"Przetrwanie" - recenzja
Dodane: 31-03-2012 20:37 ()
Zwiastun "Przetrwania" jest dosyć mylący, a już najbardziej zwodzi na manowce scena, w której główny bohater za pomocą taśmy izolacyjnej przykleja sobie do dłoni szklane butelki, szybko przerabia je na "tulipany" i rzuca się do walki. Zawiedzie się ten, kto wybierając się do kina liczył na ujrzenie na ekranie Liama Neesona, który przez prawie dwie godziny będzie systematycznie roznosił na strzępy watahę wilków używając do tego jedynie gołych rąk i kruszącego skały spojrzenia. Okazuje się bowiem, że ostatni film Joe Carnahana to w połowie survival, a w połowie... opowieść filozoficzna.
Głównym bohaterem filmu jest myśliwy, który po odejściu żony postanowił zaszyć się w jakimś zapomnianym przez Boga i ludzi miejscu. Wybór trafił na placówkę jednego z koncernów naftowych, położoną na krańcach Alaski, gdzie zajmuje się ochroną robotników przed grasującymi w pobliżu wilkami. Kiedy katastrofie ulega samolot, którym pracownicy mieli wrócić przynajmniej na chwilę na łono cywilizacji, ocalali spodziewając się, że nie mają szans liczyć na ratunek, postanawiają rzucić wyzwanie trudnemu terenowi, nieprzyjaznej pogodzie i czającym się w pobliżu drapieżnikom.
Pierwsze skrzypce w filmie bez wątpienia gra Liam Neeson, który do roli Ottwaya został dobrany idealnie. Myśliwy to typ klasycznego twardziela i naturalnego przywódcy, który twardo stąpa po ziemi nie godząc się na kompromisy. Jeśli wykrwawiający się kolega prosi go o pomoc, ten bez owijania w bawełnę oświadcza mu, że nie jest w stanie nic zrobić, a za chwilę czeka go śmierć i nie powinien z nią walczyć. Kolorytu dodaje mu fakt, że niedługo przed wejściem na pokład nieszczęsnego samolotu poważnie rozważał odebranie sobie życia (poznajemy go podczas pisania listu pożegnalnego), a dopiero znalezienie się w sytuacji bez wyjścia wyzwoliło w nim wolę przeżycia za wszelką cenę. Zupełnie jakby jego mottem było "jeśli mam umrzeć, to tylko na własnych warunkach". Jednak z drugiej strony gdzieś głęboko siedzi w nim przejęte po ojcu zamiłowanie do poezji, przez co od czasu do czasu nawet zdarzy mu się zacytować kilka wersów.
Łączenie ze sobą ostrej walki o przetrwanie i uduchowionego recytowania wierszy może na pierwszy rzut oka wydawać się nie na miejscu, ale w "Przetrwaniu" stoi za tym pewna myśl. Ocalali z wypadku bohaterowie sami przedstawieni są po trochu jak wataha wilków, której mają stawić czoła. Niedługo po scenie, w której słabsze zwierzęta atakują przywódcę stada, to samo dzieje się w grupie ludzi. W tym wypadku samcem alfa jest Ottway, który podobnie jak jego dziki "odpowiednik" potrafi zapanować nad sytuacją i przywrócić resztę do porządku. Poezja i sztuka są tym, co odróżnia nas od zwierząt - banał powtarzany wiele razy. W filmie Carnahana ta teza zostaje odwrócona: pomimo umiejętności tworzenia sztuki nadal pozostajemy zwierzętami i nic co zrobimy tego nie zmieni. Sam główny bohater ironicznie wspomina swojego ojca opisując go jako stereotypowego, pijącego Irlandczyka, który liczy na to, że poezja jest dowodem na bycie bardziej cywilizowanym.
Miszmasz gatunkowy nie jest jednak tym, co najbardziej w "Przetrwaniu" kłuje w oczy. O ile z pewną dozą dobrej woli można przekonać się do scenariusza, w którym ci sami bohaterowie na przemian chcą okładać się po pyskach i prowadzić rozmowy na tematy ostateczne, takie jak śmierć, przeznaczenie i Bóg, to wspomnianych już wcześniej kilka razy wilków zaakceptować po prostu się nie da. W filmie ani przez chwilę nie ujrzymy prawdziwego, żywego zwierzęcia. Nieważne czy chodzi o zbliżenia czy dalsze plany - wszystkie powstały przy użyciu komputera. I cóż, najlepiej prezentują się, kiedy ich zupełnie nie widać, a jedynie słychać, kiedy otaczają ognisko obozujących w lesie ludzi nie wchodząc ani przez chwilę w krąg światła. Mimo wszystko warto dać "Przetrwaniu" szansę - jest to film dziwny, ale szalenie intrygujący.
7/10
Tytuł: "Przetrwanie"
Reżyseria: Joe Carnahan
Scenariusz: Joe Carnahan, Ian Mackenzie Jeffers
Obsada:
- Liam Neeson
- Frank Grillo
- Dermot Mulroney
- Dallas Roberts
- Joe Anderson
- Nonso Anozie
- James Badge Dale
Muzyka: Marc Streitenfeld
Zdjęcia: Masanobu Takayanagi
Montaż: Roger Barton, Jason Hellmann
Scenografia: John Willett
Kostiumy: Courtney Daniel
Czas trwania: 117 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus