Scott Sigler "Infekcja" - recenzja

Autor: Barbara Kuźma Redaktor: Kilm

Dodane: 20-02-2012 17:33 ()


Utarło się już, że debiutantów porównuje się z utytułowanymi przedstawicielami gatunku. Dlatego właśnie już okładka Infekcji Scotta Siglera krzyczy, że mamy tu do czynienia z autorem pokroju Stephena Kinga i Chucka Palahniuka. Skrzydełka oprawy informują dodatkowo, że Sigler ma też w sobie co nieco z Michaela Crichtona oraz Richarda Mathesona. Wszystko to piękne marketingowo: zachęcające, intrygujące i przykuwające uwagę. Ale czy przypadkiem Scott Sigler nie jest tak naprawdę tylko hybrydą, która nie wnosi niczego nowego, a jedynie powiela to, co pokazali już wspomniani giganci gatunku? Jaka jest więc jego Infekcja i czy ma ona moc zarażania umysłów i wyobraźni miłośników grozy?

W tajemnicy przed opinią publiczną toczy się dramatyczny wyścig z czasem. Utworzona na wyraźną prośbę prezydenta USA specjalna komórka śledcza, w której skład wchodzą doświadczony rządowy agent specjalny Dew Phillips oraz ambitna doktor Margaret Montoya specjalizująca się w epidemiologii, musi rozwikłać sprawę tajemniczej, niezwykle groźnej choroby. Jej ofiary tracą zmysły: popadają w skrajną paranoję, zabijają swoich najbliższych i popełniają samobójstwa siejąc przy tym ogromne zniszczenie. Jedynym kluczem do rozwiązania sprawy wydaje się przebadanie żyjącej ofiary infekcji. W tym samym czasie przeciętny zjadacz chleba – informatyk Perry Dawsey – odkrywa na swym ciele niewielkie zaczerwienione punkty. Jest ich zaledwie siedem, ale szybko dają mu się we znaki powodując nieprzyjemne uczucie swędzenia. Gdy żaden lek nie okazuje się pomocny, a niewielkie obrzęki zaczynają przybierać niepokojące rozmiary i złowrogi kształt trójkątów, spokojne i nudne dotychczas życie Perry’ego zmienia się w prawdziwy koszmar. Przepełnia je ból, rosnące z każdą chwilą przerażenie i obezwładniający obłęd. Czy Phillips i Montoya zdążą pomóc Perry’emu, zanim dołączy on do grona śmiertelnych ofiar infekcji, a tym samym zdobędą wiedzę niezbędną do tego, by zahamować jej postępy?

Już za tak zgrabnie obmyślaną koncepcje należy się Siglerowi uznanie. Jednym z większych grzechów debiutantów jest bowiem swoista niespójność wątków, a co za tym idzie nieprzejrzystość fabularna oraz nadmierna ilość bohaterów, którzy wręcz ‘obijają się’ o siebie z nudy miast prowadzić akcję do przodu równym, szybkim rytmem. W Infekcji szczęśliwie udało się ominąć wszystkie te pułapki. Co więcej, Sigler pozwolił sobie na pogłębienie pewnych wątków kosztem innych, zdecydowanie mniej atrakcyjnych (ambicje młodej badaczki, wietnamska przeszłość agentów, romansowy ‘potencjał’ bohaterów etc.). Skupił się bowiem przede wszystkim na problemie walki Perry’ego z zabójczymi pasożytami. Nie ukazał go przy tym jako typowej ofiary. Uczynił go wojownikiem na miarę czasu, który podejmuje morderczą nierówną walkę z infekcją, często używając narzędzi, których nikt innych nie wziąłby do ręki. W miarę postępu choroby o postaci Perry’ego dowiadujemy się coraz więcej i odkrywamy, co stoi za jej ogromną motywacją i siłą charakteru, który niełatwo złamać.

Autora pochwalić należy także za lekkość stylu i doskonałe wyważenie elementów akcji: od tych wybitnie obrzydliwych, przerażających oraz groteskowych po te, które wprowadzają pierwiastek humorystyczny – niezbędną dla grozy i makabry odskocznię. Sigler w sposób kunsztowny wprowadza także w akcję niezwykle ciekawe nawiązania do współczesnej kultury popularnej. Cytuje podpułkownika Kilgore’a z Czasu Apokalipsy, przywołuje Alfa, Crittersów i załogę Star Treka lub też snuje porównania do głośniej sprawy O. J. Simpsona. Zachowuje przy tym umiar. Można by przy tym co prawda zastanawiać się, czy nie robi tego właśnie na modłę wspomnianego przeze mnie na początku Kinga. Ja osobiście skłaniam ku temu, by (jak zresztą krytyka zza oceanu) po prostu nazwać Siglera pisarzem młodej generacji, przedstawicielem najnowszej fali literatury grozy, a nawet prekursorem nowego literackiego gatunku wychodzącego poza proste podziały na thriller, s-f, horror czy sensację, za którego modelowy przykład służyć powinna właśnie Infekcja.

Korekta: Kilm

Tytuł: Infekcja

Tytuł oryginalny: Infected

Autor: Scott Sigler

Tłumaczenie: Łukasz Dunajski

Wydawca: Papierowy Księżyc

Data wydania: 15 kwietnia 2010

Stron: 410

Format: 14,3x20,5 cm

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena: 33,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Papierowy Księżyc za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 


comments powered by Disqus