„Pendragon”: „Quillańskie Igrzyska” - recenzja
Dodane: 02-01-2012 20:50 ()
„Quillańskie Igrzyska” to już siódmy tom cyklu „Pendragon” Donalda Jamesa MacHale’a. Po raz kolejny czytelnik spotyka Bobby’ego Pendragona, Wędrowca walczącego o przyszłość wszystkich istniejących światów.
Tym razem główny bohater, podążając za swoim bezwzględnym antagonistą - Saint Danem – przybywa do świata o nazwie Quillan. Władzę nad tym koszmarnym miejscem sprawuje wszechpotężna korporacja, kontrolująca każdy aspekt życia obywateli. Uzależnieni od jedynego, istniejącego pracodawcy, mieszkańcy Quillanu zmuszani są do niewolniczej pracy za głodowe stawki. Jedynym sposobem zdobycia dodatkowych funduszy lub jedzenia jest udział we wszechobecnych grach losowych. Stawka jest jednak bardzo wysoka. Zwycięzcy zdobywają sławę i bogactwo. Przegranych, w najlepszym razie, czeka śmierć. W najgorszym zaś, zesłanie do obozu pracy, co również oznaczało śmierć, tyle że powolną.
Już pierwszy kontakt z mieszkańcami uświadamia Bobby’emu, że coś jest nie tak. Ludzie poruszają się niczym marionetki pośród betonowych ulic pełnych jednakowych, „pudełkowych” bloków mieszkalnych i instytucji. Ten zmilitaryzowany, przesiąkniętym technologią, totalitarny świat do złudzenia przypomina obrazy stalinowskiego piekła. Jest to świat pozbawiony nadziei, zamieszkany przez zniszczonych fizycznie i psychicznie ludzi.
W samym centrum tego koszmaru zjawia się przybysz z innego świata – Bobby, a jego celem jest uratowanie ginącego Quillanu. Aby to zrobić będzie musiał zmierzyć się z potężną korporacją uosabianą przez Veego i La Berge’a, kierujących grami losowymi. Jedynym sposobem okaże się udział w śmiertelnie niebezpiecznych igrzyskach. Zadanie tym trudniejsze, że gdzieś tam czai się Saint Dane, gotów uderzyć w najmniej spodziewanym momencie. Jest jeszcze jeden powód, dla którego Bobby musi wziąć udział w rozgrywkach. W zamian za wygraną jego bezwzględny przeciwnik obiecał wyjawić mu prawdę o Wędrowcach.
O dziwo, w porównaniu z pierwszymi tomami cyklu, powieść prezentuje się zdecydowanie lepiej. Podobnie jak Harry Potter, Bobby Pendragon dojrzewa w miarę upływu czasu. Prawdopodobnie jednak trzeba by mieć te dziesięć, jedenaście lat, aby w pełni docenić pierwsze tomy. Teraz jednak historia staje się coraz mroczniejsza, a bohater napotyka bardziej „dorosłe” problemy. Podział na białych i czarnych pomału zaczyna się zacierać. To chyba dobrze rokuje na przyszłość?
Miłośnikom „Harry’ego Pottera” sugeruję spróbować. Lektura ta jest z pewnością strawna. Nie wykluczam, że znajdzie swoich zagorzałych fanów.
Tytuł: "Pendragon": "Quillańskie Igrzyska"
- Autor: D. J. MacHale
- Tłumaczenie: Lucyna Targosz
- Wydawca: Rebis
- Data publikacji: 08.2010
- Liczba stron: 512
- Format: 135x205 mm
- Oprawa: twarda
- Cena: 37,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...