Bradley P. Beaulieu "Wichry archipelagu" - recenzja

Autor: Dominika "Elanor" Kurek Redaktor: Kilm

Dodane: 08-01-2012 23:08 ()


Można mieć niekiedy wrażenie, że literatura fantasy nie wykorzystuje całego swojego potencjału. Pisarze mający do dyspozycji niemal niezliczone tła historyczne, na których mogliby oprzeć swoje utwory, jakże często sięgają po pseudo-średniowieczne czy niby-renesansowe settingi, uświęcone tradycją czerpiącą z anglosaskiego retellingu legendy arturiańskiej. Przy tej powszechności przyjemnie czytać zatem nowy utwór, gdzie to historyczne tło odbiega nieco od standardu. Tak właśnie jest w przypadku Wichrów archipelagu Bradleya P. Beaulieu, pierwszego tomu zapowiadanej trylogii. Ten w gruncie rzeczy tradycyjny utwór będący reprezentantem epickiego fantasy pełen jest nazw i terminów rosyjskich, a i bardziej skomplikowane elementy realiów świata przedstawionego wskazują czytelnikowi na inspirację carską Rosją. Czytanie o strielcach w czerkieskach i bojarze walczącym szaszką to rzecz w fantasy wciąż niezwykła - przynajmniej w książce amerykańskiego autora.

Tytułowy archipelag to grupa wysp składających się na księstwo Anuski, ale podzielonych na osobne, częściowo niezależne państwa. Między poszczególnymi wyspami zamiast zwykłych łodzi poruszają się jednak statki powietrzne. Sterowane są one za pomocą duchów powiązanych z żywiołami, ujarzmionych przez ludzi o specjalnych talentach. Cały ten system funkcjonować zaś może wyłącznie dzięki eterowi - swego rodzaju magicznej sile czy też substancji, która poza podróżami umożliwia też telepatyczne kontakty matriarchom szlacheckich rodów - matrom. Do tego dodać należy zamieszkujący również archipelag lud Aramanów, w których nietrudno znaleźć inspiracje jednocześnie kulturą arabską i wierzeniami hinduskimi. Natomiast czytelnik lubujący się w odnajdowaniu w literaturze zapożyczeń z aktualnych problemów światowych w sekcie bojowniczych maharratów bez problemów doszuka się analogii do muzułmańskich terrorystów.

Głównym bohaterem powieści jest Nikandr, młodszy syn księcia Kałakowa, szukający lekarstwa na niezrozumiałą chorobę - wyniszczenie - na które cierpi on sam i jego ukochana siostra. Wkrótce jednak jego uwagę od tego zadania odciąga polityka - planowany dla niego ślub z córką innego szlacheckiego rodu. To nie wszystko - zbuntowane żywiołaki przechodzące do świata realnego ze swojego wymiaru zaczynają stanowić zagrożenie dla świata - a jednocześnie podsycają konflikty polityczne. W centrum magicznej intrygi, w której świat duchów łączy się ze światem realnym, stoi tajemniczy chłopiec, Nasim, z którym nikt nie potrafi się porozumieć.

Poza Nikandrem najistotniejsze role w powieści pełnią dwie istotne dla niego kobiety - obiecana mu żona, Atiana, oraz jego egzotyczna kochanka - Rehada. Są one zresztą postaciami od Nikandra ciekawszymi. O ile on jest, jak to przypadku głównych bohaterów często bywa, trochę mdły, o tyle obie kobiety, choć dość archetypiczne, są dobrze scharakteryzowane, a ich motywacje wyróżniają się na tle innych bohaterów.

Ogrom zaproponowanych przez Beaulieu pomysłów aż naprasza się o rozwinięcie. Tymczasem o świecie dowiadujemy się w gruncie rzeczy bardzo niewiele, a funkcjonowanie najbardziej podstawowych jego zasad przemycane jest czytelnikowi raczej za pomocą akcji i między wierszami niż bezpośrednio. Samo w sobie wpisuje się to dość dobrze w tendencje dość powszechne we współczesnym fantasy. Bardziej jednak niż wyjaśnienia, jak poruszają się latające statki czy jak wyglądają relację między Aramanami a duchami żywiołów, brakowało mi opisów miejsc czy nawet przysłowiowej już przyrody. W ten sposób poniekąd niewykorzystany zostaje potencjał odróżnienia powieści od innych utworów fantasy o bardziej sztampowej scenerii - przy braku dokładniejszego opisania świata różnice między nim a bardziej tradycyjnymi uniwersami zacierają się w pamięci czytelnika. Szczególnie na tych brakach warsztatowych cierpią dość liczne sceny akcji, którym brakuje często przejrzystości i które utrudniają zanurzenie się w świat przedstawiony.

Przy całej oryginalności scenerii Wichry archipelagu są utworem bardzo tradycyjnym dla epickiego fantasy. Mamy tu młodych bohaterów próbujących powstrzymać nadchodzącą katastrofę o skali światowej, umotywowaną niejasnymi, magicznymi zjawiskami. Zarówno w warstwie fabularnej, stanowiącej przyjemne połączenie akcji i intrygi, jak i w kreacji bohaterów utwór Beaulieu nie odbiega bardzo od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. I tu być może leży jego zasadniczy problem. Oryginalnie zapowiadający się koncept sprawia, że podchodząc do lektury oczekuje się czegoś co najmniej nadzwyczajnego. Tymczasem niedoopisany świat i bardzo tradycyjna fabuła sprawiają, że Wichry archipelagu to tylko przyjemna lektura, a nie coś, co na długo zapadnie w pamięć.

Korekta: Kilm

Tytuł: Wichry archipelagu

Tytuł oryginalny: The Winds of Khalakovo

Autor: Bradley P. Beaulieu

Tłumaczenie: Marek Pawelec

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Seria Nowej Fantastyki

Stron: 640

Data wydania: 20 września 2011r.

ISBN: 978-83-7648-918-6

Format: 12,5x19,5 cm

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena: 42 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...