Orson Scott Card "Wezwanie Ziemi" - recenzja

Autor: Robert Kruk Redaktor: Kilm

Dodane: 08-01-2012 00:16 ()


„Naddusza uświadamia sobie, że nie może skutecznie ochraniać mieszkańców Harmonii przed ich autodestrukcyjnymi skłonnościami. W celu dalszego wypełnienia misji musi uzyskać pomoc od Opiekuna Ziemi – nadrzędnej sztucznej inteligencji…”. Przytoczony cytat rozpoczyna opis kolejnej książki Orsona Scotta Carda, a mianowicie Wezwanie Ziemi. Tytuł ten jest drugim z dwóch tomów cyklu Powrót do domu. Orson Scott Card jest dosyć znanym twórcą świata science-fiction. Zadebiutował opowiadaniem Gra Endera, które zapoczątkowało – można rzec – kultowy cykl. W Polsce książki jego autorstwa wydawane są za pośrednictwem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Tom drugi to dalsza część historii Nafai, jego rodziny i planu, jaki wypełniają przy udziale Nadduszy. W porównaniu do pierwszej części tutaj akcja jest poprowadzona bardziej zawile. Nafai musi zmagać się z ogromnymi przeciwnościami losu, czy to z tymi zsyłanymi przez Nadduszę, czy też z efektami przygód wynikających z pierwszego tomu. Wniosek jest taki, że kto nie czytał Pamięci Ziemi temu trudno będzie pojąć fabułę Wezwania Ziemi.

Orson S. Card w swoich powieściach używa dość ciężkiego języka jak dla przeciętnego czytelnika. Powieść jest rozbudowana, świat nie należy do prostych ani typowo przyjemnych. Jednak autorowi udaje się odnaleźć złoty środek, dzięki któremu historia Nafai nas pochłania. Harmonia jest światem bogatym i mimo tego, że akcja dzieje się w jednym z pustynnych miast, czytelnikowi wydaje się, że zna całą planetę. Połączenie świata, w którym z jednej strony technika jest na wysokim poziomie, zaś z drugiej coś ją blokuje, wyszło nad wyraz świetnie. Na dodatek wszystko napisane jest w stylu pamiętnika, tyle że zbiorowego. Nie mamy tu jakiejś przewodniej postaci. Owszem, Nafai jest faworyzowany, ale większość bohaterów, którzy przebijają się przez fabułę ma swoje – przysłowiowe – pięć minut. Pisząc o bohaterach, warto wspomnieć, że autor nie oszczędza słów ani papieru na dogłębnym poznaniu każdej postaci. Każda z nich przedstawiona jest w taki sposób, że czytelnik powoli utożsamia się z którąś z osób. Wraz z rozwojem wydarzeń bohaterowie stawiani są przed tyloma różnymi sytuacjami, że aż dziw bierze, że autor potrafił wykreować tak bogate osobowości. Niestety, medal ma dwie strony. Książka, poprzez rozbudowane i dogłębne analizy niektórych okoliczności, może po prostu nudzić niektórych czytelników. Zwłaszcza takich odbiorców, którzy domagają się ciągłej akcji. Wezwanie Ziemi jest książką nastawioną na psychiczne aspekty wielorakich zagadnień, na przykład wojny, przemocy czy przyszłości. Niemniej znajdziemy tutaj akcję, tylko bliższą thrillerowi psychologicznemu niż typowej „nawalance”.

Książka otrzymujemy w dość kompaktowym wydaniu. Format jest przeciętny, a czcionka przypomina bardziej maszynopis niż czcionkę, którą znamy z innych publikacji. Papier jest raczej średniej jakości, przypomina trochę gazetę. Druga część cyklu jest porównywalnej grubości, co pierwsza (około 300 stron). Cena nie jest wygórowana, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to przez pryzmat czasu, który spędzamy przy powieści Orsona S.C.

Standardowo na koniec pozostaje ukierunkowanie swojej odpowiedzi: czy warto sięgnąć po Wezwanie Ziemi? Dla fanów science-fiction i dla fanów twórczości Orsona Scotta Carda, odpowiedź raczej staje się oczywistą. Ponadto, tę lekturę polecam również osobom, które lubią snuć refleksje oraz gdy czytany tekst skłania je do głębszych przemyśleń.

Korekta: Kilm

Tytuł: Wezwanie Ziemi

Tytuł oryginału: The Call of Earth

Cykl: Powrót do domu

Tom: 2

Autor: Orson Scott Card

Tłumaczenie: Edward Szmigiel

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 10 maja 2011

Liczba stron: 288

ISBN-13: 978-83-7648-705-2

Oprawa: miękka

Format: 14,2x20,2 cm

Cena: 32 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

Powiązane artykuły:

Recenzja książki "Zadomowienie"

"Pamięć Ziemi" - nowa książka Orsona Scotta Carda

"Ender na wygnaniu" - zapowiedź

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...