Tad Williams "Serce Cienia" - recenzja

Autor: Wandalia Redaktor: Kilm

Dodane: 12-03-2012 06:08 ()


Serce Cienia to czwarty i zarazem ostatni tom serii Marchia Cienia Tada Williamsa. Historia, która tak długo czekała na swój finał, niestety wreszcie dobiega końca.

Drogi wszystkich bohaterów powieści krzyżują się w Zamku Marchii Południowej. To właśnie tutaj przed tysiącami lat odbyła się walka bogów, zakończona ich wygnaniem ze świata śmiertelników. Sulepis – szalony władca imperium Xis – pragnie przywrócić jednego z nich do życia i wykorzystując jego niezmierzoną moc, podporządkować sobie cały świat. Zamierza wykorzystać w tym celu króla Marchii Południowej, Olina, w którego żyłach płynie krew tajemniczych Quarów i samego boga Szachraja. Tymczasem uzdrowiony przez Quarów królewski syn Barric Eddon zostaje obdarzony „Ognistym Kwiatem” – esencją siły i mądrości magicznego ludu. Cena tajemniczych darów będzie jednak wysoka.

Eneasz, książę Syanu, zmierza wraz ze swą armią do królestwa Marchii Południowej, aby stanąć do walki z okrutnym autarchą Sulepisem. Towarzyszy mu księżniczka Briony, która za wszelką cenę pragnie ocalić swój zniszczony kraj oraz porwanego przez Sulepisa ojca.

Wielotysięczna armia autarchy przybija do brzegów Marchii Południowej. Rozpoczyna się oblężenie zamku. W obliczu zagrożenia ze strony szalonego imperatora, Quarowie zawierają rozejm z mieszkańcami Marichii i schodzą do podziemi zamieszkanych przez Funderlingów. Głęboko pod zamkiem, u stóp martwego boga, autarcha Xis rozpoczyna rytuał, który może zniszczyć świat. Krew boga i niewinnych dzieci otwiera wrota koszmaru.

Czy można wymyślić coś nowego we współczesnej literaturze fantasy? Świat stworzony przez Tada Williamsa zamieszkują istoty, które w gruncie rzeczy są nam znane. Kiedy czytamy opisy Quarów, od razu przychodzą nam na myśl elfy. Pomijając zmiennokształność lub wrodzone okrucieństwo cechujące większość tego starożytnego społeczeństwa, mają oni wiele wspólnego ze znaną nam rasą. Cechuje ich wielka mądrość, zdolności magiczne, pokrewieństwo z samymi bogami. Są również wiecznie młodzi, a niektórzy z nich wręcz nieśmiertelni. Ci zaś, którzy przypominają ludzi, odznaczają się także wielką urodą. Jednak z całą pewnością nie przypominają elfów Tolkiena. To istoty mroczne, z natury swej okrutne, skrzywdzone przez los, a właściwie przez ludzi, który odebrali im ich ziemię i dziedzictwo. Niektórzy z nich, na własne życzenie, zmodyfikowali swe ciała, stając się w przekonaniu śmiertelników potworami.

Warto również wspomnieć o Funderlingach, mieszkańcach podziemnego miasta, znajdującego się pod Zamkiem Marchii Południowej. Stanowią oni swego rodzaju mieszankę tolkienowskich krasnoludów i hobbitów. Są to, odznaczający się niewielkim wzrostem, mistrzowie kamieniarstwa, żyjący we własnym, zamkniętym, drobnomieszczańskim społeczeństwie. Pod tym względem ich mały świat w dużym stopniu przypomina Hobbiton. Funderlingów, podobnie jak hobbitów, cechuje pracowitość oraz poszanowanie dla tradycji i prawa.

Cała historia rozgrywa się w typowej dla literatury fantasy rzeczywistości. Jest to średniowieczny świat przepojony magią i zjawiskami nadprzyrodzonymi. Spotkać tu można dzielnych rycerzy, piękne księżniczki, czy też magiczne istoty, ale również szalonych bogów i ich dzieci. Autor usiłuje wzbogacić klasyczny sztafaż interesującymi dodatkami. Rycerze mają bowiem do dyspozycji nie tylko miecze, ale również broń palną w postaci muszkietów i armat. Mamy tu więc możliwość zaobserwować zmagania magii z techniką.

Bohaterowie to istna mieszanka typów, ras i charakterów. W krótkim streszczeniu wymieniłam zaledwie kilku z nich. Rozmiar powieści pozwala jednak wprowadzić całą masę interesujących postaci. Na główny plan wysuwają się oczywiści królewskie bliźnięta – Briony i Barrick.

Księżniczka Briony to właściwie współczesna, wyzwolona kobieta, wciśnięta w średniowieczne realia. Z niezwykłą wręcz odwagą staje do walki z przeciwnościami losu. Uczy się nie tylko sztuki rządzenia, ale również szlifuje swoje umiejętności walki mieczem. W kluczowych momentach potrafi wykazać się determinacją i siłą charakteru. Oczywiście walczy lepiej niż nie jeden mężczyzna, a mimo to jest przez nich uwielbiana.

Barric, jest całkowitym przeciwieństwem swojej siostry. Gdyby żył w naszym świecie, nosiłby zapewne ufarbowaną na czarno grzywkę zakrywającą pół twarzy i należał do tzw. kultury „emo”. Wyalienowany, skłócony ze światem i „nierozumiany” przez wszystkich chłopak wyrusza do kraju tajemniczych Quarów, gdzie stanie się jeszcze bardziej wyobcowany i nieprzystosowany. Nie zrozumcie mnie źle! To mimo wszystko ciekawa postać z dobrze skonstruowaną historią i charakterem.

Wśród „tych złych” na pierwszym miejscu znajduje się bez wątpienia władca Xis, szalony bóg-imperator Sulepis. W tym tomie mamy możliwość poznać jego historię od czasu dzieciństwa aż do zdobycia korony. Widzimy zatem w jaki sposób funkcjonuje chory umysł oraz jak łatwo władza pogłębia chorobę i ostatecznie deprawuje człowieka. No cóż, nie każde dziecko znajduje przyjemność w topieniu małych braciszków.

Akcja posuwa się do przodu z prędkością torpedy atakując czytelnika nawałem wydarzeń i zmieniających się obrazów. Czasami miałam wrażenie, że to nie powieść, lecz jakiś szalony film akcji. Z zapartym tchem śledziłam stworzoną przez Williamsa opowieść nie mogąc się doczekać jej końca. A kiedy przeczytałam ostatnią kartkę poczułam żal, że muszę opuścić ten niezwykły świat. Kilka interesujących wątków nie zostało jednak zamkniętych i mam skrytą nadzieję, że dnia pewnego autor postanowi powrócić do Marchii Południowej.

Korekta: Kilm

Tytuł: Serce Cienia

Tytuł oryginalny: Shadowheart

Autor: Tad Williams

Cykl: Marchia Cienia

Tom: 4

Wydawca: Rebis

Data wydania: 25 października 2011

Stron: 768

Format: 13,2×20,2 cm

ISBN: 978-83-7510-510-0

Cena: 49,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

Powiązane artykuły:

Tad Williams "Powrót Cienia" - recenzja

Tad Williams "Marchia Cienia" recenzja


comments powered by Disqus