Orson Scott Card "Statki Ziemi" - recenzja

Autor: Robert Kruk Redaktor: Kilm

Dodane: 13-03-2012 07:53 ()


Miasto Basilica upadło. Wechik, Nafai i reszta ich rodziny muszą stawić czoła pustynnym pustkowiom i przemierzyć rozległy kontynent w drodze do ukrytego kosmodromu Harmonii… Tak możemy przeczytać na okładce trzeciego tomu kontynuacji  sagi Powrotu do domu. Czy i tym razem autor nas zachwyci jak poprzednio?

Orson Scott Card jest jednym z najbardziej popularnych autorów science fiction. Zapoczątkował swoim debiutem Grę Endera, cały cykl książek, aż powstała z nich wielka powieść na miarę Diuny. Omawiane Statki ziemi są trzecim tomem, w którym Nafai wybrany przez Nadduszę musi zmierzać do statków, które zabiorą go wraz z wybranymi do Ziemi.

Autor tą książką stara się nam ukazać, że istnieje na świecie potrzeba „spokojnej” literatury science fiction. Literatury, gdzie nie ma ciągłej walki pośród gwiazd, zabójstw, intryg i innych motywów nastawionych na akcję. W porównaniu do poprzednich dwóch tomów, tutaj akcji będzie mało. Owszem, dalej pisarz ukazuje intrygi pomiędzy zwaśnionymi członkami podróży. Jednak nie są to już takie, jakie miały miejsce w poprzednich tomach - autor czasami jakby na siłę stwarza sytuacje akcji. Powracamy klimatem do pierwszej części sagi. Wszystko zwalnia, natomiast relacje między członkami podróży zostają wypchnięte na najważniejszy plan powieści. Czytając konkretnie tę część, w końcu mogłem zrozumieć motywy postaci, poczuć że są z krwi i kości. Dorastający Nafai w końcu przestał być tytułowym „beksą”. Mimo, iż niewiele tutaj dowiemy się na temat Harmonii, opisy samej pustyni i choćby życia pawianów bardzo przypadło mi do gustu. Nie czuło się tej zamkniętej przestrzeni. Pisząc jednak o stylu tworzenia świata i fabuły, warto wspomnieć że od początku znamy cel podróży, a zatem i zakończenie tego tomu. Czy jest to minus? Ciężko powiedzieć, raczej nie.

Nie wiem, czy to zasługa tłumaczenia czy autor postanowił zmienić styl pisania, ale książkę czyta się zupełnie inaczej niż poprzednie z serii. Samą powieść przyswaja się bardzo szybko, wręcz tempem ekspresowym. Nie ma już momentów, w których czasami trzeba było wrócić, czy przeczytać coś po prostu parę razy. „Sielankowość” dzieła wyszła na dobre. Słownictwo też uległo zmianie. Nie ma wyrafinowanych haseł czy nazw własnych. Owszem, dalej autor opisuje nam na samym początku jak powinno się wymawiać imiona, które bagatela do mnie nie trafiło zupełnie. Jednak teraz to wszystko ma tak zwane „ręce i nogi”.

Wydawnictwo „Prószyński i S-ka” pozostawiło tę samą formę co przedtem. Mamy książkę nie odstającą od pozostałych tomów: papier jest w porządku, a czcionka jak w poprzednich publikacjach tego autora jest mało czytelna. Wpływa na to jej wielkość jak i samo rozłożenie tekstu. Oprócz początkowej mapy, nie uświadczymy żadnych obrazków. Szkoda.  Cena nie jest wygórowana tak bardzo, choć ja bym sam ją osobiście obniżył o te przysłowiowe pięć złotych.

Jeśli jesteś fanem Orsona Scott Carda, to jest to pozycja obowiązkowa. Nie zawiedziesz się drogi czytelniku. Dla reszty, którzy chcą ją przeczytać - mogą nawet zacząć od tego tomu. Nie ma wątków, które bezpośrednio wiążą się z poprzednimi częściami (prócz samej podróży). To także dobra okazja by poznać trochę inną literaturę science fiction.

Korekta: Kilm

Tytuł: Statki Ziemi

Tytuł oryginalny: The Ships of Earth

Autor: Orson Scott Card

Cykl: Powrót do domu

Tom: 3

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 06 października 2011

Stron: 352

Format: 14,2×20,2 cm

ISBN: 978-83-7648-944-5

Cena: 35 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

Powiązane artykuły:

Orson Scott Card "Wezwanie Ziemi" - recenzja

Recenzja książki "Zadomowienie"

"Pamięć Ziemi" - nowa książka Orsona Scotta Carda

"Ender na wygnaniu" - zapowiedź

 

 

 


comments powered by Disqus