippe) oraz Omarowi Sy za stworzenie wspaniałych kreacji aktorskich. Trzeba przyznać, że głównie dzięki nim „Nietykalnych” ogląda się z zapartym tchem. Na plus dzieła przemawia również brak ckliwości. Film nie jest oczywiście pozbawiony wzruszeń, zwłaszcza w finałowej scenie, ale nie wynikają one z jakichś dramatycznych sytuacji, ale z prozy życia. Oglądając obraz byłam pewna, że skoro było już tyle śmiechu i wszystko idzie w dobrym kierunku, to zaraz zdarzy się jakieś nieszczęście. Ot tak, dla równowagi. To stały schemat, który często stosują reżyserzy. Skoro mamy komediodramat to pigułka musi być słodko-gorzka. Na szczęście, z tą produkcją tak się nie stało.
Ważnym elementem filmu jest ścieżka dźwiękowa, która została idealnie dopasowana do scen, ale też do bohaterów, gdyż każdy z nich pokazuje nam swoje ulubione utwory. I tak Driss serwuje rytmiczne piosenki grupy Earth Wind and Fire, jak chociażby „September” czy „Boogie Wonderland”. Z kolei Philippe pokazuje klasykę, czyli Chopina czy Vivaldiego. Dodatkowo muzyka Ludovico Einaudi udanie podkreśla emocje towarzyszące głównym postaciom.
Zbyt piękne, aby było prawdziwe? Niekoniecznie, ponieważ jest to historia, która rzeczywiście się wydarzyła. Można zarzucić scenarzystom, że jest zbyt kolorowo, jednak jeśli wzorowano się na faktach, to napełnia mnie to nadzieją. We Francji „Nietykalni” mają status kinowego hitu. Dialogi stały się kultowe i można je usłyszeć na tamtejszych ulicach. Nie ma się co dziwić. Ten obraz poprawia samopoczucie i daje niezłą lekcję tolerancji. Jestem pewna, że nikt nie będzie żałował pieniędzy wydanych na bilet, a większość opuści salę z myślą: „Dawno nie widziałem czegoś tak dobrego i głębokiego”. Gorąco polecam!
8/10
Tytuł: "Nietykalni"
Reżyseria: Olivier Nakache, Eric Toledano
Scenariusz: Olivier Nakache, Eric Toledano
Obsada:
- François Cluzet
- Audrey Fleurot
- Omar Sy
- Joséphine de Meaux
- Alba Gaïa Kraghede Bellugi
- Clotilde Mollet
- Anne Le Ny
- François Bureloup
- Cyril Mendy
- Thomas Soliveres
Muzyka: Ludovico Einaudi
Zdjęcia: Mathieu Vadepied
Montaż: Dorian Rigal-Ansous
Scenografia: Olivia Bloch-Lainé
Kostiumy: Isabelle Pannetier
Czas trwania: 112 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus